Karolina Nowicka Karolina Nowicka
547
BLOG

Konsumpcjonizm contra minimalizm

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Styl życia Obserwuj temat Obserwuj notkę 23


Znalazłam dzisiaj (a właściwie wyszukałam) ciekawy tekst będący obroną konsumpcjonizmu. Polecam jego uważną lekturę:

https://rafaltrabski.wordpress.com/moje-teksty/libertarianizm-3/858-2/

Pozwolę sobie skomentować lakonicznie co niektóre tezy: 

Prakseologia zakłada, że wybory poszczególnych ludzi zawsze są racjonalne, gdyż oceny ich racjonalności mogą dokonać tylko sami wybierający, a nie osoby trzecie. W związku z tym autor grafiki popełnia zasadniczy błąd sugerując, że inni ludzie nabywają dobra im niepotrzebne – przypisuje sobie w ten sposób atrybut wszechwiedzy i wyższości swojej wiedzy nad wiedzą innych ludzi.

Według tej teorii ludzie podejmują zawsze rozsądne i przemyślane decyzje. Samo życie jednak mówi, że jest inaczej, gdyż wielu decyzji się żałuje, często dość szybko po ich podjęciu. Każdy ma wolny wybór, ale nie każdy wybór jest dobry.

Każdy z nas ma prawo robić ze swoim życiem cokolwiek zechce – od wstrzykiwania sobie w ciało substancji psychoaktywnych po oddawanie się w niewolę.

Jak najbardziej, ale też każdy może to osądzić jako głupotę i starać się odwieść ludzi od podobnego zachowania. Nie ma to nic wspólnego z przymusem czy manipulacją, chodzi wyłącznie o wyrażenie własnej opinii.

Jeżeli dla wybranego członka społeczeństwa prześciganie sąsiada w kwestii klasy i ceny stojącego na podjeździe samochodu jest tak ważne, że gotowy jest wydawać coraz więcej zarabianych przez siebie pieniędzy, to dlaczego mielibyśmy uważać jego zachowania konsumenckie dążące do realizacji tego celu za nieodpowiednie?

Według autora tego rodzaju potrzeby są równie uprawnione, co te oparte na biologii. W zasadzie ma rację, gdyż pogoń za wyższym statusem jest potrzebą równie zwierzęcą, co pożywianie się czy szukanie bezpiecznego schronienia. Niemniej właśnie wyrobienie w człowieku samoświadomości oraz uczuć wyższych pozwala mu na zweryfikowanie swojej zwierzęcej postawy i odrzucenie jej, jeśli hamuje go w rozwoju moralnym, intelektualnym czy duchowym. 

Reasumując: Autor sugeruje, iż zmuszanie ludzi do pohamowania swojej pazerności, a tym samym zaprzestania bezustannego nabywania dóbr, jest niemoralne. Niech każdy robi, co chce. I ja mu mogę w tym nawet przyklasnąć: niech każdy dysponuje swoją gotówką, jak mu się żywnie podoba. Niemniej nie oznacza to, że każdy wybór jest automatycznie dobry/korzystny dla wybierającego – i to trzeba na każdym kroku podkreślać. Mogę zgodzić się na to, żeby obcy człowiek zachlał się na śmierć, oznacza to jednak tylko brak przymusu leczenia; dlaczego nie miałabym mu pomóc wyjść z nałogu, gdyby dał się do tego przekonać i gdyby było to możliwe? Mogę zgodzić się na to, że mój znajomy zrobi sobie tatuaż na całej powierzchni twarzy, ale znowu – oznacza to tylko, że nie będę go na siłę od tego odciągać; dlaczego nie miałabym go do tego zniechęcać, przynajmniej raz czy dwa? Problemem może być tutaj co najwyżej ustalenie granicy pomiędzy racjonalną pomocą a bezsensowną upierdliwością.

Czy nadmierny konsumpcjonizm jest zły? Moim zdaniem – tak. Co to oznacza „nadmierny”? Według mojej intuicji, jest to konsumpcjonizm bezmyślny, nie przynoszący dłuższej satysfakcji, wynikający wyłącznie ze zwierzęcej potrzeby dopasowania się do reszty współplemieńców.

Prym w rozbuchanym konsumpcjonizmie wiodły bogate (do niedawna) Stany Zjednoczone. Nic dziwnego zatem, że to właśnie tam narodziła się filozofia nawołująca do buntu wobec tego chorego stylu życia. Pojawili się ludzie, którzy chcą mieć mniej rzeczy, za to więcej swobody, czasu, energii, spokoju, wreszcie – pieniędzy. Nazywają się minimalistami, co nie jest bynajmniej równoznaczne z byciem ascetą. Ludzie ci ograniczają (czasami drastycznie) liczbę posiadanych przedmiotów i realizującą się poprzez korzystanie z życia, nabywanie nowych doświadczeń, podróżowanie, miłe spędzanie wolnego czasu (bo nie trzeba tyle pracować). Czytam o nich i oglądam programy od dłuższego czasu, zachwycając się tym nowym trendem i mając nadzieję, że będzie zyskiwał coraz większe grono zwolenników.

https://minicrm.pl/blog/minimalizm-filozofia/

Warto pochylić się nad jednym wyjątkiem z zalinkowanego tekstu”

„Krytycy minimalizmu grzmią na alarm: jeżeli pojawi się zbyt wielu minimalistów, konsumpcja spadnie, a tym samym upadną gospodarki wielu państw.”

Jasno wskazuje to na przekonanie niektórych, iż człowiek jest w istocie niewolnikiem swojego państwa. Figa z makiem. Można i warto zaprzestać pogoni za najnowszymi gadżetami, masą niepotrzebnych bibelotów czy wizją idealnego mieszczańskiego życia; spróbować żyć skromniej, za to szczęśliwiej. Jeśli rezultatem będzie upadek gospodarki, to widocznie opierała się ona na masowym unieszczęśliwianiu jednostek.

Ktoś mógłby mi teraz zarzucić, że powinnam kierować to przesłanie do przeżartych, chciwych Amerykanów, ewentualnie zamożnych Europejczyków, gromadzących bez opamiętania dobra doczesne, a nie do dorabiających się, niekiedy z trudem wiążących koniec z końcem Polaków. Tyle że my już też zaczynamy się zażerać; też konsumujemy, zadłużamy się, nabywamy rzeczy, które szybko nam się nudzą. Czy nie jest tak, że nawet w biedniejszych domach znajduje się sporo niepotrzebnych (rzadko używanych) gratów? Czy łażenie po galeriach handlowych nie stało się typową rozrywką klasy średniej?

Co jest motorem napędowym kompulsywnego kupowania? Być może problem z uzyskaniem satysfakcji z rzeczy niematerialnych, zapełnieniem wolnego czasu, wreszcie – chęć posiadania tego samego, co rówieśnicy/koledzy z pracy/znajomi. Dlatego droga do (rozsądnego) minimalizmu powinna się zacząć od autoanalizy: Co mną kieruje? Co jest dla mnie ważne? Jak spędzam wolny czas? Czy potrzebuję tego a tego? Czy to a to czyni moje życie lepszym, wygodniejszym, fajniejszym? Nie chodzi przecież o to, żeby się wyrzec wszelkich przyjemności czy żegnać się z przestrachem podczas mijania hipermarketu, tylko o kupowanie świadome, zgodne z naszymi autentycznymi pragnieniami. A za tym może pójść gruntowne przemeblowanie swojego życia i w rezultacie większa satysfakcja z niego.


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości