Karolina Nowicka Karolina Nowicka
249
BLOG

Zmiana świata zaczyna się w czyjejś głowie. I najczęściej tam właśnie się kończy.

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Psychologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 51


Dobro wspólne jest zawsze produktem ubocznym indywidualnych celów. Owe indywidualne cele mogą być czysto materialistyczne, ale mogą też być celami emocjonalnymi, duchowymi, moralnymi (wszak nie samym chlebem człowiek żyje). Liczba potrzeb jest ograniczona, a im prymitywniejsza/pierwotniejsza potrzeba, tym bardziej rozpowszechniona – i tak oto miliony mrówek ciągną w tym samym kierunku: głosują na tych samych polityków, popierają te same cele, kupują te same produkty, propagują te same idee.

Z drugiej strony – jednak się różnimy. Cel pana X mija się czy wręcz ściera się z celem pana Y. Dlaczego? Co sprawia, że jeden człowiek pragnie tylko się nażreć i poczuć się bezpiecznie, inny pożąda sławy i zaszczytów, jeszcze innemu marzy się świat bez podłości, kłamstwa, cierpienia, a jeszcze inny uważa, że ludzkość należałoby wytępić? Co „produkuje” nasze potrzeby? Geny? A może samo wychowanie? Jeśli to drugie, to kto nas wychowuje? Wydaje mi się, że w moim przypadku były to filmy i książki. To one ukształtowały moją moralność, wrażliwość, emocjonalność. Czy jednak na pewno? A może reagowałam emocjonalnie na określone pozycje, gdyż zostałam obdarzona taką, a nie inną naturą? Choćbym chciała, nie zmienię poglądów, upodobań, potrzeb, celów. Kto je zatem wyznacza? Bóg? Natura? Media? Dlaczego obchodzi mnie wymieranie gatunków, drażni celowe postarzanie produktów, kręci olewanie norm i prawideł w imię swojego – jakby to ujął pan ZetJot – widzimisię, a w dupie mam polskość, Kościół, LGBT, kwestię ilości płci, politykę, ekonomię?

Ten, kto wpływa na emocje, rządzi światem. Kto wpływa na moje emocje? A kto wpływa na Twoje, czytelniku? Dlaczego podniecasz się tym, a nie owym? Myślisz, że sam o tym zadecydowałeś? Błąd. Ktoś Ci te potrzeby zaszczepił. Siadasz przed telewizor lub ekran komputera i wziewasz cudze emocje, idee, pragnienia. Stają się Twoimi. A potem sam nimi zarażasz innych. I czujesz się z tym wspaniale, prawda? Nawet jeśli rozpowszechniasz kompletne pierdoły, to jest to o niebo lepsze od samego przetwarzania materii, żeby podtrzymać własną materię w stanie ożywionym (a przynajmniej tak Ci się wydaje).

Osobiście tracę wiarę w moc sprawczą moich indywidualnych dążeń. Cóż z tego, że podzielę się z Wami swoimi przemyśleniami, że sama posegreguję śmieci, że podpiszę petycję w sprawie dręczenia zwierząt? Potrzeba milionów takich, jak ja, żeby wywrzeć wpływ na władze. A potem władza musi jeszcze wywrzeć wpływ na miliony osób innych niż ja. Zważywszy na to, jakie opory napotykają znacznie banalniejsze zmiany (np. podniesienie płacy minimalnej), tracę nadzieję na lepsze jutro (lepsze według mnie, oczywiście).

Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości