Prezes PiS Jarosław Kaczyński przemawiał w sobotę podczas konwencji programowej partii. Oprócz złożenia nowych obietnic wyborczych wspomniał także o tym, że "rodzina jest dziś atakowana". Krytykował środowiska LGBT, które chcą wprowadzenia związków partnerskich dla par homoseksualnych i przyznania im nowych praw, w tym do adopcji dzieci.
- W miażdżącej większości przypadków ludzie rodzą się kobietami lub mężczyznami. I niech tak zostanie. Tak ma w Polsce zostać - mówił Kaczyński. - Jeden mężczyzna, jedna kobieta, w stałym związku oraz ich dzieci. Taki model rodziny ma dzisiaj wielu przeciwników - dodał. (wp.pl)
Nie zrozumiała Dulkiewicz, co Kaczyński powiedział, bo o normalnej rodzinie Kaczyński mówił. Nie będę pisał, jaka powinna być normalna rodzina, bo każdy ma jakieś wyobrażenia normalności, ale podkreślić muszę, że Kaczyński nie tylko mówił, ale ujawnił swoje marzenia i klęski związane z normalnością.
Jako człowiek odpowiedzialny i znający swoje słabości nie stworzył więc rodziny, zdając sobie sprawę z tego, że jest to olbrzymia odpowiedzialność. Zakładanie rodziny nie polega na ślepym rąbaniu i pozostawieniu urąbku na pastwę losu, którym musi opiekowań się państwo, urzędy socjalne lub przypadkowy rębacz.
Kaczyński wiedział i wie, że urąbek wymaga miłości, przytulania i opieki, którą może dać tylko pełna rodzina. Urąbek to nie lalka, której można wcisnąć, że ktoś był rąbany lub rąbał tylko dla przyjemności rąbania, a Urąbek jest tylko odpadkiem. Urąbek chce mieć mamę i tatę. Tak jak wszystkie normalne dzieci z normalnych rodzin.
Czy dzieci rodzin normalnych potrafią nam się odwdzięczyć za to, że wytrwaliśmy w normalnym związku, nie pytam i odpowiedzi też nie udzielam. Jedno jest pewne, że normalni i nienormalni potrafią wytwarzać produkt wysokiej jakości, ale gwarancji, że produkt dotrwa w stanie idealnej równowagi, nie ma. Drugie jest pewne, że dzieci nigdy nienormalnym nie wybaczają.