Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
645
BLOG

Syndrom pogodynki-fenomen,czy przekleństwo. O parytetach inaczej

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Stacje telewizyjne walczą o widza najróżniejszymi sposobami – na programy, atrakcyjne konkursy, filmy. Zasłyszana teza mówi, że walczą też na … pogodynki. Znaczy się, starają się pokazać jak najładniejsze dziewczyny w programie, który z oczywistych względów (np. planowanie urlopu) cieszy się niemijającą sporą popularnością.

I rzeczywiście, pogodę przepowiadają, a raczej zapowiadają, atrakcyjne panie. Atrakcyjności programom dodaje fakt, że robią to w niezwykle sprawny i kompetentny sposób - szybko i zwięźle prezentują podstawowe dla zagadnienia informacje.
 
W pewnej dyskusji usłyszałem głosy, że to nic wielkiego, bo tekst mają wyuczony wcześniej, a wiele z nich zapewne nie potrafiłoby wyjaśnić co pod poszczególnymi pojęciami się kryje. Przyjmowanie takiej ryzykownej tezy i udowadnianie komuś niższej inteligencji jest głupie.
 
Rozumiem, że dyskredytowanie mądrości ładnych dziewczyn co niektórym przychodzi łatwo, bo porównanie ładna, ale i głupiutkanic nie kosztuje, a i zabawa w co niektórym towarzystwie zapewniona.
 
Jeżeli więc ukuć termin syndromu pogodynki, mamy do czynienia z fenomenem, czy przekleństwem? Pogodynka jako fenomen połączenia urody i inteligencji, czy pogodynka jako przekleństwo skojarzeń ładna, ale głupia?
 
Ładne kobiety zawsze mają kłopot. Po pierwsze muszą przebrnąć przez tzw. pierwsze wrażenie, kiedy to uwaga skupia się wyłącznie na ich urodzie i udowodnić swe kompetencje do prowadzenia danej działalności. A potem też muszą – za każdym razem, za każdym spotkaniem – udowadniać, że są mądre, a nie tylko ładne. I to z tego powodu, a nie urody, na spotkaniach są obecne.
 
Najbardziej widocznym przykładem takiego zjawiska w ostatnich tygodniach jest Joanna Kluzik-Rostkowska, która w niewybredny sposób przez liderów PiS została uznana za ładną, ale jednak paprotkę formacji. Czyli: ładnie wygląda, do niewielu rzeczy się nadaje. Jednak ostatnie jej poczynania, tworzenie nowej formacji, mocne rozpychanie się na scenie politycznej, merytoryczny pomysł na zaistnienie w polityce dowodzą, że ci, którzy widzieli w niej tylko i wyłącznie atrakcyjną babeczkę, teraz muszą mocno się starać, by móc stanąć z nią do dyskusji i dać jej radę.
 
Wielu analityków wieszczy, że rok 2011 będzie rokiem kobiet. Również dlatego, że zacznie obowiązywać parytet. Pierwszym sprawdzianem tego będą wybory parlamentarne. Zawsze się zastanawiałem nad fenomenem popularności (w pewnych środowiskach) parytetu. No bo jeśli tak trudno kobietom jest udowodnić swoje przygotowanie do pracy w poszczególnych sferach, to parytet tę tendencję pogłębi – usłyszymy, że został wprowadzony, by miernoty i laleczki mogły zaistnieć.
 
Wydaje mi się więc, że jeśli czegokolwiek życzyć kobietom, to … uwolnienia się od argumentu parytetu, by ich obecność życiu publicznym nie była tłumaczona wyłącznie parytetami (albo urodą), ale przede wszystkim kompetencjami.
 
***
 
Wszystkim Państwu, raz jeszcze, wielu dobrych dni w Nowym Roku i samych dobrych ludzi dookoła.
 
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości