Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
427
BLOG

"Ekoterroryzm" to głupota

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Rozmaitości Obserwuj notkę 10

Przypisywanie ekologom najgorszych intencji zaczyna urastać do miana sportu narodowego. Z braku innych wrogów, ekologom przypisuje się miano przeciwników rozwoju, zacofańców, lewaków, a nawet terrorystów.

 
Od czasu do czasu, jak Polska długa i szeroka, rozlegają się głosy straszące ekologami i „ekoterroryzmem”. „Ekoterroryzm” (będę konsekwentnie ujmował to pojęcie w cudzysłów) został określony przez niejakiego Jamesa F. Jarboe’a z FBI jako użycie lub grożenie użyciem przemocy o naturze przestępczej przeciwko ludziom lub własności przez zorientowaną na środowisko naturalne, mniejszościową grupę, z ekologiczno-politycznych powodów…. Definicja jak najbardziej polityczna, sformułowana dla potrzeb polityki.
 
 
Gdyby tak na poważnie się zastanowić, co to jest „ekoterroryzm”, można by dojść do przedziwnego wniosku, że czegoś takiego … nie ma. A już w żadnym wypadku żadne z wydarzeń przywoływanych przez nadgorliwych dziennikarzy.
 
 
Niezwykłą popularność pojęcie „ekoterroryzmu” zyskało po głośnej akcji kilku organizacji pozarządowych protestujących przeciwko budowie drogi przez bagna Rospudy. Warto przypomnieć, że organizacje ekologiczne zakwestionowały zły wariant przebiegu drogi Via Baltica naruszający cenne siedliska przyrodnicze i żądały skorygowania go i sporządzenia rzeczowych analiz. Odpowiedzią były agresywne wypowiedzi polityków PiS, którzy zarzucali ekologom działanie na zlecenie wrogich rządowi sił politycznych i próby ośmieszenia Polski na forum międzynarodowym po złożeniu przez nie skargi do europejskich sądów.
 
 
Tymczasem ekolodzy udowodnili błędy w procedurach administracyjnych związanych z ochroną środowiska, ujawnili istnienie alternatywnego (lepszego) przebiegu drogi i poprzez swój protest zablokowali złą i szkodliwą (nie tylko dla środowiska, ale i tamtejszej sieci komunikacyjnej) inwestycję. I udowodnili, że kompensacja, o której mówili reprezentanci ministerstwa środowiska była tak naprawdę nieporozumieniem. Głośno bowiem wówczas było o tym, że kompensacją dla niszczenia unikatowej doliny rzecznej ma być program… nasadzenia drzew w innej części Polski.
 
 
Merytoryczna debata, którą wówczas próbowali zainicjować ekolodzy została zastąpiona wrzaskiem, w którym jako naczelny pojawił się właśnie zarzut „ekoterroryzmu”.
 
 
Popularność określenia „ekoterroryzm” wynika z niewłaściwej interpretacji zagadnień związanych z ochroną środowiska, jak i … z winy samych organizacji ekologicznych, które nie dokładają starań, by aktywnie przeciwstawiać się przypadkom nieuczciwości w swoim własnym gronie.
 
 
Współczesna ochrona środowiska zarzuciła już w dużej mierze działania bezpośrednie skierowane przeciwko określonym zakładom i fabrykom trującym środowisko. Takie działania zostały zastąpione procedurami uzgadniania warunków prowadzenia określonej inwestycji w środowisku, zgodnie z normami, zasadami i procedurami przyjętymi w Unii Europejskiej. Organizacje ekologiczne zostały uznane za podmioty mogące występować na prawach stron w postępowaniach dotyczących oddziaływania inwestycji na środowisko.
 
 
Rozpoczął się normalny proces uzgadniania stanowisk, ogłaszania swoich opinii w zakresie prowadzenia inwestycji. Organizacje ekologiczne wskazują potencjalne zagrożenia mogące pojawić się przy lokalizacji inwestycji, prezentują wyniki swoich badań mających znaczenie dla inwestorów (np. w przypadku budowy ferm wiatrowych), proponują działania kompensacyjne i osłonowe dla siedlisk i gatunków będących w zasięgu oddziaływania danych inwestycji.
 
 
Właśnie takie prawo – z którego organizacje korzystają lepiej lub gorzej – stało się pretekstem do formułowania idiotycznych w gruncie rzeczy zarzutów o prowadzenie działań „ekoterrorystycznych”.
 
 
Pojęciem „ekoterroryzmu” chętnie posługują się dzisiaj politycy, widzący w ekologach jakąś lewacką siłę polityczną przeciwną cywilizacji i człowiekowi, inwestorzy realizujący swoje inwestycje „na skróty” bez baczenia na sprawy ochrony środowiska, a bezmyślnie powtarzają za nimi dziennikarze niektórych mediów.
 
 
Jednym z takich przykładów jest tekst Magdaleny Kozmany w „Rzeczpospolitej” (22 października 2010 r.). Cały materiał, choć zatytułowany „obiektywnie” – ukazał się po tytułem „Ideowcy czy oszołomy” – jest tak skonstruowany, by wyszło od razu: groźne, nieodpowiedzialne oszołomy. Takie postrzeganie ukierunkowują nawet śródtytuły: Uwaga na żabki, Płać albo płacz, Kwestia ceny, Ekoharacz. Po takim zestawie, nawet ogarniając ten materiał pobieżnie, dochodzi się do takich, a nie innych wniosków.
 
 
Punktem wyjścia dla tekstu był głośny konflikt wokół rozbudowy lotniska w Modlinie, w którym zupełnie źle interpretowało się kwestię oceny oddziaływania na środowisko. Inwestor lotniska zamówił w jednym z towarzystw przyrodniczych ocenę oddziaływania na środowisko, w której znalazł się m.in. zapis o przeniesieniu zajmowanych przez potencjalne lotnisko ptasich siedlisk na bagna w Puszczy Białej. Ta propozycja miała jeden zasadniczy walor – siedliska lęgowe przeniesione dalej w mniejszym stopniu zagrażałaby ruchowi lotniczemu na lotnisku. Dyrektor tej organizacji twierdzi – podaję za „Rzeczpospolitą” – że w raporcie nie pojawiła się żadna cena.
 
 
Ale to nieważne: jest okazja, by przywalić i twórcom raportu, i Ogólnopolskiemu Towarzystwu Ochrony Ptaków, które kwestionuje obecny tryb (bez alternatywnych rozwiązań) uzyskiwania decyzji administracyjnych o budowie. Dowolność argumentów poraża właśnie dowolnością, ale i mieszaniem luźno kojarzonych przez redaktorkę tego ważnego dziennika faktów i pojęć.
 
 
Dla firmy propozycja wykupywania terenów bagiennych była za droga, stąd wyrzuciła ją do kosza i zamówiła nową – już bez tego wariantu, a zatem tańszą. Zamienianie ocen oddziaływania na środowisko – przewidzianych w polskim prawie! – przez niezadowolonych wskazaniami w dokumentach inwestorów nie należy do rzadkości. Nie oznacza to jednak, że robią dobrze. I to ze względu na prawo i środowiskowe obowiązki.
 
 
Inny dziennikarz wokół tego tematu rozpętał idiotyczną awanturę. Cezary Pytlos z „Dziennika Gazety Prawnej” zarzucił ekologom szantaż i chęć wzięcia „ekoharaczu”, powołując się na równie idiotyczne wypowiedzi władz lotniska, że bez haraczu wygrają z ekologami. Mało tego, przyrównał propozycję kompensacji przyrodniczej (zgodnej z prawem!) do rzeczywiście skandalicznego wyłudzenia 2 mln zł przez „organizację ekologiczną” Przyjazne Miasto (w rzeczywistości szajkę nie mającą nic wspólnego z ekologią) od inwestorów centrum handlowo-rozrywkowego Arkadia w Warszawie i od ING Real Estate za Złote Tarasy.
 
 
Zatrważa mieszanie przez niektórych dziennikarzy obowiązku kompensacji, obowiązków (tak, obowiązków!) „okołoinwestycyjnych” związanych z ochroną środowiska z kilkoma głośnymi faktami prób wyłudzenia przez pseudoekologów kasy za odstąpienie od inwestycji. Stawianie ich w jednym szeregu z całym zawodowym środowiskiem ekologów rzetelnie wykonującym swe obowiązki to grube nieporozumienie.
 
 
Działalność organizacji ekologicznych faktycznie walczących o sprawy ochrony środowiska jest określana jako możliwość ingerowania we wszystkie większe inwestycje, albo jako anarchizacja inwestycji przez protesty organizacji społecznych i ekologicznych (oba określenia pojawiają się w tekście Radosława Omachela „Ekowojna o Polskę” (Newsweek, 28.11.2010). Taki oto jest wymiar (nie)rozumienia obowiązujących zasad prowadzenia inwestycji zgodnie z potrzebami ochrony środowiska.
 
 
Nie bez winy są … organizacje ekologiczne, które niekiedy tolerują wybryki swoich członków, angażują się w ewidentnie idiotyczne przedsięwzięcia. Brakuje też niestety głośnego napiętnowania przypadków głupoty i zwykłego draństwa przez „ekologów”.
 
 
Nie można poważnie traktować inicjatywy jakiegoś „ornitologa” (nawet jeśli powołuje się na OTOP), który stanął na czele protestu przeciwko budowie obwodnicy wschodniej obwodnicy Warszawy, bo w zbiorniku zbudowanym dla potrzeb tej drogi wykryto rzadki gatunek ryby. Nie będzie poważnie traktowany protest „ekologów krakowskich” przeciwko budowie szpitala pod Krakowem w miejscu, w którym wyrósł las, choć inwestor chciał na zasadzie kompensacji zasadzić przeszło 6 tys. drzew. Rzadki gatunek ryby i jego sztuczne środowisko (zbiornika zbudowanego przez ludzi) można przenieść w inne miejsce, a budowa szpitala (a więc inwestycji niezwykle ważnej dla bezpieczeństwa zdrowotnego ludzi) może być prowadzona przy założeniu minimalizowania strat w środowisku, a młodnik, który wyrósł w miejscu budowy tego obiektu mógłby z powodzeniem być zastąpiony wzmocnieniem obszarów leśnych znajdujących się nieopodal poprzez nasadzenia kompensacyjne.
 
 
Zgodzą się ze mną myślący, że więcej szkody ludziom i rozwojowi regionalnemu szkodzą ci, którzy odpowiadają za skażenie wód, emisję dioksyn i furanów, azotanów i fosforu, ci, którzy nie prowadzą segregacji i odzysku, a nie ekolodzy!
 
 
Istnieje niezwykle dużo przykładów prowadzenia inwestycji z poszanowaniem środowiska (np. przesuwanie lokalizacji ferm wiatrowych z dala od żerowisk ptasich), a lokalizacje inwestycji na obszarach chronionych powinno być warunkowane ściśle określonymi zasadami – wpierw należy określić możliwość alternatywnej lokalizacji, a gdy się nie da znaleźć innego miejsca, budować z zachowaniem zasady minimalizowania strat w środowisku, z zastosowaniem kompensacji przyrodniczej (np. odtworzenie degradowanego siedliska w najbliższym możliwym sąsiedztwie). I domaganie się tych zasad nie jest żadnym „ekoterroryzmem”.
 
 
Nie ma „ekoterroryzmu” i „ekoterrorystów”. Takimi pojęciami szermują ci, którzy nie mają bladego pojęcia o ochronie środowiska, bądź tacy, którzy za takimi „argumentami” ukrywają złe intencje. Czy nam się to podoba czy nie, ekologia stała się elementem każdej działalności w sferze publicznej – począwszy od gospodarki, a na rozwoju regionalnym skończywszy. To nie tylko norma prawodawstwa unijnego, ale i współczesny wymóg cywilizacyjny. Ktoś, kto krzyczy o „ekoterroryźmie” udowadnia swoją niewiedzę.
 

 

Tekst został opublikowany w lutowym numerze miesięcznika "Dzikie Życie".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Rozmaitości