Edukacja, jak wiadomo, potęgą jest i basta. Takich ojczyzn oblicze, jakich młodych chowanie, czy coś w ten deseń. Poważniej mówiąc, o współczesnym statusie społeczeństw decyduje poziom jego wykształcenia. Stąd też poznańska inicjatywa Targów Edukacyjnych zasługuje na najwyższe uznanie.
Całe to przedsięwzięcie – budzące zainteresowanie przeszło 40 tysięcy zwiedzających – ma na celu wypromowanie programów nauczania, podmiotów prowadzących placówki oświatowe, samych szkół, ale też wydawnictw i narzędzi do prowadzenia nauki.
Targi Edukacyjne interesujące są również z tego powodu, że oto po raz drugi zagościły tam organizacje i podmioty prowadzące edukację ekologiczną. Eko Forum, bo tak ten sektor się nazywa, skupia organizacje przyrodnicze i instytucje zajmujące się szeroko rozumianą ochroną środowiska.
Wielu z nas słysząc „edukacja ekologiczna” ma na myśli „teatrzyki ekologiczne”, konkursy na „ekologiczną odzież”, albo w najlepszym przypadku myśli o nauce segregacji śmieci. „W najlepszym przypadku”, gdyż można zaobserwować pewną zgubną tendencję dla obszaru edukacji ekologicznej – powtarzalność pomysłów i coraz częściej pojawiająca się monotonia zagadnień edukacyjnych. Jednak podczas Targów zwiedzający mieli szansę zapoznać się z interesującą – szeroką! – ofertą programową, obejmującą „odpady” (jednak pokazanej w bardzo atrakcyjnej formie), ale też „wodę” i „przyrodę”.
Przeciwnicy edukacji ekologicznej zapewne wynajdą argumenty o kształtowaniu i wychowywaniu oszołomów, którzy w przyszłości będą wiązać się do drzew i kłaść na drogach. Myślę, że takich postaw będzie coraz mniej, a jeśli już, to będą wynikały one nie oszołomstwa tych co się przywiążą czy położą, ale z braku dostatecznej wiedzy inwestorów czy decydentów w zakresie ochrony środowiska, czy podstawowych pojęć i zjawisk przyrodniczych.
Do refleksji, że z naszą wiedzą przyrodniczą nie jest najlepiej, pobudzają mnie „spotkania” z ludźmi, którzy porażają wręcz swoją niewiedzą, i co gorsza nie mają żadnego poczucia wstydu.
Wolsztyn, koniec lat 80. XX w. (jak to śmiesznie brzmi). Kolonia gawronów koło słynnej wolsztyńskiej parowozowni. Grupa myśliwych strzela do ptaków siedzących na gniazdach (bo zasmradzały radzieckie pomniki!). Przy okazji ofiarami tego procederu padają dwa kruki. Na pytanie, dlaczego strzelają do kruków, dwóch myśliwych robi wielkie oczy ze zdziwienia .
Sopot. Koniec lat 90. też XX w. Molo. Na balustradzie siada mewa śmieszka. Stojąca obok mama mówi do małego chłopca: popatrz synku, jaka ładna biała kaczka.
Wigry, lato 2009. W męskim gronie odpoczywamy na pomoście nad jeziorem. Z trzcin zrywa się wielki ptak i dostojnie przelatuje w bliskiej odległości. Przez lornetkę wyraźnie widzę bąka. Zza pleców dochodzi do mnie komentarz jednego z myśliwych: o, czapla!
Świnoujście, jesień w ubiegłym roku. Na falochronie przesiadują nurogęsi, czyszczą pióra, odpoczywają. Biegnie chłopiec i krzyczy: mamo, mamo, popatrz, biały kormoran!
Również jesień, również ubiegły rok. Z rzecznikiem prasowym jednej z dolnośląskich instytucji ochrony środowiska jadę na konferencję za Wrocław. Na jednym z „wahadełek” musimy się zatrzymać. Piękna okolica, lekko falujące pola, z dala las. W pewnym momencie słyszę: patrzcie, jak blisko mewa podeszła! Zainteresowany wychylam się za okno i widzę … pliszkę siwą.
Warszawa, luty 2011. Ważna konferencja ważnych instytucji zajmujących się gospodarką wodną. Jeden z ważnych dyrektorów ważnej instytucji narzeka na ekologów: zarzucają nam, że nie chronimy przyrody, ale tam[pada nazwa miejsca]nie ma ptaków biegaczowatych!
Nie wymagam, by wszyscy interesowali się przyrodą, czy ptakami, tak jak i nie wymagam, by wszyscy na nich się znali. Pretensje mam wówczas, gdy szefowie wielkich przedsiębiorstw i urzędów zarzucając ekologom demagogię, taką samą demagogię uprawiają.
Określenie „kaczka” na mewę wypowiadane przez jedną z mam brzmi humorystycznie i można jej uprzejmie o tym wspomnieć, wskazując przy okazji pluskające się w pobliżu kaczki i mewy; jednak gdy niewiedzą okazują się przedstawiciele urzędów, można mieć obawę, że będzie ona przyczyną złych inwestycji i złych decyzji.
Tak więc o edukacji ekologicznej nigdy za dużo – ale może warto zacząć myśleć o edukowaniu, poza tym szkolnym, również dorosłych. Wszak dorośli podejmują decyzje o kształcie przestrzeni, w której żyjemy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości