Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
105
BLOG

Gonitwa za hałasem

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Rozmaitości Obserwuj notkę 1
W nie tak dawnych jeszcze czasach na wieś, poza miasto, wyjeżdżało się by zaczerpnąć świeże powietrze i odpocząć od miejskiego zgiełku.
 
Miejski hałas, szum, smród rekompensowaliśmy sobie względną ciszą (jeśli wyłączyć z tego koguty piejące głośno przy oknie) i spokojem.
 
Było to jeszcze nie tak dawno temu. Dzisiaj w niektórych spokojnych miejscach, po wyłączeniu silnika auta, coraz częściej nadal słychać hałas i szum.
 
Powodem tego jest – a jakże! – coraz gęstsza sieć komunikacyjna, po której zasuwa coraz więcej samochodów, ale i wielkomiejskie nawyki młodych ludzi. Nie, nie myślę tej chwili o dyskotekach, bo to oddzielny temat, ale o dziwnej manierze gonitwy za hałasem.
 
Nie potrafimy cicho odpoczywać. Po jeziorach mkną głośne motorówki i ślizgacze, a ze spokojnych wydawałoby się żaglówek roznosi się głośna muzyka. Na polach namiotowych w normalnie cichych i urokliwych miejscach roznosi się dodekafonia dźwięków dziesiątek stacji radiowych. Tło jest uzupełniane wrzaskami nad wodą, rozchodzące się daleko po jeziorze…
 
Hałas roznosi się dosłownie wszędzie. Z racji tego, że bywam w miejscach lęgowych różnych gatunków ptaków i ich noclegowniach, zapuszczam się – tak mi się zdawało – w najbardziej oddalone od siedzib ludzkich miejsca.
 
Co z tego, że wieże kościołów są z dala od jezior, gdzie jestem (wyraźny to znak, że miasta i osady są daleko), skoro pod nosem są ujeżdżane quady, motocykle i inne terenowe ustrojstwo. Nie chcę rozpoczynać dyskusji, jaka obecnie toczy się między quadowcami a przyrodnikami (to temat na inny artykuł), jednak mania hałasowania dosłownie wszędzie przyprawia mnie o mdłości.
 
Hałasujemy w domach, sami sobie (z grzmiącą w uszach muzyką ze słuchawek), hałasujemy na festynach (czym głośniej, tym lepszy), sobie w samochodach (ale to na własny rachunek), hałasujemy na polach namiotowych i hotelach, dosłownie wszędzie. Czy są zatem miejsca, gdzie hałas jest zakazany? Gdzie egzekwowane są stosowne zakazy i np. strefy ciszy? Zaszokował mnie swego czasu widok grzmiącej na pełnych obrotach motorówki, mknącej na jeziorze z wyraźnym oznakowaniem strefy ciszy. Zszokował mnie równie mocno brak ingerencji jakiejkolwiek służby.
 
Drażni hałas i towarzyszące mu chamstwo tych, którzy zatruwają otoczenie swoimi zachciankami muzycznymi wygrywanymi na pełny regulator. Ale równie drażni brak reakcji innych w imię „świętego spokoju”, a przynajmniej tych, którzy za porządek odpowiadają.
 
Może czas najwyższy zakładać na Facebooku grupę: Nie jestem gnojkiem, nie hałasuję?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości