Targowanie to miła rzecz. Targowanie, czyli uczestnictwo w targach. Każda z branż ma swoje targi. Budowlańcy, ekolodzy, spece od mody, samochodziarze, rolnicy, medycy, kapitaliści… No po prostu wszyscy. Pewne rzeczy są wspólne dla wszystkich targów – stoiska, konferencje, kolacje, ale są też elementy charakterystyczne dla każdej z branży osobno.
O tym, co dzieje się na kolacjach i po nich, niech zostanie słodką tajemnicą organizatorów i uczestników. Wiele atrakcji i ciekawych spostrzeżeń czeka na uczestników targów za dnia. Nie jestem stałym bywalcem targów, powiem, że nam je wręcz wyrywkowo (właśnie jestem po POLEKO), ale wielu aktywnych targowiczan znajdzie zapewne w tym opowiadaniu obraz „swoich targów”.
Najpierwszą cechą targów jest obecność kobiet. Nigdy bym nie przypuszczał, że kiedyś użyję tego stwierdzenia, ale panie na targach są traktowane niezwykle seksistowsko. Wiele razy słyszałem męskie rozmowy na temat „towaru” na konferencjach i z kim można by się umówić na wieczór, albo w najgorszym wypadku przy kim choć zająć miejsce podczas kolacji. Przygnębiająco wyglądają niektóre kobiety na co poniektórych stoiskach – porozbierane prawie do naga, z wielkimi dekoltami i miniówkami po sam pępek. Widok niekiedy to miły, niekiedy wzbudzający odruch niesmaku, zawsze wzbudzający współczucie, gdy widzi się nadętych właścicieli firm, puszących się z tego właśnie powodu.
Nadęci szefowie firm czy samorządów to też bolączka targów i takich konferencji. Jednemu czy drugiemu wydaje się, że skoro został burmistrzem czy szefem dużej firmy, może pozwalać sobie na wszystko: na grubiańskie uwagi wobec kobiet, wobec współpracowników… Jeżeli burmistrz został wybrany raptem rok temu na to stanowisko, to co będzie z nim za dwa lata? Jeżeli ktoś zostaje szefem firmy dwa lata temu, to co się z nim stanie za kolejne dwa? Niewiele mnie to interesuje. Niech się martwią właściciele firm i urzędnicy urzędów.
Na targach zaskakuje także niezwykła życzliwość … burmistrzów gmin, prezydentów miast i szefów dużych firm. Tak, tak, to druga strona tego samego medalu. Okazuje się bowiem, że nie stanowisko świadczy o człowieku, ale jego zapatrywania na świat i podejście do ludzi. Naprawdę miło jest w wielu wypadkach zdziwić się wspaniałym odnoszeniem się do ludzi. Nie ma znaczenia, kto jest rozmówcą takiej osoby – inny prezes, inny burmistrz, czy ochrona stoiska. Do każdego odnosi się z szacunkiem i uważnie słucha.
Na koniec poważniej. Targi to znakomita okoliczność do poznania nowych ludzi, poznania nowych trendów i doświadczeń w interesujących nas dziedzinach. Z tego powodu nie bardzo rozumiem opinii, że aktualna wystawiennicza formuła targów się kończy, że czas najwyższy zmienić ich koncepcję. Że droższe powierzchnie wystawiennicze i brak nowych pomysłów powoduje, że liczba wystawców się z roku na rok zmniejsza. To oczywiście problem władz samych targów, które takich głosów nie mogą lekceważyć.
Nie rozumiem modnej ostatnio tendencji, by z wielkich targów wyodrębniać mniejsze tematyczne targi – np. z POLEKO wyodrębniono targi wodno-kanalizacyjne i energii i są one dziś oddzielnymi salonami wystawienniczymi organizowanymi w zupełnie innych terminach. Może jest w tym jakaś logika, mnie trudno ją zrozumieć, ale to może tylko mój problem i dowód na brak znajomości wszystkich targowych realiów. Jedno jest pewne: wszystkie opinie o konieczności zmiany formuły targów będą cokolwiek warte, jeśli za nimi pójdą konkretne propozycje. Samo biadolenie nie wystarczy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości