Polskie życie publiczne zaskakuje. Zaskakuje jeszcze bardziej, gdy nie śledzi się go codziennie, a po paru dniach próbuje przejrzeć serwisy informacyjne z intencją „zobaczmy co się działo przez ostatni tydzień”.
Polska reklama zaczyna stosować nowe, niekiedy zaskakujące, metody promowania produktów. Oto książka Radosława Majdana, dawnego piłkarza, bardziej głośnego partnera równie głośnej Dody, jest reklamowana jako „dawno oczekiwana”. Coca-cola namawia do koniecznie do „piłkoszału”, a kupno książki o Adele jest reklamowane jako „musisz ją mieć”. Cytując klasyka „mi niczego już trzeba, ja niczego już nie muszę”…
*
Trwa ogólnopolska debata nad zachowaniem Stefana Niesiołowskiego, który – przypomnijmy – w chamskim napadzie szału o mało co nie pobił dziennikarki Ewy Stankiewicz. Już nieważne jaką redakcję reprezentuje Pani Ewa, ale i okazuje się, że równie nieważnym jest co zrobił Pan Stefan, bo i tak zawsze znajdą się Koledzy i Koleżanki, które zechcą obronić naczelnego politycznego skandalistę Polski. Nieważne, czy padnie ze stefanowych ust „won stąd”, czy może „debil”, albo i „cymbale”, zawsze znajdzie się ktoś, kto uzna, że wszystko to mieści się w kanonach debaty politycznej. Może warto więc zorganizować konkurs „Wyzwij Stefana” z warunkiem „czym ostrzej, tym lepiej” i wówczas zobaczymy, jak ci sami Koledzy i Koleżanki rozumieją pojęcie „debaty politycznej”.
*
Wojciech Cejrowski, niegdyś Naczelny Szeryf RP i Naczelny WC Kwadransa, wpadł na pomysł, by „by pokrzyczeć Ruskim coś pod oknami do rana. Przyjdą kibice i trzeba będzie po prostu osłabić ducha przeciwnika. 10 czerwca będzie manifestacja, będziemy budować ducha polskiego w kontrze do Ruskich. Do białego rana mamy przeszkadzać im w snach” (cytat za Radio Wnet). Zaproponował w ten sposób nową formułę obchodów kolejnej „miesięcznicy” (matko, co to za określenie????) smoleńskiej. Mi się wydaje, że można nawet, za przeproszeniem, nasrać im tam pod hotelem, pytam jedynie: po co? Czy naprawdę uważamy, że drużyna PIŁKARSKA odpowiada za wszelkie nieszczęścia w relacjach polsko-rosyjskich. Niech no Naczelny Kibel pomyśli…
*
Polskie feministki zagorzale zwalczające kościół katolicki i na manifestacjach „odcinające pępowinę” jakby nie zauważają istotnych problemów swojej płci. Na przykład w ogóle nie zajmują się (ja nie słyszałem) problemem prostytucji i seksualnego wykorzystania wizerunku kobiety. Tak to zdenerwowało katolików, że postanowili wydać (wydawnictwo „W Drodze”) książkę „Pornoland. Jak skradziono naszą seksualność”. Jej autorem jest amerykańska … feministka. Ujawnia podobno szokujące fakty dotyczące twardej pornografii. Myślę, że każdy fakt dotyczący pornografii jest szokujący (nawet bez określenia „twarda”), tym bardziej dziwi cisza po stronie polskich feministek. Czyżby odcinając pępowinę od kościoła katolickiego, naruszyły przy okazji coś ze swej wrażliwości?
*
Janusz Palikot to twardy konserwatysta i katolik, twardy socjalista i antyklerykał. No co, nie wierzycie? Mało wam? No to teraz Pan Janusz ogłosił chęć bycia twardym liberałem. Myślę, że pomysł antyklerykalno-katolicko-socjalistyczno-konserwatywno-liberalnej postawy w polityce, to nowy pomysł na pierwsze miejsce na kabaretowej liście politycznej.
*
Od czasu do czasu wraca do polskiej debaty problem etyczności myślistwa. Myślę, że akurat nie o etyce jest w tym miejscu potrzebna debata, a potrzeba zwykłej edukacji. Myśliwy, który zabijając żubra mówi, że myślał (o kurka!), że to dzik, a strzelający do bielika, że to gawron, zasługuje jedynie na odebranie mu wszystkich świadectw ukończenia szkoły do przedszkola włącznie (tam dzieci mogą w tych sprawach jeszcze się mylić). A jeśli to nie pomoże, to koledze takiego delikwenta dać strzelbę i niech sami rozstrzygną problem „myślałem, że to…”.
*
Wielokrotnie już pisałem, że dziwią mnie kierowcy, którzy mając na szybie auta naklejki typu „Dziecko na pokładzie” uskuteczniają lekcje drogowych kretynizmów. Może warto wprowadzić nową naklejkę w rodzaju „Jacuś w samochodzie, rozum w domu”?
*
Grabażowi, znanemu liderowi znanej formacji Strachy Na Lachy, zaproponowano wynajęcie jego piosenki „Dzień Dobry Kocham Cię” do klipu reklamowego margaryny… Ogłoszenie tego faktu na Facebooku przyniosło mnóstwo śmiechu i okazji do żartów. Grabaż pogonił pomysłodawców na drzewo, ale jego znajomi ogłosili swoistego rodzaju plebiscyt tytułów do reklamy. Najciekawsze z nich to „Zimne Dziady Listopady – reklama ZUS”; „Krew z Szafy – reklama podpasek”; „Jedno Szansa na Sto – reklama Lotto”. Zgłaszam swoje propozycje: „Cygański zajeb – wakacje all inclusive”, „Idzie Na Burzę Idzie Na Deszcz – reklama parasoli”, „Ten wiatrak, ta łąka – sprzedam dom na wsi”, „Ostatki – atrakcyjne wyprzedaże”, „Piła Tango – lepsze niż Husqvarna”, „Dygoty – nowe kazania księdza Natanka”…
*
Politycy lubią kwalifikować, etykietować, przypisywać, oznaczać. Jedni nazywają się „jastrzębiami”, inni „gołębiami”. Wszystkich przeskoczył jednak Joachim Brudziński, szczeciński poseł PiS, nazywając się „synogarlicą polskiej polityki”. Myślę, że z niego taka synogarlica, jak ze mnie orlik krzykliwy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości