Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
135
BLOG

In vitro jak kijem ...

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Polska debata o in vitro – jak każda tego rodzaju ideologiczna dyskusja – zaczyna wchodzić na grunt wysokich emocji. Tam przestaje się liczyć rzeczowa argumentacja, a posłuch mają najdziwniejsze i najbardziej radykalne opinie.
 
Nie chcę się wypowiadać co do meritum zagadnienia pod nazwą „in vitro”, bo nie znam tematu, a wypowiadanie się w sprawach ważnych tylko na podstawie artykułów prasowych nie jest najlepszym pomysłem. Podziwiam tych polityków, którzy temat „łyknęli” niedawno, a komentują go tak szeroko, jak gdyby zajmowali się nim od dawna i znali go bardzo dokładnie.
 
Taka pycha powoduje, że pozwalają sobie oni, przy częstym wsparciu biskupów, na używanie określeń niezwykle drastycznych. Stąd wszystkie te opinie o „wadliwych genach”, o „dzieciach szatana”, o „zakamuflowanej aborcji”, o „osobnikach zanieczyszczających gatunek ludzki”, o „antychrystach”, o „frankesteinach” itp. Nie rozumiem, ile trzeba mieć złej woli w sobie, by z taką pogardą mówić o – jakby nie było – realnych ludziach!
 
Być może jest tak, że przeciwnicy in vitro mają – tego nie wiem – pewne racje, a na pewno mają prawo do pewnych obaw, ale obrzucanie zwolenników in vitro najgorszymi kalumniami jest po prostu niesmaczne. Tym bardziej, że przeciwnicy in vitro na Boga i wartości chrześcijańskie powołują się z lubością. Politycy i kapłani.
 
Wypowiadane przez nich inwektywy uderzają w konkretne osoby – słyszą je poczęte metodą in vitro dzieci, słyszą je ich rodzice. Znam osobiście małżeństwa, które zdecydowały się – po rozmowie ze swoimi proboszczami! – na poczęcie tą metodą. Co dziś czują?
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości