Doskonale rozumiałem, co miał na myśli Jarosław Kaczyński, gdy po ogłoszeniu wyników wyborów parlamentarnych 2019 wyraził satysfakcję ze zwycięstwa i dodał „ale zasługiwaliśmy na więcej”. Istotnie, przejęcie władzy w 2015 roku wprowadziło Polskę w zaskakująco dynamiczną fazę rozwoju i w szybkim tempie poprawiło sytuację ekonomiczną większości Polaków, eliminując strefy biedy poszerzane ponad miarę przez nieudolne wcześniejsze rządy. Pierwsza czteroletnia kadencja Zjednoczonej Prawicy otworzyła przed Polską całkiem nowe, realne perspektywy rozwoju i wzrostu dobrobytu Polaków, uruchomiła nadzwyczaj skutecznie ich przedsiębiorczość i wzmocniła optymizm. Ta kadencja zdobyła też dla Polski silniejszą i wciąż rosnącą pozycję w świecie, przy zachowaniu polskiej tożsamości i godności, a także przywracając dumę z własnej historii.
To wszystko stało się w ciągu czterech lat i zapowiadało jeszcze bardziej efektywną kontynuację. Stało się, mimo że totalna opozycja o różnych barwach politycznych, aż po złowrogie barwy tęczy, intensywnie sabotowała wszelkie działania rządu, raz po raz demonstrowała swoją niechęć do naprawy Rzeczypospolitej, bezczelnie domagała się powrotu starych korupcyjnych układów i praktyk obrazujących życzenie, by było tak, jak wcześniej było. Stało się też to wszystko, mimo że naród był raczej bierny w wyrażaniu swojego poparcia dla rządu. A przecież po raz pierwszy po 1989 roku Polacy powszechnie doświadczyli, czym może być nowa, sprawiedliwa Polska i jakie korzyści przynosi każdemu uczciwemu członkowi narodowej wspólnoty.
Zawsze przez te cztery lata myślałem, że naród zajęty pracą i aktywnością w stworzonych mu nowych warunkach nie widzi potrzeby demonstrowania swojego poparcia dla rządu, b o i tak wszystko jest jasne. Być może ludzie nie chcieli upodobnić się do owej hołoty walczącej z krzyżem, do politycznych puczystów z gmachu sejmu, do hunwejbinów nazywających się Obywatelami RP, czy do różnej maści prawników łamiących prawo i obyczaje swoim zachowaniem i protestami, albo bezczelnie wyuzdanymi interpretacjami prawa.
Tak więc myślałem, oczekując, że przyjdzie czas wyborów, a wtedy naród się zmobilizuje i głosowaniem pokaże tak zdecydowane poparcie dla rządu dobrej zmiany, że przeciwnicy zastygną oblani wstydem i strachem. Tak się jednak nie stało i nadzwyczaj łatwo zgodziłem się z Jarosławem Kaczyńskim, gdy powiedział, że zasługiwali na znacznie więcej poparcia.
Dzisiaj szczególnie wyraźnie widać jak bardzo takie poparcie narodu jest potrzebne. Prawdopodobnie zbliżamy się do kolejnego momentu, w którym wyborcy będą mogli poprawić to, co wcześniej zaniedbali. Jestem przekonany, że wkrótce dojdzie do przedterminowych wyborów parlamentarnych, które mogą rozstrzygnąć o losie Polski na wiele lat. Jednak jest nadzieja, że rozstrzygającym będzie naród, któremu wydarzenia minionego pół roku pozwoliły dojrzeć do epokowych, mądrych decyzji. Rozwijane są różne scenariusze politycznych wydarzeń, które czekają nas w najbliższym czasie, a warianty rozważań wychodzą zwykle z prognozy tego co prawdopodobnie dzisiaj stanie się w Sejmie. Czy Sejm przekreśli postanowienie Senatu o odrzuceniu ustawy o głosowaniu korespondencyjnym, czy też z udziałem Gowina i kilku posłów Porozumienia podtrzyma decyzję Senatu? Moim zdaniem to, co miałoby się stać w wyniku tego głosowania, a więc zakończenie współdziałania Zjednoczonej Prawicy z Jarosławem Gowinem i jakąś grupą polityków Porozumienia, już się stało i jest nieodwracalne. Gowin całkowicie zrzucił maskę, uderzył w momencie najbardziej niebezpiecznym dla Polski i nie da się już z nim rozmawiać, ani nawet podać ręki. To jest nieodwracalny koniec tej współpracy, a dotychczasowa chybotliwa większość pięciu posłów w Zjednoczonej Prawicy może się tak istotnie zmienić, aż po osiągnięcie statusu mniejszości, że przedterminowe wybory staną się koniecznością. Staną się taką koniecznością bez względu na wynik dzisiejszego, lub jutrzejszego głosowania, czy też uniknięcia w ogóle tego głosowania.
Wkrótce będziemy więc uczestniczyć w nowych wyborach parlamentarnych, chyba że wcześniej stanie się cud nawrócenia dużej grupy opozycyjnych parlamentarzystów. O możliwości takiego cudu pisałem niedawno:
https://www.salon24.pl/u/krakow-broda/1035737,dobry-czas-do-nawrocen-politycznych
ale najwyraźniej żaden z parlamentarzystów dotychczas nie skorzystał z tej szansy, więc nie ma na co liczyć.
Trzeba nam wielkiej mobilizacji i przygotowań, docenienia tych polityków, którzy ujawnili nam już swoje talenty i służbę Polsce, ale także poszukanie nowych i odrzucenie niepewnych polityków. Chodzi o to, by po tych nowych, przedterminowych wyborach J. Kaczyński mógł powiedzieć: „Osiągnęliśmy piękny wynik, dziękujemy serdecznie wyborcom,…..nie jestem pewien, czy aż na tak piękny wynik zasłużyliśmy”.