Od morderstwa sługi bożego księdza Michała Rapacza minęło już 65 lat, jednak do dziś nie udało się ustalić winnych zbrodni. Wiadomo tylko tyle, że za zabójstwem stały osoby z okolicznych wiosek, ludzie których ksiądz widywał na co dzień.
Sanktuarium w Płokach słynie z cudownego obrazu Matki Boskiej, jest miejscem pielgrzymek okolicznych mieszkańców, w przeszłości w zdecydowanej większości robotników. Ksiądz Rapacz trafił do tej parafii po raz pierwszy w 1931 roku. Choć tereny te od najwcześniejszych lat istnienia państwa polskiego były schrystianizowane, a parafia istniała tutaj co najmniej od 1314 roku, w latach trzydziestych był to teren niemal misyjny. Te górnicze i przemysłowe obszary szybko stały się miejscem gdzie socjalizm i komunizm bujnie rozkwitły. Gro mieszkańców była obojętna religijnie, inni nie kryli swej wrogości wobec Kościoła Katolickiego. Mimo niechęci tubylców ksiądz Michał, niezrażony działał prężnie. Opiekował się stowarzyszeniami młodzieży i założył dla nich amatorski zespół teatralny. Po dwóch latach pracy duszpasterskiej przeniesiono go do Rajczy, jednak w listopadzie 1937 roku powrócił ponownie do Płok, tym razem jako proboszcz.
Z wybuchem wojny nadszedł śmiertelnie niebezpieczny czas. Okoliczne tereny włączono do III Rzeszy. Okupant utrudniał życie w każdym jego wymiarze. Ksiądz starał się jednoczyć parafian i pomagać im w najtrudniejszych sytuacjach. Przypominał, że wojna nie zawiesiła przykazań. Pewnego poranka plebanie otoczyli Niemcy, aresztowali kościelnego i proboszcza. Oskarżono ich o nielegalne posiadanie broni, być może ktoś doniósł też hitlerowcom o kontaktach duchownego z AK. Brak dowodów, stanowcza postawa księdza Rapacza i doskonała znajomość języka niemieckiego przyczyniły się do zwolnienia zatrzymanych.
Szybko też okazało się, że hitlerowcy nie są jedynym zagrożeniem. W pobliskim Chrzanowie działała prężnie komórka PPR, a przypomnieć należy, że w ówczesnym czasie było ich ledwie kilka (Warszawa, Łódź, Śląsk, Zagłębie). Po wypędzeniu Niemców i przybyciu Armii Czerwonej polscy komuniści szybko się ujawnili i sięgnęli po władzę w okolicy. Gorliwość miejscowych „czerwonych” była niebywała. Wprowadzono nawet w zakłopotanie centralę komunistyczną w Łodzi, kiedy w jednej z okolicznych wiosek działacze proklamowali przyłączenie jej do ZSRS.
Komuniści nigdy nie zdobyli tak wielkiego posłuchu w Polsce, aby być liczącą się siłą polityczną. Władze zapewnić im mogły tylko przemoc i terror. Tak też zaczęli działać. Komuniści obawiali się proboszcza z Płok, ten swoją postawą zdobywał posłuch u parafian, nie godził się na „zgniłe” kompromisy z nową władzą. Tym zachowaniem wydał na siebie wyrok śmierci. Zapewne na jakimś zebraniu kilku czy kilkunastu członków PPR podjudzanych przez ubeków postanowiło zrobić porządek z „niepokornym klechą”.
Przyszli nocą, wtedy kiedy człowiek jest najbardziej bezbronny, w kilkanaście osób, by przewagą liczebną zniechęcić do jakiegokolwiek oporu. Ponad godzinę przesłuchiwano go i maltretowano, następnie wyprowadzono z plebani i na powrozie prowadzono wokół budynku świątyni, kopano go i bito. Wreszcie zaciągnięto duchownego do lasu, postawiono tyłem do napastników, uderzono w głowę i oddano strzał w skroń. Ksiądz upadł, leżącego dobito strzałem w czoło.
Śledztwo w sprawie morderstwa było fikcją. Zresztą władze polityczne w Chrzanowie szybko zamknęły sprawę. Dziś w zachowanych archiwach nie ma śladu żadnego śledztwa. IPN prowadził pod koniec lat dziewięćdziesiątych własne dochodzenie, ale w 2002 roku umorzono sprawę. Oficjalnie nikt nic nie wie, nikt nie chce zeznawać, ale starsi mieszkańcy okolicznych wiosek orientują się dobrze, kto stał za tą zbrodnią.
Proces beatyfikacyjny księdza Michała Rapacza trwa, a jego grób przyciąga liczne rzesze wiernych, zwłaszcza 12 maja, w rocznicę mordu. W lesie na miejscu zbrodni postawiono krzyż, zawsze leżą przy nim świeże kwiaty.
za: http://www.fronda.pl/blogi/magia-i-miecz/morderstwo-ksiedza-michala-rapacza,20446.html
Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo