Leonard jaszczuk Toster Pandory
Leonard jaszczuk Toster Pandory
LechGalicki LechGalicki
339
BLOG

* We władzy prostaka...*

LechGalicki LechGalicki Sztuka Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

  Sedno *królowania* prostactwa i chamstwa: wczoraj   i dzisiaj. Pierwszym sposobem na zwalczanie prostactwa i chamstwa jest uświadamianie / obnażanie owego prostactwa i  chamstwa. Oto, pro publico bono, krótki, ad hoc,  acz losowy przegląd zjawiska.

 L.G.

  (* Mowa śmieciowa*, Echo Katolickie, ks. Paweł Siedlanowski, 2016 rok, fragment artykułu)

 (...) Dziś przeklinają równo wszyscy: mężczyźni, kobiety, dzieci. Bluzgają na lewo i prawo, bez zahamowania i wstydu, cienia zażenowania, nawet gdy wiąchy lecą w przestrzeni publicznej sklepu, pociągu czy pod wiatą autobusową. Już kilkulatki w przedszkolu potrafią „nawsadzać” rówieśnikowi, pobawić się w licytowanie, kto zna więcej „brzydkich słów” - nota bene często ich znaczenia nawet nie rozumiejąc, a które usłyszeli z ust mamusi lub tatusia, starszego brata czy siostry.

Nie „zajobuj” mnie!

  Przekleństwa nie są żadnym nowym wynalazkiem. Patrząc historyczne: teren naszej diecezji od dawna był ziemią graniczącą z innymi nacjami, kulturami. Zapożyczenia z języków: ruskiego, ukraińskiego, litewskiego, tatarskiego, jidysz dawały wręcz nieograniczone możliwości komponowania długich, soczystych „wiąch”, dogłębnie wyrażających stosunek nadawcy komunikatu wobec adresata. Przeklinało się od zawsze, ale istniały sfery tabu: mężczyzna nigdy nie używał wulgaryzmów, przebywając w towarzystwie kobiety czy dzieci. Dbało się o język, pełniąc wysokie funkcje publiczne. Do tego samego zobowiązywał mundur - niezależnie od koloru i rodzaju pełnionej służby. Dla przekleństw nie było też miejsca w przestrzeni języka oficjalnego: w radiu, telewizji, podczas oficjalnych spotkań. Dziś, jak mówił prof. Jan Miodek (wykorzystujący niegdyś w prowadzonym przez siebie programie sondy uliczne), nie ma dnia, by indagowany o odpowiedź przechodzień (nagrywany przez osobę trzymającą w ręku dobrze oznaczony mikrofon TVP) nie stwierdził, że coś mu się „sp….ło” albo że nie będzie odpowiadał, ponieważ jest „wkur…ny”.

Prof. Jerzy Bralczyk zastrzega, że nie lubi mówić o wulgaryzmach. Jednak w którymś z programów telewizyjnych, komentując zjawisko, powiedział:  „Używanie brzydkich słów jest niedowładem intelektualnym”. Ostro. Ale prawdziwie.

(...) Najsmutniejsze jest to, że wulgarność wkroczyła na salony. Tzw. taśmy kelnerów otworzyły oczy przeciętnemu Polakowi - nieidealnemu przecież, ale też wyobrażającemu sobie, że ludzie znani z pierwszych stron gazet czy studiów telewizyjnych, ubrani w szyte na miarę garnitury, znający świat, protokół dyplomatyczny itp., mowę polską szanują jak mało kto. Zasłona spadła z oczu! Dla jednych to był szok. Na innych nie zrobiło to większego wrażenia. „Swoje chłopy”, żadne tam lalusie czy paniczyki! A kto tego nie ogarnia, ten kiep! (...)


   Fragmenty poezji - dwa wiersze -  ( Lech Galicki) z antologii Pieśń Strzelista naTchnienia i zaMyślenia, Polgles Multimedia, 2019

(...)Mowo polska, o ty co ponad poziomy wzbita,
Jako trzeba cię cenić tylko ten objawi,
Kto dzień po dniu wciąż słyszy jakeś w twarz jest bita,
I jak Polak z lubością swój język plugawi.
Mowo polska, tyś jak szelest skrzypu,
Jako liść szusujący w jesiennym opadaniu,
Perełek w tobie trzosy z uniesień wysypu,
I wieczna cisza krzyczy w wietrznym w polu łkaniu.
Chrząszcz brzmi w trzcinie w Lechitów krainie,
Z powyłamywanymi nogami stół,
Czas jak biczem szczuta rzeka płynie,
Zębów szkliwie szczerzy wół.
Cielę i wiekowy byk przeklina,
Chamstwu stop w mowie i trawie,
Takoż w czynie w elit sferze,
Wszędzie karczma nieobyta,
Zaś przed nami święte, polskie, czyste sprawy!
Wolność, równość i zbratanie,
Wiara i najwyższe cele,
W dni powszednie i niedziele.
Nasza bardzo wielka wina,
W Pacanowie i w Warszawie,
Matka Polska nie wybaczy,
Wierzcie jest się czego bać,
Gdy w krew weszła i tkwić będzie,
Jak trucizna w mowy pięknie,
Obca cnemu narodowi,
Jak zaraza: kurwa mać!

linea anonima

Jestem wierszem bez imienia,
Bez chrztu i bierzmowania,
Nie słyszałem nigdy łajania ni kołysanki,
Moi rodzice zawsze się śpieszyli,
Wyjechali za chlebem z tego kraju,
Nie mogli w nim żyć,
Ja zostałem i jestem,
Nie jem, nie piję,
Ja zapisany analfabeta, domokrążca,
Czytają mnie lub nie,
Wyjeżdżają lub nie, za chlebem,
Za morza i oceany,
Bo żyć tu nie chcą,
Patriotycznie zadumani,
A ja nie wiem co to znaczy,
Ja wiersz bez imienia,
Szukaj mnie czytelniku i proszę zatrzymaj,
Choćby z litości,
Nadaj mi imię, pokryj pyłem kurzu zapomnienia,
I włóż do przepastnej szuflady,
W drogocennym, dębowym biurku z czasów,
Gdy Polski nie było na mapie świata.
Ja zostałem i jestem.

Refleksja - L.G.
2013 rok
Paskudnie się czuję w tej rzeczywistości, w której prostak: prezydent, premier, minister, bizmesmen, lichwiarz, cieć..., mają złe maniery, marny język, myślą prymitywnie a nadto panoszą się wszędzie epatując przekonaniem o swej wyższości. Dominują. Już sam nie wiem czyściec to czy piekło na polskiej ziemi. Zaczynam zamykać się w swoim świecie, a na zewnątrz, gram rozmaite role. By przetrwać. I nie mogę znieść tępej gęby prostaka, który rozmnożył się jak zaraza. Może czasami tęsknię za chamem i zbirem z Peerelu: gdzie spod lady można było dostać dobrą książkę, ale także była szansa na porozmawianie o kulturze. Gdzie obowiązywały pewne wzorce zachowania. Nie! Odrzucam rzeczywistość chama i zbira, rzeczywistość prostaka. Marzę o normalności. Dobrze wychowanej, mądrej, jasnej, niespospolityzowanej prostacko normalności polskiej.

A z tych podstawowych marzeń wynika jeszcze tyle innych...
Niech "mury runą...".

Aneks

Prof. Ryszard Legutko " Esej o duszy polskiej. Z posłowiem A.D. 2012". Fragment rozdz. " We władzy prostaka".

" We władzy prostaka"

  (...)Wraz z upadkiem PRL-u znikły rządy chama i zbira. (...) Zniknął cham i zbir, lecz na ich miejsce wszedł prostak i to on właśnie został niemal niepodzielnym władcą polskiego obyczaju, arbitrem zachowań i mód, wychowawcą młodzieży i starców. Społeczeństwo Polski niepodległej przejęło wiele jego cech, i to na tyle wiele, że zaczęły one dominować nad innymi.(...) Złe maniery, złe słownictwo, marny język, prymitywność myślowa - uważane przez długi czas za rzeczy wstydliwe - stały się akceptowalne przez samą masowość swojego występowania i przez odrzucenie myślenia hierarchizującego. W tej sytuacji, gdy wszyscy jesteśmy równi i dysponujemy równymi prawami, pozycję uprzywilejowaną zdobywają ci, którzy znajdują się w większości, lub ci, którzy przyznają sobie prerogatywę reprezentowania racji większości. (...) Dobre obyczaje przetrwały jeszcze jako prywatne fanaberie w zamkniętych środowiskach, a niekiedy jako zapisane w pamięci wzorce.(...) Otóż w wolnej Polsce doszło niemal do natychmiastowej degradacji wzorców. Język, zamiast pięknieć, brzydł, choć brzydł inaczej niż w komunizmie. Ujawniająca się w nim pospolitość szybko przekształciła się w normę. W takiej formie wtargnął do reklam, mediów, polityki. Razem z językiem spospolityzowały się ludzkie zachowania. (...) Rolę wzorcotwórczą przejął więc prymityw, który zaczął sprawiać wrażenie istoty najbardziej zadomowionej w dzisiejszym świecie. cała zaś reszta społeczeństwa o ile chciała się przebić do sfery publicznej, musiała się mniej lub bardziej do niego dostosował(...)".

                                                      

Aneks 2.


https://www.ksiaznica.szczecin.pl/wydarzenia/single/id/1703

                                                                                                     

LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura