Foto M.M
Foto M.M
LechGalicki LechGalicki
72
BLOG

M jak Mary

LechGalicki LechGalicki Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

image

Mary, Mary, już wiem, spotkałem ciebie na Jasnych Błoniach, na przystanku autobusu linii 67. Ty stałaś przestępując z nogi na nogę, a ja wiedziałem, że jesteś moją miłością od pierwszego wejrzenia. Twoje rude warkocze i koszulka z przyfastrygowanym serduszkiem powaliły mnie na kolana. Ty chyba też zauważyłaś, iż wbijam całego siebie w twoje ciało i w twoją duszę, więc spłonęłaś rumieńcem i wpatrywałaś się namiętnie w obrzękły konar platana. Nie wiedziałem co powiedzieć, aby wzbudzić twoje zainteresowanie, Marcysiu luba, teraz Mary, tak jak sobie życzyłaś zmienić imię na brzmiące niczym w popularnym serialu telewizyjnym. Znajomy Białorusin szepnął mi do ucha: – Ależ te autobusy jeżdżą w Szczecinie punktualnie. U nas czekasz, czekasz, czekasz. Zza Lasku Arkońskiego dochodziły pomruki nadchodzącej burzy. Nagle wszyscy oczekujący stanęli jak wryci. Wpatrywali się w ciemniejące niebo, na którym niczym samotny żagiel płynął aparat latający emanujący różnokolorowe światła. Niespodziewanie z dziwadła wytrysnął zielony, niby laserowy promień, liznął gorącym jęzorem komin na dachu odnowionego Urzędu Miejskiego, a ten rozgrzał się do czerwoności i buchnął czarnym dymem na cztery strony świata. Po chwili po dziwnym gościu z ..., nie wiadomo skąd, nie było śladu. – U,u,u! – zabuczał tłum, a mówią niektórzy, że u nas prowincja i nic się nie dzieje. A proszę, może peryferie, ale wszechświata. Nadjechał autobus. Białorusin ciągle mruczał pod nosem pochwały o szczecińskiej punktualności i wszystkim było bardzo miło. Otworzyły się drzwi, pasażerowie wysiadali pośpiesznie. Tylko starszy pan, w pluszowym meloniku, w oryginalnych adidasach z firmową naszywką Woland w kolorze czarno-granatowym, trzymający w lewej dłoni laseczkę z ołowianą gałką wychylił się i zapytał głośno: – Ickilag? Nikt nie zareagował. – Ickilag? Marcysia mocno ścisnęła dłoń, w której trzymała biesagę. Radziecki oficer, który nie wiadomo skąd pojawił się na moment mógł być tylko przejawem fatamorgany, ale gdzie tu w zielonym grodzie Gryfa pustynne piaski. – Bądź pan patriotą lokalnym i odpowiedz gościowi z zagranicy! – krzyknął kierowca elektrycznego autobusu. – Ale nie rozumiem jego mowy – odpowiedziałem zawstydzony. – No patrzcie, a my chcemy  Euro – westchnął tłum. Starszy pan machnął ręką, autobus ruszył, a Mary mocno przytuliła się do mnie. Było mi dobrze. A na dodatek wybieramy się z Mary na Seans Czarnej Magii zorganizowany przez egzotyczną trupę artystów z M jak Moskwy   w hali widowiskowej Netto. Zapowiada się diabolicznie szalony spektakl. Mary porozumiewawczo,  mrugnęła do mnie okiem. Właśnie mijał nas pan  M jak Michaił B.   Już wszystko wiem. W mojej głowie zakwitł poetyczny zamysł:

Odpływam w odmieniony strumień czasu
Kto to widzi kto to słyszy kto to czuje
Tam bukiet żółtych kwiatów strącił pył księżycowy
Potoku wody płyną jak szampan w środku lasu
I nie wstrzymają życia biegu co z natury szalony
Tamy z głazów pękają pod naporem mocy
Nie jestem już bezlistny, samotny, jałowy
Wzrastam chyżo nad sosny ja promień zielony
Wolność, wolność mnie niesie, wiarą z lęku ja uwolniony
A wszystko to się dzieje o ziemskiej północy
Elfy, nimf zastępy, świetlików reflektory
Król dolin, istoty najjaśniejsze oddają pokłony
A wśród nich tajemniczy messer Woland kroczy
Naga Mary swym  tchnieniem strąca  wszystkie zmory
Ja promień, ja przenikam mchy i gwiazdy wszechmocy
Panią mą trzymam za rękę, ciało jej sączy kolory
Lecę i swą wolą wolną uderzam w dzwon Muzyką niesiony
Strachy, lęki, przekleństwa żar piekielny już toczy
Szumią trzciny niezłomne, tryska sok Mandragory
Kusi Pytia zamglona snując jutra welony
Czasu tutaj nie znajdziesz, w swoje teraz spójrz oczy
Miłość płynie falami nie szukając zapory
Mary  włos trzymam, kosmyk zauroczony
A on wije się, kłębi w obraz pysznych warkoczy
Spokój bije z mchu kłosów, balsam spływa z drzew kory
My jak freski ulotne
W grocie snu błysk zielony.

Nagle  po chodniku przejechał  policyjny samochód z  bardzo głośnym kogutem. Tłum po chwili  ożywił się niezwykle.

Podobno ktoś wpadł pod wagonik metra tak nieszczęśliwie, że ucięło mu głowę.

Mary, Mary, Mary...



Lech Galicki

LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura