elespanol.com - 1980
elespanol.com - 1980
LechGalicki LechGalicki
837
BLOG

W jak Wałęsa. Wieloboista Wielki W...

LechGalicki LechGalicki Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

      

imageSkojarzenia/ GP

          Anegdota antyczna opowiada,  że gdy przygotowywano  na Lenaje 424  r.
wystawienie Rycerzy,  nie znalazł  się rzemieślnik dostatecznie  odważny,  żeby
sporządzić maskę Paflagona - podobiznę Kleona,  ani aktor,  który podjąłby się
wystąpienia  w  tej  roli.  Młody  autor  zmuszony  więc  został  do  objęcia  roli
Kleona i wystąpił w niej bez maski, z twarzą pokrytą czerwoną farbą.

                                       Wywiad z Lechem Wałęsa

  Z panem  Lechem Wałęsą kilkakrotnie  przeprowadzałem wywiady dla prasy i radia. Najcenniejsze to te w cztery oczy, trwające ponad godzinę, w miejscu jego chwilowego zamieszkania, podczas pobytu w Szczecinie w 1998 i 2000 roku. Przed rozmową zakładałem, że w odróżnieniu od innych dziennikarzy (szczególnie GW ) zadających w tłumie, na konferencji prasowej  pytania agresywne i wywołujące u rozmówcy odruch obronny w postaci ataku lub  milczenie w akcie obrażenia się i opuszczenie sali - więcej wartościowego materiału uzyskam prowadząc z panem Wałęsą rozmowę spokojną, wyważoną, w sposób jasny, bez złośliwości  zadając pytania. Oto istotne  fragment wywiadu, który został przeprowadzony w roku 2000 w Szczecinie, w pokoju gościnnym ZUS. (gal)

1.  image  2.  image

1.  fot.Głos Szczeciński                                                                      2.  fot. z   Twitter. com

   Lech Galicki: - Wydaje się, że niechętnie odwiedza pan Szczecin. A na pewno czyni to pan bardzo rzadko lub jak teraz - po drodze do Chojny. Z czego to wynika? Z marginalizacji politycznej tego miasta, a może z nijakości rządzących nim elit politycznych?  Nie ma tu z kim rozmawiać?

  Lech Wałęsa: - Jestem szczery do bólu, więc powiem. Szczecin nigdy nie miał dobrych gospodarzy. Proszę spojrzeć jak ostro ruszyła do przodu Warszawa albo  Poznań czy też  Gdańsk. W jakim niezwykłym tempie się tam buduje. Szczecin ma najlepsze położenie, znajduje się o żabi skok od bogatego sąsiada. I coś tu nie wychodzi. To się mi nie mieści w głowie. Szczecin się nie rozwija! Szczecin się zwija! Nie znam powodów tego stanu. Nie znam przyczyn. Podejrzewam, iż rzeczywiście jest to efekt braku dobrych gospodarzy tego pięknego miasta. Dlaczego tak rzadko tu przyjeżdżam? Po pierwsze:  tu było kilku działaczy związkowych, których wysoko ceniłem, chociaż nie zawsze się z nimi zgadzałem. Na przykład Marian Jurczyk, czy też Stanisław Wądołowski i jeszcze kilku bym wliczył. Lekarza potrzebują chorzy, słabi, a was miałem za silnych ze względu na bliskie sąsiedztwo Niemiec. Założyłem, że nie muszę  wkładać tu swoich pięciu groszy, bo na pewno, gdzie jak gdzie, ale tu powinno iść dobrze. Okazuje się, że pomiędzy tym jak powinno być, i tym jak jest, może być wielka przepaść.

  - Podczas spotkania z mieszkańcami Chojny prosił pan o zadawanie pytań dotyczących przeszłej i obecnej Polski, czy też okresu pańskiej prezydentury. Czemu służą takie spotkania?

  L.W.: -  (...) Nie mogę usiąść w moim domu na Polankach i nic nie robić. Ja muszę oddać mojemu narodowi to co on we mnie zainwestował - wiele nadziei. Muszę popracować dla Polski. Mogę być odrzucony, ale to już inna sprawa.

  - Marian Jurczyk, do niedawna prezydent Szczecina, okazał się kłamcą lustracyjnym* i już prezydentem nie jest. Jak pan przyjął tę wiadomość?

  L.W.: -  Muszę powiedzieć, że ze smutkiem, bo po pierwsze, oceniali go ludzie którzy w tamtym czasie, gdy trzeba było siły, okazali własną słabość. I dlatego trzeba mądrzej i ostrożniej podchodzić do tematu lustracji. Ja nie wiem, jak daleko Jurczyk został podłamany przez tajne służby. Natomiast naprawdę nie wierzę w bohaterów  w tamtych czasach. Wówczas walczyłem, ciężko walczyłem z totalitarnym systemem i wiem, że metody stosowane przez SB były silniejsze od bohaterstwa jednostki. Dlatego nie wolno potępiać Mariana Jurczyka, tylko należy sprawdzić, jak daleko został  złamany i jakie zrobił szkody. Czarnych teczek i swoich dokumentów w SB nie mieli tylko ludzie słabi, którzy nie walczyli i tchórze. Każdy kto próbował podnieść rękę na system totalitarny, musiał mieć założoną teczkę. Z tego punktu widzenia Marian Jurczyk jest dla mnie bohaterem, choć może przetrąconym. Choć może pokonanym. A może nie. Może tylko stosował wybiegi, by uniknąć gorszego zła. Miałem z nim wiele konfliktów. Gdybym był nieuczciwy, to wykorzystałbym tę nieprzyjemna sytuację, w której on się znalazł. Muszę być do bólu szczery i powiem, że mimo wszystko stawiam go wyżej aniżeli tchórzy, którzy nie próbowali walczyć z dawnym systemem.

                                             imageFot. Trzeci Obieg

* Krótko przed wyborami samorządowymi w roku 2002  sąd kolejnej instancji  ogłosił niespodziewanie, że  Marian Jurczyk nie jest kłamcą lustracyjnym. Ogłoszony oczyszczonym z zarzutów o współpracę z tajnymi służbami PRL, Marian Jurczyk wziął udział w wyborach i po raz wtóry je wygrał,  zasiadając - tym samym - na stolcu głównego włodarza grodu Gryfa - przyp. LG

image

fot. Głos Szczeciński ( L.Wałęsa - Honorowym Obywatelem Szczecina ).

  - Czy w okresie działalności w Wolnych Związkach Zawodowych, a potem w NSZZ * Solidarność*, Służba Bezpieczeństwa groziła panu śmiercią?

  L.W.: - Nie. Jeżeli ktoś bierze się za rozbrajanie miny, to musi wiedzieć, że ona może w każdej chwili wybuchnąć. Ja bylem zdecydowany, mnie nie można było żadnym pistoletem wystraszyć.  Miałem swoją dewizę. Mówiłem do tajniaka:* Wprawdzie może mnie pan zabić, ale pan mnie nie pokona *. Natomiast parę razy musiałem usiąść cicho i trzy miesiące, albo pół roku, nie odzywać się, bo sprawy za daleko zaszły, było niebezpiecznie i oni musieli coś ze mną zrobić. Wtedy cieszyli się, że Lecha Wałęsę złamali, a Wałęsa tylko przycupnął i za chwilę poszedł dalej. Ja stosowałem taką  właśnie taktykę. Natomiast,  mimo wszystko, mieliśmy wówczas do czynienia z rozumnymi tajniakami. Oni, gdy podjęli decyzję, że należy kogoś zlikwidować, to go likwidowali. Bez grożenia śmiercią.

image

Lech Wałęsa i Bronisław Komorowski krytykowani za reklamowanie kantoru fot. materiały prasowe/ Facebook/ cinkciarz.pl
6.10.2015 r. Lech Wałęsa i Bronisław Komorowski promowali w Chicago firmę Cinkciarz.pl. Udział byłych prezydentów w promocji firmy spotkał  się z falą krytyki. Kantor wprowadzał na rynek amerykański swoją markę, Conotoxia. Firma podpisała także siedmioletnią umowę sponsorską z drużyną koszykarską Chicago Bulls.( za Dziennik Bałtycki)
_ _ _                                                                 
image

                                                                          Fot. Tysol

     - W pańskiej książce * Droga Nadziei*, na stronie 147. opublikowano listę osiemnastu członków prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego według stanu na dzień 21 sierpnia 1980 roku. Na pierwszym miejscu Lech Wałęsa, potem Joanna Duda - Gwiazda, Bogdan Lis, Anna Walentynowicz, Florian Wiśniewski....Czy pamięta pan imiona i nazwiska wszystkich koleżanek i kolegów z tej listy? Czy utrzymuje pan kontakty przynajmniej z niektórymi z nich?

   L.W.:-  Oczywiście, pamiętam.  Nasze losy rożnie się potoczyły. Już w 1980 roku były przypadki podsyłania  do nas rożnych osób  przez tajne służby. Z małego MKS zamieniliśmy się w potężną, legalną organizację, w którą uderzono w roku 1981. Wiele osób odeszło. Kontakty między nami urwały się. Dlaczego? W wielu przypadkach byli to ludzie określonej sytuacji, walki strajkowej. W walce zgadzaliśmy się, a w budowaniu już nie. Do głosu dochodziły ambicje. Niektóre konflikty były prowokowane z zewnątrz. Nie tak łatwo mieć prawdziwych przyjaciół, gdy się tworzy historię, chociaż często refleksja o tym, ze tak jest, przychodzi dużo pózniej.

image

fot.Wiadomości - Onet

(...) Moje życie ułożyło się tak, że zawsze bylem przywódcą stad. Ale tych stad małych. Byłem wieloboistą. W grach, w wyścigach po krach, w odwadze - nie miałem konkurenta. Teraz też, w innej sferze, jestem wieloboistą (...).

  - Dziękuję za rozmowę.

Lech Galicki


                                                                         image


---------------------

Wywiad ( w cztery oczy ) przeprowadziłem w 2000 roku. Opublikowano go w dzienniku Kurier Szczeciński oraz w mojej autorskiej książce * Dziękuję za Rozmowę*, 2003, PoNaD

Lech Galicki

LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka