może warto pochylić się nad zagadnieniem: jeżeli nie-szony malują obrazki pupą, to co muszą wyprawiać te oburzające szony?
Onegdaj zawadziłem o tyradę z czasów Platona, piętnującą nowomodny i promujący umysłową miałkość wynalazek pisma. Według autora pismo pozwoliło zaistnieć intelektualnym niedorajdom, którzy bez podpierania się papirusem nie byliby w stanie swoich racji wywieść ani obronić w tradycyjnym stylu myślicieli-oratorów.
No rzeczywiście, jeśli Zeus dał wam zamiłowane do mędrkowania, ale pozbawił daru wymowy wspartego miłą oku postawą (platon = barczysty), to znaczy, że być może jakość waszych dociekań nie nadaje się do komunikowania ogółowi.
Odejście od pisma, zainicjowane przez jutiuba, a sfinalizowane przez tiktoka (co znamienne, przez Chińczyków, którym literki wyszły najkłopotliwsze) być może jest powrotem do dawno zapomnianej, zdrowej normy.
Kurcząca się część internetu wciąż używa literek, jak z definicji literkowy tłiter, ale i na nim od dawna fruwają już filmiki, których udział rośnie wraz z wymieraniem użytkowników klawiatur.
Przezabawne są zderzenia tych ostatnich z filmami z tiktoka.
Taka scenka: młody, sympatyczny influ, zatrzymuje na ulicy atrakcyjną Ukrainkę z pytaniem jak żyć. „Nie być szonem” odpowiada dziewczę i tłumaczy, co to znaczy nie być szonem. Następnie chwali się, że poza tym, że szonem nie jest, to występowała u gołtsów, raz próbowała upasuta, ale na pewno wszyscy ją pamiętają, jak u gołtsów malowała obrazek pupą.
Spora część komentujących nie zrozumiała ani słowa z tej rozmowy.
Dopytywali się, co to jest szon i upasuta, gołtsy kojarzyły im się z angielskimi kozami.
I można rzeczywiście zbyć przelotne zapewne mody wzruszeniem ramion i nie zaśmiecać sobie głowy pojęciami, które pojawiły się przed chwilą i na chwilę.
Azaliż aliści.
Filmik ten oryginalnie miał z brazylion wyświetleń, w tym na telefonach naszych dzieci i wnuków, które nigdy go nie wspomną w rozmowie z wami, bo wiedzą, że nie zrozumiecie ani słowa. Po drugie te słowa znikną albo i nie, a samozwańczego influ za dwa lata zobaczycie być może w wiadomościach, przepytującego ministrę oświaty nt plagi szoństwa w liceach.
Tak, że jeżeli chcemy zostać odklejonymi dziadkami mamroczącymi do siebie na bujanym fotelu z widokiem na złotą jesień, to ta notka jest o niczym. Ale jeśli nie, to może warto pochylić się nad zagadnieniem: jeżeli nie-szony malują obrazki pupą, to co muszą wyprawiać te oburzające szony?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo