-A z kretami robię tak: wstaję skoro świt, biorę szpadel i obserwuję kopczyk. Jak się rusza to go ciach szpadlem, tak w połowie. I po krecie.
Brrr, aż się wzdrygnąłem na radę poczciwego skądinąd szambiarza.
Może to i eko sposób, ale nie mam zamiaru go stosować.
Nieludzki, po prostu nieludzki, kto to słyszał, żeby - w jakimkolwiek celu - zrywać się skoro świt.
To nieludzkie. I niekrecie.
Ja z kretami rozprawiam się po południu. Rzeczywiście, szpadlem usuwam kopczyk u podstawy. Zostaje mi trawnik i dziura. Dziurę poszerzam i wtykam w nią kawałek rury. Tym samym dokonuję upgradu trawnika 2.0 do pola golfowego 1.0, co ilustruje poniższy obrazek. Zwróćcie uwagę na kij (putter składany, chiński, 35 zł w necie). Owinięty jest już taśmą makgajwer, nieomylny znak, że miał go w rękach Kwadrat.