Majorze, broń się sam.

"Cieszę się, żem nie żaden biskup ni generał,
żem w wolnym dociekaniu mózgownicę sterał,
lecz chciałbym, by publiczność słów moich słuchała
tak jak słucha biskupa albo generała."
pisał profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, matematyk Hugo Steinhaus.

Na tymże Uniwersytecie miał niedawno wykład inny profesor - Zygmunt Bauman.  Jego wykład ... no właśnie -  próbowali zakłócić? trudno orzec, co chcieli zrobić, ale na pewno obecność w murach uniwersytetu osób krótko ostrzyżonych stanowi skandal per se - zatem: obecnością swoją samą zakłócali ten wykład i zostali z niego wyproszeni kibice Śląska Wrocław. A po wyproszeniu - zatrzymani. Oraz przesłuchani.  "To była zorganizowana grupa, mieli transparenty, grzechotki, gwizdki. Tego nie można było zbagatelizować".
Grzechotek i gwizdków bagatelizować nie sposób,  więc Uniwersytet, wszechnica wolnej myśli, do niedawna imienia Bolesława Bieruta wezwał milicję, potem broń gładkolufową, a na końcu kompanię antyterrorystyczną, z bronią już jak najbardziej ostrą.
Profesor Bauman wyraził ostrożną satysfakcję z takiego obrotu spraw: "Jestem też zadowolony, bo zafundowano nam lekcję historii, o której na spotkaniu będziemy rozmawiać"
Niektórzy z zebranych zapewne sądzili, że widok broni obudził w profesorze wspomnienia z czasów, gdy sam był majorem Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, i jak niedawno opowiadał dziennikowi The Guardian, oczyszczał Polskę z terrorystów.
Nic z tych rzeczy, ta oczywista analogia nie wypłynęła w treści wykładu. Nikt jednak nie zadawał żadnych kłopotliwych pytań i słów profesora publiczność słuchała z naleznym szacunkiem "tak jak slucha biskupa, albo generała".
Albo majora KBW.