Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
9133
BLOG

Wolność słowa w rozsądnych granicach

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 163

 

Już chyba nikt nie ma wątpliwości, że w państwie, rządzonym przez PO, nie ma zwykłej wolności słowa, podobnie jak w Peerelu nie było zwykłej sprawiedliwości. Była sprawiedliwość ludowa, zaś w państwie Platformy jest wolność słowa, ale w rozsądnych granicach. Wolno np. twierdzić, że uważa się prezydenta RP za chama, ale wiele zależy od tego, którego prezydenta. Jeśli tego niesłusznego, który przecież ewidentnie za takiego chama, zdaniem salonu, mógł być uważany – wszystko jest w porządku. Jeśli tego, który za chama nie może być, w opinii tegoż salonu, uznany, to tu straż graniczna na granicy wolności słowa musi interweniować. No, chyba że mamy do czynienia z wariatem, który nie rozumie, że ten prezydent nie może być żadnym chamem ex definitione. W takim wypadku osobnika należy poddać ekspertyzie psychiatrycznej.

Tę nowatorską koncepcję (choć na Zachodzie też znaną) postanowili europosłowie PO upowszechnić również w Parlamencie Europejskim. Szef polskiej delegacji w Europejskiej Partii Ludowej Jacek Saryusz-Wolski zaprotestował przeciwko zorganizowaniu przez Polaków z frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów spotkania z o. Rydzykiem. Dyrektor Radia Maryja powiedział tam m.in., że „Polską nie rządzą Polacy”, a stosunek władz do jego radia to „totalitaryzm”.

(Appendix: Jak zwrócił mi uwagę w komentarzu Anwar, pełna treść wypowiedzi o. Rydzyka o tym, kto rządzi Polską, brzmiała: "Tragedią Polski jest to, że od 1939 roku Polską nie rządzą Polacy - dodał. Nie chodzi tu o krew ani przynależność. Oni nie kochają po polsku, nie mają serca polskiego". A to jednak coś całkiem innego niż proste stwierdzenie, że "Polską nie rządzą Polacy".)

Do działań o. Rydzyka mam stosunek mocno ambiwalentny, a z zacytowanym wyżej stwierdzeniem radykalnie się nie zgadzam. Jeszcze bardziej jednak nie zgadzam się z reakcją Platformy.

Najbardziej na śmieszność, jak to często bywa, naraził się naczelny bufon Tuskowego rządu Radosław Sikorski, który zagrzmiał na Twitterze: „Kościół ma zasługi dla Polski ale Ojciec Dyrektor przekracza granice. Zakony podlegają bezpośrednio Rzymowi. Państwo polskie zareaguje”.

Nie wiem, czy jest sens zajmować się pohukiwaniami Sikorskiego, który kolejny raz robi z siebie marnego błazna. Ale niech tam. Po pierwsze – żałuję, że tej stanowczości minister nie wykazuje choćby w kwestii egzekwowania praw polskiej mniejszości w Niemczech lub w sprawie Nordstreamu i jego przebiegu w poprzek toru wodnego do Świnoujścia. Po drugie – „państwo polskie zareaguje” – jak i niby na co? W jaki sposób Sikorski chciałby uzasadnić jakąkolwiek interwencję w tej sprawie i na czym ona miałaby polegać?

Tego pewnie od Sikorskiego się nie dowiemy. Ja próbowałem się dowiedzieć na Twitterze od europosła PO Sławomira Nitrasa. Zaczęło się od opublikowania przez tego pierwszego treści protestu w sprawie o. Rydzyka. Następnie rozegrał się następujący dialog, który pozwalam sobie tu przytoczyć w całości.

 

Ja: @SlawomirNitras Co jest obraźliwego w stwierdzeniach o. Rydzyka? Może są niemądre, ale obraźliwe? Gdzie tu powód do protestów? I jak to jest z tą wolnością słowa – jest czy jest tylko dla słusznych poglądów? Właściwie nie musi Pan odpowiadać – przypomniałem sobie właśnie los Rocco Buttiglione.

Nitras: @lkwarzecha to kto rządzi Pańskim krajem Panie redaktorze, jeśli nie Polacy? pytam serio

Ja: @SlawomirNitras Ejże, to unik. Ja pytam o protest w sprawie o. Rydzyka. I o to, gdzie obraza. Ale dla zaspokojenia Pana ciekawości – z tym stwierdzeniem Ojca Dyrektora się nie zgadzam.

Nitras: @lkwarzecha a słyszał Pan ojcowskie wypowiedzi?

Ja: @SlawomirNitras A Pan mi odpowie konkretnie czy dalej będzie Pan robił zwody? A uczciwie byłoby powiedzieć: "Politycznie o. Rydzyk nam przeszkadza, więc protestujemy, obojętnie co powie".

Nitras: @lkwarzecha sorry, ale jak Pan uważa, ze można duchowny może mówić, ze jego krajem rządzą ludzie innej narodowości, to nie umiem wytłumaczyć

Ja: @SlawomirNitras Uważam, że każdy – duchowny, poseł, strażak i dziennikarz – ma prawo do najgłupszych nawet wypowiedzi. I nie widzę, co uzasadnia formalny protest.

 

No i tego się niestety od pana europosła nie dowiedziałem, bo więcej się już w tej sprawie nie odezwał.

Odpowiedź jest oczywiście prosta, ale musiałaby zrywać z grą pozorów. Nie chodzi oczywiście o żadną obrazę. O. Rydzyk jest stroną w sporze politycznym (tak, to przyznaję), a że wojuje dla wrogiej armii, Platforma postanowiła uderzyć w niego protestem. Tyle że jeżeli uznajemy wolność słowa za jedną z nadrzędnych wartości, ten formalny protest nie ma sensu. O. Rydzyk nie powiedział nic specjalnie mądrego, ale też nie powiedział niczego, co naruszałoby granice wolności słowa. Chyba że za takie uznajemy – jak chciałaby PO – atakowanie tejże, również w mało wybredny sposób. Nie jest jednak sztuką opowiadać się za wolnością słowa, póki w jej ramach słyszymy pochlebstwa wobec siebie.

Gdyby zaś ktoś chciał robić Tadeuszowi Rydzykowi zarzut z tego, że jest stroną w sporze czysto politycznym, niech będzie konsekwentny i równie mocno oburzy się na przynajmniej dwóch innych duchownych: ks. Kazimierza Sowę i bpa Tadeusza Pieronka. W szczególności ten ostatni konkuruje ostatnio śmiało z o. Rydzykiem. Czekam zatem na reakcję ministra Sikorskiego w jego sprawie.

Najbardziej przykre jest, że w tej hucpie wziął udział bardzo przeze mnie szanowany i ceniony Jacek Saryusz-Wolski. Ale takie frycowe, jak widać, trzeba swojej partii od czasu do czasu zapłacić, nawet jeśli ta partia nami poniewiera i trzyma na marginesie mimo naszych kompetencji, znacznie większych niż kompetencje tych, którzy zajmują w niej miejsca w pierwszym szeregu.

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka