„Sprawa” Teatru Ateneum w aktach SB nie zaczęła się od zatrudnienia w nim Andrzeja Seweryna, choć teksty z poprzedniego tygodnia mogłyby o tym świadczyć. Powstanie „sprawy” datowałbym na 1968 r., gdy do pracy w Ateneum przyszedł Kazimierz Dejmek. Wraz z nim przeszła z Teatru Narodowego do Ateneum żona. Oprócz tego małżeństwa na „operacyjną uwagę” SB zasłużyli: Teresa Brzostowska-Downarowicz, Bogdan Baer, Stanisław Zaczyk, Barbara Rachwalska, Ignacy Machowski, Alicja Bobrowska-Zaczyk – podaję zaWykazem elementu podejrzanego o wrogą działalność lub współpracę z ośrodkiem dywersji ideologicznej. Dla funkcjonariuszy wychowanych na „Krótkim kursie historii WKP(b)” wiele znaczyło, że część tych aktorów również porzuciła Narodowy i za Dejmkiem podążyli do Ateneum, bo przywództwo Dejmka odczytywali jako walkę frakcyjną w PZPR, a nie jako artystyczne. Tak więc całe Ateneum musiało pracować pod lupą SB, obawiającej się kolejnych „Dziadów”, ze szczególnym uwzględnieniem sztuk reżyserowanych przez Dejmka. Ofiarą SB padło wystawienie pasyjnego dialogu:
W dniu dzisiejszym byłem na próbnym spektaklu „Dialogusa” w Teatrze Ateneum zorganizowanym dla GUKPPiW oraz przedstawicieli władz partyjnych i St. Rady Nar.
Sztuka jest sceniczną adaptacją tekstu XVI-to wiecznego, nieznanego mi autora, której dokonał reżyser K.Dejmek. Jej treścią jest męka Chrystusa zobrazowana w sposób niezwykle realistyczny. Reżyseria Dejmka ograniczała się moim zdaniem do czuwania nad wiernością średniowiecznemu tekstowi, oraz na wyeksponowaniu niektórych partii, które stanowić mogą aluzję do frapujących Dejmka problemów natury społeczno-politycznej w Polsce. Całość sztuki jest, moim zdaniem, alegorycznym przedstawieniem problematyki Marca i spraw pomarcowych, chociaż możliwa jest zupełnie inna interpretacja jako że sztukę odczytuje każdy indywidualnie. Najmniejsza jednak sugestia ukierunkować może interpretację odbiorcy w kierunku pomyślanym przez reżysera. Wobec mody jaka panuje obecnie w teatrze europejskim na sięganie do sztuki średniowiecznej /u nas Żywot św. Józefa/ Dialogus jest zjawiskiem normalnym i nie budzącym większych zastrzeżeń /chodzi o jego na wskroś religijny charakter/, nie ulega jednak wątpliwości, że sztuka obecnie iść nie powinna, a to z uwagi na jej wielowarstwowość, aspekt społeczno-polityczny i ową aluzyjność, którą Dejmek, wydaje się, usiłował uczynić jeszcze bardziej czytelną. A więc do Dejmka można mieć pretensję o dobór tekstu oraz o reżyserię w sposób niekorzystny dla nas nakierunkowującą na kontrowersyjny fragment stosunków polskich. Zresztą takich poczynań po nim należało się spodziewać i tym uważniej odnosić się do jego propozycji scenicznych.
W tym świetle nasuwają się następujące problemy:
1/ Realizacja przygotowań do wystawienia sztuki jest w zasadzie zakończona. Właśnie w dniu dzisiejszym miało się odbyć pierwsze, zamknięte przedstawienie dla rodzin aktorów, które proponował Dejmek, jako przedstawienie dyskusyjne wobec zgłaszanych przez władze zastrzeżeń. Ponadto tytuł sztuki uwidoczniony został w tygodniowym repertuarze teatru znajdującym się w hallu. Zrozumiałe, że zaawansowanie przygotowań aż do obecnego stanu pociągnęło za sobą ogromne koszty /dekoracje, kostiumy, praca ludzi/, które wobec zakazu wystawienia sztuki okażą się być zmarnowane. Zakaz rozpowszechniania wydany w finalnym stadium przygotowań wzbudzi na pewno niepotrzebną sensację i niekorzystną atmosferę wśród ludzi teatru i osób z nimi związanych.
Sądzę, że w tej sytuacji należy mieć pretensję do GUKPPiW, który dopuścił do takiego zaawansowania przygotowań mając uprzednio tekst sztuki do wglądu. Jeżeli lektura tekstu nie pozwoliła na plastyczne wyobrażenie niekorzystnych aspektów sztuki był przecież czas na interwencję podczas początkowych prób czytanych.
2/ Na dzisiejszym przedstawieniu, oprócz przedstawicieli GUKPPiW, obecni byli przedstawiciele władz partyjnych oraz Wydz. Kultury St. Rady Narod. Ponieważ decyzję o zakazie rozpowszechniania miano podjąć właśnie dzisiaj, należy przypuszczać, że szereg pretensji kierowanych będzie do władz partyjnych, co było do uniknięcia gdyby GUKPPiW funkcjonował prawidłowo. O ile wiem, Dyr. Dep. Widowisk GUKPPiW Olszewski zastrzeżenia wobec Dialogusa miał od dawna i mógł mocą decyzji własnej zakazać rozpowszechniania sztuki.
3/ Poziom dyr. Olszewskiego, jak również jego enuncjacje są tak rażąco wątpliwej jakości, że aż trudno sobie wyobrazić dlaczego to właśnie jemu powierzono czuwanie nad tak newralgicznym i wrażliwym odcinkiem kultury. Nie mam żadnych zastrzeżeń odnośnie jego przekonań ani polityki jaką prowadzi. Natomiast formy jej prowadzenia są wręcz żenująco prymitywne.
W tej sytuacji uważam, że niezależnie od decyzji jakie zostaną podjęte, a pójdą one zapewne w merytorycznie słusznym kierunku uniemożliwienie rozpowszechniania sztuki, należy przeprowadzić ustalenia w GUKPPiW osób bezpośrednio odpowiedzialnych za powstanie omówionego wyżej stanu zaawansowania prób sztuki. Ponieważ sprawa Dialogusa nie jest sprawą odosobnioną i zaistniałą po raz pierwszy nie można wykluczyć sytuacji, że ktoś w GUKPPiW działał bądź celowo bądź zaniedbał dopełnienia obowiązków.
Autorem notatki jest początkujący SB-ek por. Wiesław Poczmański. Dokument sporządził 24.10.1969 r. W innych lektur dowiedziałem się, że tej sztuki jednak nie wystawiono. Choć czekam rok na jego teczkę i nie poznałem jeszcze nazwy uczelni, która go wypromowała, mogę jeszcze stwierdzić, że w 1978 r. Poczmański ze swobodą poruszał się w środowisku filmowym.
Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura