Pierwsi bezdomni chłopcy trafili do swoich nowych „opiekunów” w 1969 roku. Ofiary miały od 6 do 14 lat.
Pierwsi bezdomni chłopcy trafili do swoich nowych „opiekunów” w 1969 roku. Ofiary miały od 6 do 14 lat.

Eksperyment Kentlera: Jugendamt przez 30 lat przekazywał bezdomne dzieci pedofilom

Redakcja Redakcja Pedofilia Obserwuj temat Obserwuj notkę 131

Władze Berlina przez 30 lat celowo przekazywały bezdomne dzieci pod opiekę pedofilom w ramach tzw. eksperymentu Kentlera - wynika z raportu dotyczącego działalności seksuologa Helmuta Kentlera, przygotowanego przez Uniwersytet w Hildesheim. 

Kentler w latach 70. świadomie kierował dzieci do opiekunów zastępczych ze skłonnościami pedofilskimi. Był przekonany, że kontakty seksualne między dziećmi i dorosłymi nie są szkodliwe. Dlatego dzieci odebrane patologicznym rodzinom lub żyjące na ulicach Berlina Zachodniego często trafiały pod opiekę samotnych rodziców zastępczych, mających już za sobą wyroki za przestępstwa seksualne. Pedofile, pełniący rolę ojców zastępczych, otrzymywali nawet zasiłek wychowawczy.

Pozornie wydawało się, że problemy dzieci zostały rozwiązane przez Urząd ds. Dzieci i Młodzieży (Jugendamt) – nie mieszkały już na ulicy, nie trafiały do domów dziecka, a pedofile nie szukali nowych ofiar, ponieważ tolerowano fakt, że mogli znęcać się nad wychowankami w obrębie własnych domów - napisała gazeta "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Kentler przekonał do swego projektu urzędników berlińskiego Senatu. Twierdził, że opieka pedofilów nad małoletnimi „umożliwia ich społeczną integrację”

Te tzw. domy zastępcze zostały założone pod koniec lat 60. XX wieku i funkcjonowały do ok. 2003 roku. Koncepcja Kentlera, oparta na „wspólnym mieszkaniu dziecka i pedofila”, została zatwierdzona przez urzędników Senatu i, z kilkoma wyjątkami, zaakceptowana także przez okręgowe Jugendamty.  

Kilka lat temu dwie ofiary zgłosiły się i opowiedziały swoją historię, od tego czasu badacze z Uniwersytetu w Hildesheim przeszukiwali akta i przeprowadzili wywiady.

W styczniu br. w tygodniku „Der Spiegel” ukazał się wywiad z dwoma dorosłymi mężczyznami (ich personalia zmieniono), w którym opowiadają o latach wykorzystywania seksualnego, którego doświadczyli jako chłopcy. Sprawcą był ich prawny opiekun wyznaczony przez berliński Jugendamt. 

Historia opisana w „Spieglu” rozegrała się w latach 90., ale pośrednio wiąże się z końcem lat 60. To właśnie wtedy, na fali rewolucji seksualnej, w Niemczech uaktywniły się środowiska przekonujące, że "pedofilia nie jest niczym złym". Jednym z wpływowych działaczy tego ruchu był właśnie profesor Helmut Kentler – „ekspert” do spraw pedagogiki socjalnej wykładający m.in. na uniwersytecie w Hanowerze. Otwarcie wzywał on do depenalizacji pedofilii. Popierali go m.in. niektórzy politycy z partii Zielonych. 

Jak czytamy w „Spieglu”, po przenosinach do Berlina Kentler był osobą mającą dobre kontakty z lokalną administracją. Był autorem ekspertyz wykorzystywanych w postępowaniach dotyczących spraw rodzinnych. I to właśnie Kentler pod koniec lat sześćdziesiątych przekonał władze Berlina do uruchomienia eksperymentalnego projektu, w ramach którego dzieci z domów dziecka oddawano pod opiekę także osobom o skłonnościach pedofilskich. Kentler był autorem podstaw teoretycznych projektu. To on wyszukiwał opiekunów, był też ich doradcą. Kentler miał oddać pod opiekę pedofilów co najmniej trzech chłopców. Później pisał „było dla mnie jasne, że ci mężczyźni robili tak dużo dla swoich podopiecznych, bo utrzymywali z nimi stosunki seksualne”.

image
Helmut Kentler, fot. Wikipedia.pl

Kentler był w stałym kontakcie z dziećmi i ich przybranymi ojcami. Po eksperymentalnego programu nieoficjalnie go kontynuował, wspierając siatkę pedofilów wśród opiekunów. Nigdy nie został postawiony w stan oskarżenia: zanim jego ofiary się zgłosiły, przestępstwa uległy przedawnieniu. Do tej pory ofiary nie otrzymały jakiegokolwiek odszkodowania. 

Liczba sprawców i ofiar nie została do dziś określona. Wiadomo , że jednym ze sprawców był Fritz H. Pod jego opieką w ciągu kilkunastu lat znajdowało się co najmniej dziesięcioro dzieci, w tym jedno z wieloma niepełnosprawnościami, które zmarło, przebywając pod jego pieczą. Trzy z jego ofiar złożyły później zeznania. Fritz H. również już nie żyje.

Niektórzy komentatorzy zastanawiają się, czy sam Kentler wykorzystywał dzieci. Zwracają uwagę, że opiekował się kilkoma chłopcami (jako ojciec adopcyjny lub zastępczy). Naukowiec uchodził za zadeklarowanego homoseksualistę. Nie ma jednak bezpośrednich dowodów, by doszło do jakichś nadużyć.

Jak napisała "FAZ", wcześniej przez lata urzędy do spraw młodzieży ignorowały sygnały o zagrożeniach, a ich pracownikom nawet zdarzało się bronić pedofila opiekującego się dziećmi. Także urzędy okręgowe nie reagowały na listy od ofiar, które zgłaszały przypadki nadużyć oraz pornografii dziecięcej.  

Działalność Kentlera, który pracował także jako psycholog policyjny w berlińskim Senacie, nie byłaby możliwa bez współpracy władz Berlina, urzędów ds. młodzieży, ale także instytucji edukacyjnych i naukowych - stwierdziła "FAZ".

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo