Od 17 października siłownie i kluby fitness będą zamknięte do odwołania.
Od 17 października siłownie i kluby fitness będą zamknięte do odwołania.

Protesty branży fitness. "Nie przeżyjemy kolejnego lockdownu"

Redakcja Redakcja Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 55

Polska Federacja Fitness nie zgadza się z zawieszeniem działalności siłowni i klubów. Zapowiada też wielki protest w Warszawie przeciwko obostrzeniom. 

W strefach żółtych i czerwonych działalność siłowni, basenów i aquaparków od 17 października będzie zawieszona na czas nieokreślony. To efekt obostrzeń nałożonych przez rząd, które mają na celu ograniczenie zgromadzeń w zamkniętych pomieszczeniach.

Branża fitness krytykuje decyzję gabinetu Mateusza Morawieckiego. Już raz była "zamrożona" - od połowy marca do 6 czerwca, gdy nastąpiło poluzowanie restrykcji. Zajęcia ruchowe odbywały się w plenerze i w domach, a kontakt z trenerami personalnymi ograniczony został do zajęć online. 

W wydanym  oświadczeniu podkreślono, że aktywność fizyczna jest wskazana w czasie walki z pandemią koronawirusa, a ponadto ucierpi ok. 100 tys. pracowników siłowni i klubów.

- Branża fitness nie zawiodła podczas pandemii. Natomiast nasz rząd zawiódł na całej linii - twierdzą przedsiębiorcy, którzy zachęcają do podjęcia protestu. 

- Od soboty 17 października niezależnie od strefy planowane jest zamknięcie siłowni, klubów fitness, basenów. Nie ma to zgody nikogo z nas, nie ma ku temu żadnych podstaw. Będziemy podejmować próby i kroki legislacyjne również w kwestii ewentualnych specjalnych tarczy antykryzysowych dla branży, bez których nie przeżyjemy. Ale docelowo walczymy o brak lockdownu - informują przedstawiciele biznesu fitness. 

- To jest moment próby dla całej branży i musimy go zdać. Nasze zgromadzenie będzie miało charakter spontaniczny, ponieważ wystąpiły ku temu wszelkie przesłanki, a oficjalnego protestu nie zdążymy zgłosić. Tym samym prosimy o mobilizację i gotowość przybycia na Plan Zamkowy w Warszawie w najbliższą sobotę na godz. 10:00 - czytamy w planie protestu, udostępnionym w mediach społecznościowych. 

- Czas pokazać ilu nas jest oraz że nie jesteśmy marginalną branżą. 100 000 miejsc pracy jest na szali. Miliardy złotych również. Nie przeżyjemy kolejnego lockdownu - podkreślili organizatorzy strajku.

Polska Federacja Fitness podejmie rozmowy z Federacją Pracodawców Fitness oraz Polskim Związkiem Trenerów Personalnych, by wypracować wspólne stanowisko. Federacja Pracodawców Fitness złożyła już wniosek na biurko ministra zdrowia Adama Niedzielskiego "o uwzględnienie w walce z pandemią roli aktywności fizycznej i nie zamykanie obiektów sportowych". Dzisiaj w takiej formie zaapelują też do premiera Morawieckiego. 

Na zamknięcie siłowni nie zgadzają się trenerzy i miłośnicy ćwiczeń. Wielu z nich daje upust emocjom w internetowych komentarzach, zwracając uwagę, że nie pojawiały się w mediach informacje o zakażonych osobach, które ćwiczyły w obiektach sportowych. Wskazują też, że kościoły nie będą definitywnie zamknięte i piszą o podwójnych standardach. Na apel do podjęci strajku w Warszawie odpowiedziało na Facebooku ponad 5 tys. osób. 

Szef rządu nie wykluczał w czwartek pomocy dla najbardziej poszkodowanych branż. Nie wymienił jednak wśród nich biznesu fitnessowego.

- W odniesieniu do pewnych, najbardziej dotkniętych branż, będą takie działania również prowadzone. Zwłaszcza że są branże, które już teraz, od tego momentu, będą w trudniejszym położeniu niż inne. To są takie branże jak turystyczna, restauracyjna, gastronomiczna. Będziemy z tymi branżami dyskutować, w jaki sposób w najbliższych kilku miesiącach - do czasu lekarstwa bądź szczepionki - przetrwać w najlepszym możliwym kształcie dla gospodarki - zaznaczył Morawiecki. 

GW


Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości