Dzieci powinny być pod ochroną i nie powinno się ich straszyć. A tu im państwo serwuje doznania jak z horroru.
Najpierw atakowała swoją "reformą" czyli nawrotem do modelu szkoły z PRL-u, niejaka Zalewska. Narobiła bałaganu, strasząc też dzieciaczki swoim wytrzeszczonym wiecznie uśmiechem i zębiskami jak do siekania..., po czym - szczęśliwie - zwiała do Brukseli.
Po tej przerażającej kobiecie nominację na szefa MEN dostał niejaki Piontkowski. Ten to się nawet nie uśmiecha, ale też łże i swoje słowa - choćby tyczące zakazu marszów równości - próbuje odwracać..., możliwe, że "kotem" swego prezesa. I również jest przerażający, bo przypomina trochę postać - filmowego - Frankensteina.
Jednak dobre i to, że niejaka Krystyna... wycofuje się z polityki, bo i ona mogłaby dostać nominację i straszyć.
Biedne dzieci...