https://www.facebook.com/103397267204353/photos/a.105271287016951/143719616505451/
https://www.facebook.com/103397267204353/photos/a.105271287016951/143719616505451/
Malgor Malgor
214
BLOG

notka-przewrotka 5, czyli "co TUTAJ oczywiste"

Malgor Malgor Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 39

niewiele się w opowiastce dzieje,  bo żadnych szarż, szturmów, nawalanek, pyskówek czy pyskobić;

jednym słowem: nuda fabularna i w dodatku na granicy banału, nazwijmy go eufemistycznie, narracyjnym, egzystencjalnym?

w dodatku, co też powiedziano o przewrotce poprzedniej, misiu skrzywdziłam, bo "leberalnie" o pokemony zahaczyłam jego imieniem...

ale - co się będę krygować; skoro zaczęłam, to kontynuuję; i niech się przewróci, co jeszcze nieprzewrócone...

-----

Zatem - kolejny fragment (z numeracją 8 i 9); dla przypomnienia - końcówka poprzedniego:

Ściskając dumnie iskry niemal zapomnieli i o Dostojnych, którzy przybyli z ciemności, przekroczyli Kamienną Bramę i przynieśli im w darze drewnianą szkatułkę.

8.

Jako pierwsza uświadomiła sobie tę niepamięć Lutka. Zaczęła się rozglądać. Zielonooka Pani, Stareńki i Wojowniczka niepostrzeżenie powrócili do swojego świata. Lutka zbliżyła się do Kamiennej Bramy, za którą rozciągał się nieprzenikniony mrok, bo niebieskie światło zniknęło wraz z Dostojnymi. Mimowolnie zrobiła jeszcze jeden krok i kolejny, i jeszcze następny... Nieomal postawiła stopę między podporami Bramy, niemal doznała chłodu ciemności i ciszy, gdy poczuła mocne szarpnięcie. Miria nadal pilnowała towarzyszki. Chwyciła ją za poły spódniczki i rzekła z wyrzutem:

- Co chcesz zrobić?! Gdzie idziesz?! Nie wiemy, co tam jeszcze jest... - słowo "jeszcze" zabrzmiało tak złowrogo, że Lutka cofnęła stopę.

- Nie wiemy... - powtórzyła. - A ty, nie chcesz wiedzieć, skąd Dostojni przyszli i gdzie się udali? - zwróciła się do Mirii z pytaniem, które dowodziło, że nadal była ciekawską Dziewczynką. Szybko się jednak poprawiła: - Nie chcesz Im podziękować? Widzisz, to, co się tu stało, jest takie niezwykłe. I, miałaś rację, bardzo ważne. Także dla mnie. Bo i ja byłam bezimienna. Rodzice nazywali mnie "Szkrabem" i "Kruszynką", nawet Babcia, kiedy jeździliśmy do niej w wakacje, mówiła "Moja Wnusiu Kochana". Nikt nigdy nie wołał mnie po imieniu. Nie zauważałam tego aż do chwili, kiedy nie spytałaś "kim jestem"... A potem ta droga, to wzgórze, Brama, melodia, światło, woń, szkatułka, iskierki-puchy... I Oni...

- Oni nie chcieli, by za nimi iść - powiedziała cicho Miria i pochyliła łepek. - Przyszli STAMTĄD, ale kazali nam być Gromadą TU, NIE TAM... - dodała. - TU, po tej stronie Bramy, jest nasze miejsce. I to TU jesteś nam potrzebna...

Zwierzątko znów miało łzy w oczach. Lutka znała ich przyczynę. Miria nie tylko towarzyszyła Dziewczynce w podróży z wrzosowej polanki na wzgórze, ale także znalazła w Ludzkim Dziecku kogoś bliskiego, zwierzyła się mu, powierzyła mu swoją niewiedzę, obdarzyła go zaufaniem. Czy zatem Lutka spotkała płochą Dziewczynkę przypadkiem? A może czekała na nią na wrzosowej polance? Może nawet została przysłana, by zaprowadzić Dziecko przed Kamienną Bramę? Może była kimś najbardziej wyjątkowym wśród wyjątkowych zwierzęcych Stworzeń, które na wzgórzu zyskały swe imiona i którym zostały wyznaczone ważne zadania dla funkcjonowania Osady?

9.

Lutka i Miria powoli podeszły do reszty zwierząt, pozostawiając w tyle Kamienną Bramę, mrok i lęk przed tym, co nieznane, skryte. Gwar już ucichł. Wszyscy zgromadzeni na wzniesieniu zasiedli w kole - poza Hanem. Wyznaczony do pilnowania hierarchii, zajął centralne miejsce i z dużym zaangażowaniem, a nawet wprawą przemawiał. Udawało się wyłowić pojedyncze słowa: okno, rzeka, most, próg... Gdy Lutka i Miria zbliżyły się, Han raptownie umilkł i spojrzał na Ludzkie Dziecko z wyraźną nieufnością. Pamiętał przecież, że oczerniano go przed dziećmi, że niczym najstraszniejszego zbója przeganiano go z pobliża ludzkich siedzib. Nie dano mu okazji, aby udowodnił, że nie jest podobny do swoich nieokrzesanych krewniaków. Był wyjątkowym Wilkiem - układał liryczne wiersze! Podobnie wyjątkowi, niepodobni do swych krewnych, byli pozostali zgromadzeni na wzgórzu: Tor drążył korytarze nawadniające wyschniętą ziemię, Barea odnosiła zgubione pierścionki i kolczyki do właścicieli, Cieo był śmiałym odkrywcą, Kira była punktualna i gospodarna, Zoa miała zmysł inżynierski, Natu uwielbiał zimową eksplorację nieznanych krain, Pada miała znakomitą pamięć, Wenga znał łacinę i dziesięć innych martwych języków, pasją Andoi były minerały i archeologia, Tako specjalizował się w astronomii, Nerwa czytała nie tylko mądre książki, Inu wyplatał koszyki z wikliny, Rga był znakomitym pływakiem. a Az był mocarzem nad mocarzami. Byli zatem wyjątkowi i odmienni tak bardzo, że musieli oddalić się od swych rodzinnych stad i podążać samotnie.

Miria znów chwyciła Lutkę za rękę i wprowadziła do kręgu. Nigdy wcześniej Ludzkie Dziecko nie stanęło tak blisko Wilka... Zmierzchało się już, ale iskierki uczepione swych opiekunów rozjaśniały tę część wzgórza niczym latarenki. Lutka widziała ogromne kły Hana, wąskie źrenice i muskularne ciało. Pamiętała straszne opowieści... Ale - co tutaj oczywiste - ani trochę się nie bała.

------

PS.

cztery linki do czterech poprzednich notek-przewrotek:

https://www.salon24.pl/u/malgor/1135933,notka-przewrotka-4-czyli-osiagnely-swoj-cel

https://www.salon24.pl/u/malgor/1135639,notka-przewrotka-3-czyli-tam-musi-byc-cos

https://www.salon24.pl/u/malgor/1135327,notka-przewrotka-2-czyli-baju-baju-przed-wielkim-restartem-salonowym

https://www.salon24.pl/u/malgor/1135158,sprobuje-inaczej-cos-warta-ta-proba


i niezmienne uzupełnienie prośby o komentarze:

jest skierowana do życzliwych (i mniej życzliwych);

nieżyczliwych też o coś poproszę: idźcie dalej...


Malgor
O mnie Malgor

nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości