HareM HareM
120
BLOG

Sezon 2019/20 w liczbach. Stoch i s-ka na tle rywali (14)

HareM HareM Skoki narciarskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

No i, pomalutku, doszliśmy do finału tego cyklu. A w finale musi być danie główne sezonu. Zdobywca Kryształowej Kuli, czyli Stefan Kraft.
Od razu na wejściu odniosę się do jednej kwestii, potem postaram się do niej nie wracać. Poruszałem ją zresztą parę razy w trakcie sezonu. Chodzi o specjalne traktowanie Austriaka przez sędziów minionej zimy. Przy czym, tak naprawdę, nie chodzi tylko o tę zimę i nie tylko o niego. Sytuacja się powtarza ilekroć jakiś Austriak, Niemiec albo inny przedstawiciel Germanów, ma realne szanse na wywalczenie w danym sezonie czegoś ważnego ze szczególnym uwzględnieniem PŚ, ale nie tylko. Takim klinicznym przykładem, żeby już nie pisać o pomocy dla Schlierenzauera w wyprzedzeniu Nykaenena, był swego czasu Ammann, któremu notorycznie, dopóki liczył się w stawce, zawyżano noty za styl. Nie tylko w tym mu pomagano, ale to było akurat widoczne chyba nawet dla ślepców.
Kraftowi sędziowie pomagają nie pierwszy sezon. Przypomnę tylko słynny konkurs dwa czy trzy lata temu w Ga-Pa, gdzie kamera pokazała, że skoczył ewidentnie bliżej niż pokazywała czerwona linia, a oficjalny pomiar mówił co innego, dzięki czemu zresztą wygrał konkurs i stawiał rywali pod znacznie większą presją w kontekście walki o wygraną w T4S. W tym sezonie sędziowie przeszli jednak samych siebie. I to wszyscy. Zaczynając od puszczalskiego Sedlaka, poprzez sędziów punktowych, a kończąc na jury zawodów. Nie będę się tutaj rozwodził i bawił w szczegóły, bo nie o tym ten tekst jest. Jedno jest pewne. Przy takiej postawie sędziów wygrać z Kraftem mógł tylko ktoś, kto byłby w formie zbliżonej do Kobajasziego z poprzedniego sezonu czy do Małysza z roku 2001 albo, ostatecznie, do Stocha z końca zimy 2017/18 czy Małysza z końca zimy 2006/07. Ponieważ nikt w stawce w minionym sezonie w takiej formie nie był, nie było też szans by Kraft ten sezon mógł przegrać. Koniec dygresji.
Niezależnie od tego, co napisałem wyżej, Stefan Kraft jest świetnym skoczkiem. Jednym z najlepszych, może w tej chwili rzeczywiście najlepszym. I z pewnością, tak czy siak, walczyłby, najpewniej skutecznie zresztą, o zwycięstwo w generalce. Tego się już jednak, z powodu panów arbitrów, nigdy nie dowiemy. Teraz przejdźmy  do suchych liczb.
To druga wygrana Austriaka w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Pierwszy raz zwyciężył trzy lata temu. Zdobył wtedy o sześć punktów więcej mimo, że rozegrano wówczas jeden konkurs mniej, a w jeszcze jednym Kraft nie brał udziału. Miniony sezon był więc drugim najlepszym w jego karierze. Drugim najlepszym, ale już piątym (sic!), w którym Austriak zdobywa w sezonie więcej niż 1000 punktów! I siódmym z rzędu, kiedy kończy sezon w najlepszej 10-tce klasyfikacji generalnej. Więcej. Szóstym z rzędu, kiedy nie wypada poza czołową szóstkę tej klasyfikacji. I już czwartym, w którym stanął na końcowym podium. To musi imponować. I imponuje. Tym bardziej niepotrzebne były te wszystkie zagrywki kliki Pol Pota, przepraszam: Hofera, żeby te jego osiągnięcia uczynić jeszcze bardziej niemożliwymi do ogarnięcia. Kraft miałby może kilkadziesiąt czy sto kilkadziesiąt punktów i może ze dwa zwycięstwa, może też podia mniej, ale też nikt nie musiałby pisać tego, co ja tutaj. Na szczęście niesławny Hofer odszedł wreszcie na emeryturę. Może to forowanie Germanów się wreszcie skończy. Oby. Choć jakiegoś dużego przekonania nie mam.
Jak napisałem wyżej, to drugi najlepszy sezon Krafta. Praktycznie w każdej statystyce. Drugi pod względem wygranych (5), drugi pod względem liczby zdobytych podiów (15), drugi, jak już też zaznaczyłem, pod względem wywalczonych pucharowych punktów. Przy okazji: Austriak oczywiście w tych wszystkich klasyfikacjach za sezon jest pierwszy. Punktowo, siłą rzeczy, bo zdobył Kryształową Kulę, ale zwycięstw i pudeł też uzbierał w tym sezonie najwięcej z wszystkich.
Wygrał też z rywalami wyścig o największą ilość miejsc w czołowej szóstce (20), choć z Geigerem tylko dzięki temu, że jest wyżej w klasyfikacji, bo wynik mają identyczny. W szóstce Kraft był już w karierze więcej razy nie tylko trzy lata wcześniej, ale także w sezonie 2014/15 (po 21 razy). W obu tych sezonach lądował też częściej w czołowej 10-tce, co ciekawe najczęściej, 25-krotnie, miało to miejsce zimą 2014/15, kiedy zajął w generalce „dopiero” trzecią pozycję. No ale wtedy rozegrano w sezonie aż 31 konkursów. Teraz wśród 10-ciu najlepszych skoczków konkursu zmieścił się Kraft 22 razy, co dało mu drugie miejsce w peletonie, za Geigerem. Niemiec wyprzedza Austriaka również pod względem obecności w najlepszej 15-tce i 20-tce zawodów. Zawsze o jeden start (odpowiednio: 25-24 i 27-26). Inauguracyjne zawody w Wiśle Kraft zakończył bowiem na miejscu 21-szym i to „ciągnie” się za nim we wszystkich statystykach sezonu.
Podobnie jak w sezonach 2014/15, 2015/16 i 2016/17, aktualny numer 1 światowych skoków punktował we wszystkich zawodach, w których startował. Przy czym po raz pierwszy w jego karierze było tak, że nie tylko zawsze punktował, ale też nie opuścił żadnych zawodów w sezonie. Więc pod tym względem jest to jego rekord życiowy. Oprócz Krafta punkty we wszystkich zawodach zdobyli jedynie Geiger i Stoch, ale w rankingu za sezon, z racji miejsc w klasyfikacji generalnej, muszą mu i tutaj pierwszeństwa ustąpić.
Wróżby dotyczące Krafta na kolejny sezon?  Nawet na parę kolejnych. Myślę, że jeszcze przynajmniej przez kilka lat będzie w ścisłej czołówce. I myślę, że ma szansę na to, co nie udało się, i już najprawdopodobniej nie uda, Schlierenzauerowi (88). Wyprzedzić najpierw Małysza (92), a potem Ahonena (108) w ilości pucharowych pudeł. Na dziś Kraft ma ich tyle samo, co 6 lat starszy Stoch – 71. Nie wykluczałbym też dogonienia Nykaenena i Małysza w liczbie zdobytych Pucharów Świata (4). Jeśli się z nimi zrówna, to ich wyprzedzi ilością pozostałych miejsc na końcowym podium. Mam tylko nadzieję, że nikt z sędziów nie będzie mu w tym gorliwie pomagał.
……
Tym sposobem skończył się dzisiaj skokowy, poświęcony zakończonej kilkadziesiąt dni temu zimie, 14-odcinkowy serial. Jak ktoś ma chwilę czasu, to proponuję przeczytać go jeszcze raz, jednym ciągiem. Nie wiem czy lepiej się czyta, ale tworzy to bardziej spójny ogląd minionego sezonu.
W sprawie skoków odezwę się przed kolejnym sezonem. Tak w październiku, mniej więcej. Chociaż, jak już kiedyś napisałem, w skokach nigdy nic nie wiadomo.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport