HareM HareM
1350
BLOG

POLAND Garros!!!

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 85

Mamy dziś najjaśniejszy dzień w historii naszego tenisa.
19-latka z Polski wygrała, po raz pierwszy w historii naszego kraju, turniej Wielkiego Szlema.
Było to przez lata wielkie, niespełnione niestety, marzenie Agnieszki Radwańskiej, która trzykrotnie była tego blisko. Raz przegrywając finał, a dwukrotnie, przynajmniej w jednym z tych przypadków będąc (od momentu odpadnięcia Williamsa z turnieju) zdecydowaną faworytką do końcowej wygranej, półfinały Wimbledonu. Nie udało się ani razu, choć za każdym Polka toczyła zacięte, trzysetowe, batalie.
Dzisiaj inna polska, miejmy nadzieję jeszcze większa, tenisowa perełka, Iga Świątek, została Królową Paryża. I to w stylu, którego nie powstydziłyby się pewnie nawet Margaret Court, Steffi Graf czy Martina Navratilova, czyli trzy największe rakiety kobiecego tenisa w historii.
Po takich meczach jak ten dzisiaj czy ten z czwartej rundy z Halep, ale zasadniczo po każdym spotkaniu Igi w tym turnieju, kibicowskie serce musi naprawdę rosnąć. Szkoda tylko, że sezon się pomału kończy. W innych latach chwilę po Roland Garros rozpoczynał się Wimbledon. Tym razem go nie będzie. Patrząc na to, co działo się w Paryżu przez ostatnie dwa tygodnie, można tylko serdecznie tego żałować…

PS
Nasz najnowszy sportowy skarb narodowy mógł jeszcze dołożyć do pieca w deblu. Ale przegrał w piątek wygrany półfinał. W stylu juniorskim, bo w pierwszym secie było 5:2 i swój serwis, a w drugim Polka z amerykańską partnerką wygrały do jednego. Zresztą. W secie finałowym też wydawało się, że mecz jest ich, bo było 4:3 i miały serwis. Takie uroki wieku juniorskiego…
Tak, że sukcesu Williamsa sprzed kilku lat, podwójnej korony w turnieju Wielkiego Szlema znaczy, Iga nie powtórzy. Ale może i dobrze. Do roli wzorca do naśladowania Williams, jak dla mnie, to tak średnio się nadaje.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport