HareM HareM
547
BLOG

Stoch coraz bardziej rozregulowany, Kobajaszi coraz bliżej drugiego Wielkiego Szlema

HareM HareM Skoki narciarskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

Dramat Kamila Stocha wydaje się coraz większy. Na kolejnej skoczni, na której do tej pory skakał zawsze bardzo dobrze, żeby nie napisać wybornie, skrewił w najgorszym możliwym stylu. I drugi raz z rzędu, co się chyba po zakończeniu kariery przez Małysza jeszcze nie zdarzyło, był najgorszym Polakiem w konkursie. Wyraźna porażka w Ga-Pa w pojedynku z Ito, który w serii finałowej udowodnił, że jest aktualnie w dyspozycji naprawdę kiepskiej, to już jest powód do tego, żeby bić na alarm. Do igrzysk pięć tygodni, chyba nawet niecałe, a Kamil wygląda podobnie jak sześć lat temu na MŚ w lotach w Kulm.
Dalej w kiepskiej formie wydają się być również pozostali Polacy. Szczególnie Dawid Kubacki, który opowiada bajki do kamery, ale to co mówi w żaden sposób nie przekłada się na rzeczywistość. Przegrać w parze z Granerudem to oczywiście w tej chwili żaden powód do wstydu, ale nie wejść w dzisiejszym konkursie jako lucky looser to już świadectwo formy mocno słabej.
Piotr Żyła też jest rozregulowany. Widać to zarówno w fazie lotu, kiedy wygląda jak samolot machający skrzydłami, jak i przy lądowaniu, które jest nieporównywalnie mniej pewne od tego z jego najlepszych czasów. Ale Żyła przynajmniej z tym walczy. Kubacki i Stoch zachowują się natomiast tak, jakby z tym, że niczego wielkiego już w tym sezonie nie zrobią, byli na dobre pogodzeni.
Problemy zupełnie innego kalibru mają w Turnieju 4 Skoczni inne nacje. To znaczy Rioju Kobajaszi problemów nie ma w ogóle. Wygrywa każde kolejne zawody i pewnie zmierza po, drugą już w karierze, turniejową Koronę Himalajów. Oczywiście różne rzeczy mogą się zdarzyć i Japończyk z 10-ciu różnych powodów może tego celu nie dopiąć ale, zakładając że w rywalizację nie włączą się sędziowie i pogoda, można z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że za 5 dni w Bischofshofen dojdzie za jego sprawą do bezprecedensowego wydarzenia w historii Turnieju 4 Skoczni.
Adresat stu tysięcy franków szwajcarskich na 100 % pewny jeszcze nie jest. Natomiast na pewno  zmniejszyła się po dzisiejszych zawodach liczba realnych kandydatów do zgarnięcia tej nagrody. Po pierwszym konkursie było ich, jak pisałem, 6,5. Teraz odpadli praktycznie Granerud, Geiger i Johansson, którzy tracą już do Japończyka, pierwszy 30, a dwaj pozostali ponad 30 punktów. Dzięki świetnej postawie w noworocznym konkursie wrócił do gry, i to już niemal na pewnych prawach, Niemiec Eisenbichler. Przy czym strata do lidera ponad 20 oczek to jest jednak sporo. Konkretnie o 8 więcej niż bardzo równy w niemieckich konkursach T4S, choć uzyskujący tam rezultaty gorsze niż w dwóch poprzednich latach, Marius Lindvik i o 3,5 punktu więcej niż największa dotychczas rewelacja Turnieju, Słoweniec Lovro Kos.
Rywalizacja w T4S, szczególnie w kontekście możliwego wyczynu Kobajasziego, jest niebywale emocjonująca. Szkoda tylko, że nie biorą w tym udziału Polacy. Nie mamy w tym sezonie szans na Kryształową Kulę. Nie mamy też na Złotego Orła. Pozostają nam igrzyska i loty. Po tym jednak co ostatnio w wydaniu naszych skoczków oglądamy, byłoby na ten moment skrajnym optymizmem, optymizmem graniczącym z odlotem, liczenie na jakieś duże sukcesy na tych imprezach.
No to ja chyba odleciałem. Zwyczajnie nie mogę dać się przekonać bowiem do tego, że Stoch zakończy sezon w podobnym stylu jak poprzedni. A co do jakiegoś wyskoku Piotra Żyły to, po dzisiejszych zawodach, jestem o nim nawet przekonany. Przy czym od razu zaznaczę, ze nie zawsze okazuje się, że mam rację.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport