HareM HareM
1095
BLOG

Wielki kryzys Wielkiego Mistrza

HareM HareM Skoki narciarskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 57

Strasznie ciężko mi się na ten temat pisze, bo Kamil Stoch to jest ktoś przez naprawdę wielkie „K”. Sportowców wybitnych mieliśmy w Polsce, na przestrzeni mojego życia, sporo. Sportowców wybitnych o takim charakterze, kulturze bycia, takcie, geście czy wreszcie, co może najważniejsze, zasadach, dużo mniej. Któregokolwiek wybitnego polskiego sportowca nie wziąłbym na tapetę, to w zestawieniu z Kamilem Stochem wymięka. Przynajmniej u mnie. Do każdego się można o coś przyczepić. Do Kamila nie.
I taki ktoś, w momencie kiedy wszyscy życzyliby sobie, żeby był w najlepszej formie w życiu, żeby zakończył karierę mocnym, a najlepiej kilkoma mocnymi, akordami, przeżywa kryzys porównywalny jedynie z tym, co spotkało go sześć lat wcześniej za Kruczka. Wtedy jednak Kamil był w kwiecie sportowego wieku, mógł liczyć na wsparcie Małysza i na to, że PZN w końcu sprowadzi mu trenera, na jakiego zasługuje, co się zresztą stało. Dzisiaj, miesiąc przed ostatnimi igrzyskami Kamila w karierze i dwa miesiące przed, być może, jego ostatnią wielką imprezą światową,  w której weźmie udział, 35-letni Stoch może liczyć tylko na siebie. Nikt w PZN nie ma pomysłu na cokolwiek, żadne plany B na wypadek niepowodzeń nigdy nie istniały i nie istnieją, a żaden poważny trener z klasą nie będzie ryzykował reputacją i nie przyjedzie „naprawić”  Polaka w tak krótkim czasie.
Nie będę pisał w tej chwili o pozostałych Polakach, choć problem złego przygotowania do sezonu dotyczy każdego z nich.  Ten tekst jest tylko i wyłącznie o Kamilu. I o tym, że to strasznie przykre, będąc zakochanym w tej dyscyplinie i w tym genialnym skoczku kibicem, patrzeć na to co dzieje się teraz z polskimi skokami i ich wizytówką, za którą od dokładnie 10-ciu lat Stoch przecież robi.
To nie to samo oglądać przegrany mecz ze Szwecją, czy nawet ze Słowacją, na ME, a patrzeć na to, jak w Turnieju, który rok temu pewnie wygrał, nasza ikona nie potrafi zdobyć choćby punktu. I jak na skoczni, na której dokładnie rok temu odniósł pucharowe zwycięstwo, mając, w przeciwieństwie do wielu rywali, bardzo dobry wiatr pod narty, zajmuje 59 miejsce w kwalifikacjach.
Długo starałem się trzymać nerwy na wodzy. Ale po dzisiejszych kwalifikacjach nie ma co się czaić. Sztab trenerski odejść w tej chwili nie może, bo to nie piłka nożna. Ale dzień po sezonie tych wszystkich panów w siedzibie związku ma nie być. Ich czas minął. Pozwolili na to, by największy skoczek minionego 10-lecia na świecie został dziś ośmieszony jak sztubak. Tego im wybaczyć się nie da i nie można.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport