HareM HareM
1029
BLOG

Moje trzy grosze w sprawie plebiscytu(ów)

HareM HareM Robert Lewandowski Obserwuj temat Obserwuj notkę 41

Od poniedziałku głośno o wypowiedzi Pawła Fajdka. Piszę o wypowiedzi, którą zamieścił „Przegląd Sportowy”, a nie o wpisie młociarza na facebooku (chyba z niedzieli), do którego się odnosić nie chcę. Ale jednym zdaniem muszę. „Wstyd”, Panie Fajdek, to był jak Messi pokonał Lewego w plebiscycie France Football. W plebiscycie PS zwyczajnie wygrał najlepszy.
No. To się odniosłem. A teraz ad meritum. Zgadzam się z naszym wybitnym lekkoatletą, że w roku olimpijskim gross miejsc w ścisłej czołówce powinni zajmować mistrzowie i medaliści olimpijscy. Ale nie zawsze. Wtedy kiedy ktoś ich swoimi wynikami przebija, to wypada, żeby był jednak przed nimi. Anita Włodarczyk w minionym sezonie wygrała przed igrzyskami bodaj jedne, i to dość słabo obsadzone, zawody. Zaraz po igrzyskach zakończyła sezon. Występuje w konkurencji, w której, nie czarujmy się, konkurencja jest nieco mniejsza niż w futbolu. Ja rozumiem. Olimpijskie złoto to jest coś niesamowitego, ale my oceniamy CAŁY ROK. Nie całą karierę, jak uzasadniali wybór Messiego ci, co na niego głosowali i ci, którzy ponoć na niego nie głosowali (np. red. Iwański). Ale CAŁY ROK już tak. A Fajdek chce, żebyśmy wybrali Włodarczyk w roku 2021, kiedy oprócz występu w Pekinie dosłownie niczego nie zrobiła. Ja uważam, że należało jej się, jak psu buda, pierwsze miejsce w roku 2016. Wtedy też wygrała igrzyska, ale także wygrała multum mityngów, pobiła rekord świata i odnotowała przynajmniej w kilku zawodach wynik ponad 80 m, czego do minionego sezonu nie zrobił nikt oprócz niej! I nie było dyskusji. Tytuł Sportowca Roku jej przypadł. Ale w tym roku na wygraną z Lewym zwyczajnie nie zasłużyła, Panie Pawle. To, że wygrała trzecie igrzyska z rzędu to jest coś przerastającego ludzkie wyobrażenie. Ale tylko za to nie można dostać tytułu! To właśnie w piłce jest tak, że Messi i Ronaldo odcinają kupony od tego, że 10 czy 5 lat temu strzelali po 90/70 goli w La Liga. I teraz jakiś baran uzasadnia, ze dlatego głosował w tegorocznym plebiscycie na Argentyńczyka, a inny baran, też mieniący się dziennikarzem sportowym, taką argumentację jeśli nie podziela, to rozumie albo udaje, że rozumie. I przez to taki Lewandowski czy inny as piłki nie może z nimi wygrać, bo on w 2013 roku tyle goli przecież nie strzelał.
Anita Włodarczyk, jako trzykrotna z rzędu mistrzyni olimpijska, winna być brana pod uwagę, i być może z tego powodu wygrać, plebiscyt na Sportowca 150-lecia (chociaż, jak znam życie, wybraliby Szewińską i Fajdek by w żadnym razie wtedy nie pyszczył, choć akurat mógłby, bo Włodarczyk to wszystko, a przecież w jej dorobku nie było tylko medali olimpijskich, zdobyła w jednej konkurencji). Ale w zestawieniu z tym, co zrobił w roku 2021 dla Polski, bo nie tylko przecież dla polskiej piłki,  Robert Lewandowski, nasza wielka mistrzyni (myślę cały czas o minionym sezonie), przepraszam, wymięka. Tak jak wymiękają Wojciech Nowicki czy Dawid Tomala. Ja wiem, że to nie jest ich wina, ale oni byli najlepsi łącznie z kilkudziesięciu czy, niech im będzie, kilkuset ludzi uprawiających te dyscypliny. Lewandowski był najlepszy z kilkudziesięciu milionów. I proszę mi nie mówić, że nie był, że w porównaniu z Messim drewniak, że kiwa gorzej niż co najmniej kilkuset, a może nawet kilka(dziesiąt) tysięcy innych. Nawet jeśli to prawda, choć nieprawda. I tak był w tym, w poprzednim zresztą też, najlepszym piłkarzem świata. W piłce nożnej nie jest ważne kto jak kiwa, ani kto jak biega. Ważne kto co daje swojej drużynie. Lewy jest napastnikiem. Kompletnym. Najkompletniejszym na świecie. Jako taki strzelił w roku 2021 70 goli. To jest miernik klasy. Ale nie tylko. Są inne, gdzie Polak również spełnia najwyższe standardy i wymagania. Dlatego tytuł Sportowca Roku w Polsce należy mu się, jak Palikotowi w mordę. Mimo, że był to rok olimpijski.  
W dwóch miejscach zgadzam się z Pawłem Fajdkiem w stu procentach. Zdecydowanie za wysoko jest w tym roku Bartosz Zmarzlik. Skandalem jest też, że wśród najlepszej 10-tki nie było Piotra Żyły.
Nasz wybitny, nie bójmy się tego słowa, żużlowiec akurat w tym roku nie był najlepszy na świecie. I tutaj, w roku igrzysk, pretensje Fajdka są zasadne. Bezzasadne były, i wyjątkowo chamskie zresztą, dwa lata temu pretensje pod jego adresem  autorstwa niejakiego Kowalczyka Wojciecha, który dawno temu, przez krótki czas zresztą, dobrze grał w piłkę. Nie było igrzysk, facet zdobył tytuł mistrzowski w dyscyplinie o konkurencyjności zbliżonej do rzutu młotem i chodu, ok. W tym roku to jego trzecie miejsce dziwnie pachnie. Przynajmniej dla mnie. Ktoś sobie wyobraża, że mistrz olimpisjki Tomala, albo mistrz olimpijski Nowicki przegrywa plebiscyt z hipotetycznym polskim wicemistrzem świata w dartsach albo hipotetycznymi polskimi wicemistrzami świata w curlingu? No chyba nie.  A polski wicemistrz świata na żużlu w roku olimpijskim to prawie jak w tych dartsach.
Został Piotr  Żyła. Pamiętam rok 2014. Podwójny mistrz olimpijski i zdobywca Pucharu Świata Kamil Stoch zwyciężył ledwie o włos przed Mariuszem Wlazłym, który wraz z drużyną siatkarzy zdobył złoto MŚ. Naprawdę to były milimetry. Dlaczego? Bo od sukcesu Stocha minął prawie rok, w kolejnym sezonie (a w tym czasie miał właśnie miejsce plebiscyt) Polak, z powodu kontuzji, spektakularnych sukcesów nie odnosił. natomiast sukces siatkarzy był bardzo świeży i pachniał jesienią.
Rok temu Kamil Stoch w okolicy plebiscytowych wyborów odnosił zwycięstwa w konkursach T4S. W ocenianym 2020 roku niczego wielkiego nie zrobił. Zrobił za to Dawid Kubacki, który wygrał T4S’20. Kubacki był 10-ty, Stoch trzeci. Absurd! Pomijam już fakt, że Bartosz Zmarzlik (rok był, choć 2020, nieolimpijski) za tytuł mistrza świata doczekał się tylko miejsca piątego. Teraz Piotr Żyła, autor absolutnie genialnego wyczynu w postaci MŚ w skokach, facet, który drugiego tytułu (na MŚ rozgrywa się dwa konkursy na różnych skoczniach) nie zdobył tylko dlatego, że go w bezprecedensowy sposób skrzywdzono, nie łapie się do czołowej 10-tki Plebiscytu. Najprawdopodobniej dlatego, że gawiedź, zupełnie zapominając jak było w lutym i marcu, kieruje się obecnymi wynikami naszych skoczków. Tak więc w tych dwóch kwestiach całkowicie Pawła Fajdka popieram.
A tak w ogóle, to nie wiem czy te wszystkie plebiscyty, skoro wzbudzają tyle namiętności i psują tyle krwi, mają w takim razie sens.
 Dla jednych pewnie mają, dla innych mniej. Zawsze punkt widzenia będzie zależał od punktu siedzenia.
A piana się sama, albo i nie, bije.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport