HareM HareM
850
BLOG

Dallas, dzień siódmy i ostatni (dla Igi)

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 41

Niestety. Nasze dobro narodowe swoje marzenia o powtórzeniu sukcesu Agnieszki Radwańskiej sprzed siedmiu lat musi odłożyć przynajmniej o rok. Dzisiaj nad ranem Polka,  grając w półfinale WTA Finals, nie dała rady Białorusince Sabalence i jutrzejszy finał będzie obserwować co najwyżej z pozycji widza. W co zresztą wątpię, bo w rzeczonym finale Nadala, o ile wiem, jednak zabraknie.
Ciut poważniej rzecz ujmując, to jednak duży zawód. Bo, po pierwsze, była wielką faworytką tego spotkania, na co wskazywały nie tylko ranking, ale przede wszystkim forma prezentowana przez nią w poprzednich meczach, które grała w Fort Worth. No i po drugie, bo rywalka też nie zagrała wcale rewelacyjnego spotkania. Zagrała, powiedzmy, bardzo solidnie. A Polka, w każdym razie tyczy się to na pewno dwóch przegranych przez nią setów, słabo. Jak na liderkę światowego rankingu i zdecydowaną przewodniczkę całego tegorocznego stada to nawet, napisałbym, słabiutko.
Dzielić włosa na czworo jednak na pewno nie będę, bo nie ma o co. Iga tyle w tym sezonie wygrała, że jakieś rozdzieranie szat i rozpamiętywanie utraconych w tym meczu szans (bo przecież, szczególnie w pierwszym secie, było ich sporo) możemy sobie darować. Zresztą. Dojście do półfinału WTA Finals to też, jak myślę, niemałe osiągnięcie. Ile Polek i Polaków ma coś takiego w CV? Jeden facet z tartaku, któremu kiedyś całą dłoń i trzy palce drugiej ucięło, też by się doliczył. Zamknijmy więc ten mecz jednym zdaniem. Iga w formie z fazy grupowej by tego meczu na pewno nie przegrała. Dobra forma, a raczej dyspozycja, ją w dniu półfinału jednak opuściła i stąd było, jak było.
Teraz trzeba solidnie przez kilka tygodni wypocząć i zapomnieć zupełnie o tenisie oraz różnych rakietopodobnych przyrządach, piłkach, Sabalenkach i temu podobnych. Bo potem znów przyjdzie się zaprząc w kierat. Australian Open już w połowie stycznia.
Panno Igo! Dziękuję za ten przepiękny sezon. Od czasu Adama Małysza w roku 2001 żaden polski sportowiec nie wypełnił mnie taką radością jak Pani. Choć przecież w międzyczasie było tyle polskich, nie tylko złotych, medali olimpijskich czy innych, niewiele im ustępujących rangą, sukcesów.
Życzę Pani przede wszystkim zdrowia i powtórki z rozrywki w każdym z kolejnych nadchodzących sezonów. Jeśliby jednak, jakimś cudem, takich i aż tylu, nie było, to nic nie szkodzi. Zrobiła Pani dla polskiego sportu w tym roku tyle, że można spokojnie osiąść na laurach i nikomu nawet puszczenie pary z gęby nie powinno przyjść na myśl.
………….
Oczywiście z tym osiadaniem na laurach to nie byłem do końca szczery. Póki jest zdrowie i są chęci, niech je wszystkie łoi. Ile wlezie i na okrągło. Niech nie zapominają, kto tu rządzi.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport