HareM HareM
973
BLOG

W pewnym momencie było ciepło…

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 55
Australian Open. Dzień pierwszy

Jule Niemeier z Niemiec po raz drugi w ciągu kilku miesięcy stanęła na drodze Igi Świątek w turnieju wielkoszlemowym. Tym razem już w pierwszej rundzie. Po raz drugi też okazała się bardzo twardym do zgryzienia orzechem. Niby były tylko dwa sety, ale ten drugi do znudzenia przypominał drugi set z Nowego Jorku. A pierwszy też niewiele się różnił od tamtego pierwszego.

Męczarnie były straszne. Niemal każdy gem serwisowy Polki to gra na przewagi. A Niemki niekoniecznie. W ostatnim gemie pierwszego seta, przy stanie 5:4, Iga przełamała wreszcie Niemkę i to ona przystępowała tym razem do dalszej gry bez garba w postaci miecza nad głową.

Niewiele jej to chyba psychicznie dało, bo zaraz na początku drugiej partii straciła podanie. I do stanu 3:5 nie była w stanie niczego odrobić. A swoje gemy znów wygrywała ledwie, ledwie i po ciężkich, długotrwałych bojach. Wyglądało, że siłą woli.

Przy rzeczonym stanie 3:5 nastąpił, wzorem nowojorskiego meczu, zwrot akcji. Nie wiem czy to bardziej zasługa niezłomności Polki czy może tego,że niemka nie wytrzymała sytuacji psychicznie. Tak czy inaczej Niemeier pękła. Z 3:5 zrobiło się 6:5. W ostatnim gemie, przy serwie rywalki, nasze dobro narodowe z 0:30 wyciągnęło na 60:30 i może szykować się do spotkania w drugiej rundzie. Tam trafia na młodsza od siebie o pół roku Kolumbijkę Osorio.

Będziemy mieli więc do czynienia z rzadkim dotąd w tourze przypadkiem, że Polka zagra z rywalką młodszą od siebie. Będzie to ich pierwsze spotkanie, ale polskie ślady w karierze Kolumbijka ma. Dwa lata temu ograła w Charleston Magdę Linette w trzech setach. Mając wtedy, przypomnę, 19 lat! Co jeszcze? Osorio jest w rankingu WTA na 82. miejscu. Czyli kilkanaście lokat niżej od poprzedniej przeciwniczki. Oczywiście nie ma to żadnego znaczenia, bo mecz trzeba wygrać tak czy siak. Miejmy nadzieje, że zostanie to uzyskane znacznie mniejszym wysiłkiem niż zwycięstwo dzisiejsze. Bo w trzeciej rundzie … OK. Najpierw wygrajmy drugą.

Hubert Hurkacz miał za rywala 58. rakietę świata, Hiszpana Pedro Martineza. Po pierwszym, rozpoznawczym secie, który wygrał w tie-breaku, w kolejnych dwóch rywala rozwałkował. To oczywiście, jak to u Hurkacza, niewiele znaczy i lepiej nie wyciągać po tym spotkaniu żadnych zbyt optymistycznych wniosków. Tym bardziej, że zmierzy się w drugiej rundzie z Włochem Sonego, z którym, jak pamiętam, mimo że Polak to nr 11 na świecie, a Makaron to numer 47, ma mocno niekorzystny bilans, i z którym (dość zasłużenie, bo oglądałem) przegrał ostatni ich mecz w półfinale Turnieju w Metz w zeszłym roku.

Magda Linette wyjdzie na kort dopiero dzisiaj w nocy. Na korcie nr 12 zagra, w trzeciej parze, z nieco niżej notowaną (46-52 – podaję ranking, na podstawie którego robiono drabinkę AO, nie ten najnowszy) Egipcjanką Mayar Sheriff. Widziałem tę zawodniczkę w kilku sytuacjach. Potrafiła pokonać we wrześniu w finale w Parmie Marię Sakkari, ale potrafiła tez przegrać, i to bardzo wyraźnie, z Magdaleną Fręch (I runda Indian Wells ostatniej wiosny). Więc różnie to może być. No ale jak Polka ma coś ugrać w Wielkim Szlemie, to kiedy jak nie teraz? Przecież nie musi, wzorem Piotra Żyły, odnosić największych sukcesów w swoim cyrku w wieku lat dopiero 36, prawda?

W pierwszym dniu zawodów odpadły tylko dwie rozstawione zawodniczki. Anisimowa, co jest oczywiście niespodzianką, i Bouzkova, co już az taka sensacja nie jest zważywszy, że rywalizowała z Andreescu.

U mężczyzn o jeszcze jedną niespodziankę mniej. Jedynym wyeliminowanym z wszystkich rozstawionych okazał się Chorwat Coric (nr 21).

Jutro dalszy ciąg emocji.


HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport