HareM HareM
336
BLOG

Co zrobić z Willingen? Wywalić na zbity pysk!

HareM HareM Skoki narciarskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

To na wypadek gdyby mnie ktoś pytał czy ta skocznia ma dalej naigrywać się z wszelkich wymogów stawianych organizacjom zawodów o Puchar Świata czy jednak może w końcu starczy.
Wiem. Moje zdanie mało kogo obchodzi, a już szczególnie, że się zamierzyłem na powagę majestatu. Her Majesty Muhlenkopfschanze to przecież święta krowa, której wolno wszystko i wara komukolwiek od tego. Zawody, które tam się odbywają są NIE-KRY-TY-KO-WAL-NE. Talk przynajmniej wydaje się FIS-owi jako takiemu i tym idiotom, którzy go zwykle, w zakresie skoków, reprezentują.
Co by się tam nie działo, a dzieje się już od dziesiątków lat, FIS nie tylko każe to akceptować, ale, pod wpływem niemieckich sponsorów, pozwala sobie tam na coraz niebezpieczniejsze żonglowanie zdrowiem i wręcz życiem zawodników i zawodniczek!
To, co miało miejsce na tej skoczni w piątek, to jest, nazwijmy rzecz po imieniu, kryminał. Na miejscu Tymoteusza Zająca (po słoweńsku Timi Zajc) rozważyłbym oddanie sprawy do sądu. Przy czym, ze względu na swoje położenie (Muhlenkopfschanze podlega jurysdykcji sądów heskich) sprawa się mocno komplikuje. Który miejscowy sędzia zaryzykuje wojnę z tamtejszym lobby? To jest, moim zdaniem, jedyny wytłumaczalny powód, dla którego Słoweniec nie wszedł do dziś wieczór na drogę sądową z organizatorami tych zawodów.
Mógłby jeszcze pozwać, zwanego dla niepoznaki jurorem, puszczalskiego Sedlaka lub, próbującego grać rolę dyrektora, clowna Pertile. Ale same te nazwiska mogłyby naruszyć powagę sądu. I dlatego Zajc nic nie mówi i skacze dalej. Skacze najprawdopodobniej z mocno naciągniętym mięśniem dwugłowym lewej nogi, bo nagle, po rekordowym skoku i upadku, zaczął skakać na poziomie miejsca piętnastego.
Jest w Europie, i w całym świecie zresztą też, wiele skoczni znacznie nowocześniejszych od tej w Willingen, znacznie bezpieczniejszych, znacznie lepiej osłoniętych od wiatru, wreszcie znacznie pewniejszych pogodowo. Skoczni, gdzie tory najazdowe są przygotowane do zawodów na poziomie godnym walki o Puchar Świata, a nie o Puchar Komendanta Obozu w Dachau, rozbieg nie przypomina rozlanej doliny Mekongu, a wybieg pola rolnego po przejechaniu ciągnika z zamocowanym za nim wieloskibowym pługiem. I skocznie te, mimo wieloletnich starań i zabiegów, nie dostają organizacji takich zawodów.
Willingen od wielu lat, rok w rok, taką organizację otrzymuje. Nie jeden, a dwa, czasem nawet trzy, konkursy. I rok w rok pokazuje jak tej organizacji nie należy robić. To, że na skocznie przychodzą tysiące spragnionych emocji widzów to jest tylko jedna, niekoniecznie najważniejsza, strona medalu. Druga to to, o czym traktuje ten tekst. Nabijanie kiesy sponsorom, bez liczenia się z głównymi aktorami tych widowisk i warunkami, w jakich przychodzi im rywalizować, nie może być najważniejszym celem rozgrywania sportowych zawodów.
Dobrze mówił podczas transmisji komentator Eurosportu Igor Błachut. Wisła czy Kuusamo, żeby pozostać w cyrku, musiały spełnić masę postawionych im, wtedy jeszcze gębą Hofera, i kosztownych warunków. Skocznie takie jak Willingen czy Neustadt, a ogólnie pisząc skocznie niemieckie i austriackie (bo przecież Innsbruck to kolejny przykład jawnego robienia sobie jaj z wszystkich i wszystkiego) nie muszą spełniać, jak się okazuje, żadnych wymogów. Im wystarczy, że są. Póki się nie zawalą, mają, wnosząc z zachowań weryfikatorów z FIS, dożywotnie prawo goszczenia co roku najlepszych skoczków świata. Cokolwiek się tam nie dzieje i jak tam nie jest, z powodu zaniedbań ludzi za to odpowiedzialnych, niebezpiecznie.
Na to nie można się godzić. Skoki narciarskie, o ile wiem, nie należą jeszcze do sportów ekstremalnych. A jak tak, to ci, którzy odpowiadają za ich organizację, MUSZĄ DBAĆ o to, żeby były możliwie jak najbezpieczniejsze. Żeby upadek na skoczni był czymś tak rzadkim jak główna wygrana w totka, a nie zjawiskiem tak pospolitym jak zbir w partii politycznej. Wszystko jedno jakiej.
Dlatego zupełnie zasadny jest w tej chwili wniosek: WILLINGEN WON Z PUCHARU ŚWIATA! Dopóki nie założą siatek, nie zainstalują mrożonych torów, nie będą umieli przygotować bezpiecznego wybiegu oraz nie stworzą infrastruktury w postaci choćby parkingów czy porządnego dojazdu na skocznię. Bo nawet tego nie ma.
O słabym występie Polaków i wyjątkowej formie Graneruda przy innej okazji może.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport