HareM HareM
313
BLOG

Kamil Stoch znów bez medalu

HareM HareM Skoki narciarskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

Wczoraj dobiegły końca narciarskie klasyczne Mistrzostwa Świata w Planicy. Dla skoczków, bo biegacze mają dziś jeszcze swój maraton.
Jak dobrze wiedzą ci, którzy mnie tu, na Salonie znaczy, czytają, jest tylko jeden,  bądź ewentualnie dwa, konkursy drużynowe w roku, do których przykładam jakąkolwiek wagę i które uważam, z jednego powodu, za warte tego, by je rozgrywać. To są oczywiście konkursy rozgrywane na imprezach mistrzowskich. Konkursy rozgrywane o medale, a nie, na przykład, o to, by prezesi ośmiu czy dziewięciu największych związków narciarskich mieli, wątpliwą zresztą, satysfakcję, że w ich krajach można jeszcze uzbierać czterech skoczków, którzy bez skazy dla związku, zaprezentują się w zawodach. Choć z tym ósmym i dziewiątym zespołem oraz z tą bezskazą to ostatnio tak średnio bywało.
Na tegoroczne MŚ zdołało się skrzyknąć aż 11 zespołów co, po pierwsze, potwierdza tylko tezę, że jednak taka impreza mobilizuje znacznie bardziej, a dwa że przebieg i wyniki konkursu utwierdziły tylko w przekonaniu, że te zawody powinny odbywać się tylko na tego typu imprezach. Czyli na imprezach, gdzie gra toczy się o wymierne trofea, a nie o uszczerbiony kryształ od wójta gminy Willingen czy Zakopane.
No więc mistrzostwa zakończone, a Kamil dalej z ręką w nocniku. Wielka szkoda. Od początku poprzedniego sezonu nie może się chłop wstrzelić. Cały jego podiumowy dorobek to jedno trzecie miejsce w połowie grudnia roku 2021 w Klingenthal. Pomijając różne zawirowania, których od tego czasu było niemało (ostatnie miało miejsce praktycznie tuż przed mistrzostwami), to Polak był jednak w ciągu tego okresu 10-krotnie w czołowej ósemce konkursów PŚ. W dodatku na zeszłorocznych igrzyskach był najpierw szósty na skoczni mniejszej, potem czwarty na dużej. W tym roku to dokładnie powtórzył. Więcej. W Pekinie Polacy skończyli konkurs drużynowy na miejscu szóstym, teraz było czwarte, ale medalu jak nie ma, tak nie ma. Mimo, że akurat Stoch w obu tych konkursach stanowił o sile Polaków, w Chinach  będąc nawet indywidualnie na pozycji… czwartej.
Pech? Fatum? Bardziej jednak już, widoczna i nieodwracalna, SKS.
Zobaczymy co przyniesie w wydaniu Stocha końcówka sezonu. To, że mamy do czynienia z ewidentną zwyżką formy, to widzi, mam nadzieję, nawet ślepy. Czy ta zwyżka, w ramach rekompensaty za brak podium w Planicy, przyniesie pucharowe podia, o 40. pucharowej wygranej już nawet nie wspominając? Oby przyniosła. Bo wtedy jest nadzieja, że Stoch będzie miał motywację do kontynuowania kariery w kolejnym sezonie. W przeciwnym wypadku może ją utracić.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport