HareM HareM
2406
BLOG

Cud w Sydney!

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 65
Polska przegrała finał United Cup

Jak to był łaskaw kiedyś jasno wyłożyć ś.p. Jan Kaczmarek, cyt.: „bilans musi wyjść na zero”. I wychodzi. Również w liczbie cudów z udziałem Polski. Był cud nad Wisłą i było 1:0 dla nas. Trochęśmy na to „zero” poczekali, ale, zgodnie z przepowiednią kabareciarza, po ponad stu latach, się wyrównało. Wczoraj w Sydney.
W sumie to wczoraj cudy były nawet dwa. Pierwszy to ten, że finału nie wygraliśmy, do czego zaraz wrócę. I drugi, że wygrali go oficjalnie Niemcy, wśród których na korcie dostrzegłem jedną Niemkę, jedną Polkę, Rosjanina i jedną pół Polkę - pół Niemkę (siedziała podczas miksta na ławce obok Kerber). To znaczy tak mi się wydawało, ale po reakcjach Polki, pół-Polki i Rosjanina po wygranym mikście, to już taki pewien tego co napisałem zdanie wyżej, nie jestem. I może faktycznie w Sydney miał miejsce tylko jeden cud. W takim razie o jedno proszę. Niech mi już tu na blogu nikt nie pisze, że Leon nie ma prawa grać, na igrzyskach na przykład, w siatkarskiej reprezentacji Polski. On się przynajmniej z ojcem przed kamerą po kubańsku, przepraszam: hiszpańsku, nie kłóci.
No to teraz o cudzie prawdziwym i bezdyskusyjnym. Jak myśmy ten finał przegrali to ja do tej chwili w głowę zachodzę. A minęło od tego czasu grubo ponad 24 godziny.
No bo tak. Iga, mimo nie najłatwiejszego początku meczu, do czego zdążyła nas już w tym turnieju trochę przyzwyczaić, na koniec wyjątkowo bezproblemowo rozstrzygnęła spotkanie z Kerber. Przy okazji (nie mogę sobie odmówić, żeby o tym nie wspomnieć) zaserwowała nam pierwszego w tym sezonie bajgla.  
Hubert Hurkacz zagrał naprawdę świetne spotkanie. Doskonale serwował, był lepszy w długich wymianach, popisywał się spektakularnymi zagraniami. Wygrał pierwszego seta, w którym był lepszy niżby na to wskazywał suchy wynik. W drugim secie nie był słabszy. Więcej. Prowadził w tie-breaku 5:3, a chwilę później nawet 6:4. Miał dwa meczbole. Doprowadził Zwieriewa do skrajnego wyczerpania. I w takiej sytuacji przegrał cztery ostatnie piłki drugiego tie-breaka. Po czym, miast wykorzystać niewyobrażalne wręcz zmęczenie przeciwnika (Zwieriew grał w tym turnieju, wg słów komentatora, o 7 godzin dłużej od Polaka i nie dziw, że się momentami słaniał), dał sobie narzucić, co było w tej sytuacji wyjątkowo niezrozumiałe, jego styl. W pewnym momencie, mniej więcej w połowie decydującej partii, stracił obecną prawie cały czas w dwóch poprzednich setach koncentrację i przegrał wygrany (choć cały czas wyrównany, tego nie neguję) mecz.
Czy w takiej sytuacji należało go wystawiać do miksta? Tylko dlatego, że jest lepszym tenisistą niż Zieliński? Jest lepszym tenisistą, ale chyba nie deblistą. No i był, po pierwsze, mocno zmęczony, a po drugie w dość osobliwym stanie psychicznym. Bo Hurkacz, pozorny „tumiwisista”, jak każdy inny normalny człowiek, reaguje na niepowodzenia, panie trenerze. A co dopiero na takie.
Jest różnica między wystawieniem przez Niemców do miksta Zwieriewa, a wystawieniem przez Wiktorowskiego Hurkacza. Zwieriew po zwycięstwie niesamowicie odżył i urósł. Również w postrzeganiu siebie. Tak do 2,5 metra. Hurkacz zmalał, żeby nie napisać skarlał, i miał może z 1,60. Pokazywał to zresztą w niemal każdym zagraniu mikstowego decidera. Był na placu zdecydowanie najsłabszym z całej czwórki. Iga robiła co mogła, ale w mikście wygrywa się we dwójkę. W pojedynkę, tak jak w kajaku czy łodzi, wyścigu dwójek się nie wygra. Notabene najlepsza z całej czwórki była w tym spotkaniu Siegemund. Kolejna, wystawiona przez niemieckiego trenera babcia (jest młodsza od Kerber o 2 miesiące; notabene rezerwowa pół Polka Maria jest jeszcze rok starsza, a wszystkie trzy starsze od Agnieszki Radwańskiej). Wystawienie jej, a nie zmęczonej Kerber, przyniosło Niemcom korzyść. Personalna decyzja Wiktorowskiego, pozostawiająca świeżego Zielińskiego, rasowego deblistę, na ławce i desygnująca do gry wyglądającego jak zbity pies Hurkacza, jak się okazało, też.
No i tym sposobem stał się ten cud.
Podsumowując cały turniej. Dowiedzieliśmy się paru rzeczy, które przed Melbourne mogą się okazać przydatne. Po pierwsze. Iga jest w formie, która każe wiązać z jej występem w Australian Open duże nadzieje. Po drugie. Musi jednak przystępować do spotkań znacznie bardziej skoncentrowana. To na początku meczów traci najwięcej punktów i nie do końca panuje nad sytuacją. Skuteczna praca nad tym elementem może, moim zdaniem, przesądzić o tym, że zajdzie bardzo daleko, a nawet wygra cały turniej. Ale musi być od początku skoncentrowana. Będzie bowiem grała z lepszymi od Garcii. A one, po wygranym pierwszym secie, mogą nie chcieć odpuścić. Rzecz trzecia. Hubert Hurkacz pokazał (szczególnie w meczach z Francuzem i Niemcem, ale nie wyłącznie), że potrafi nie tylko serwować. Gra w tej chwili, moim zdaniem, znacznie lepiej niż w zeszłym sezonie. Ale jak będzie przegrywał wygrane mecze, to daleko nie zajdzie. Niech już lepiej wygrywa przegrane. I rzecz ostatnia. Wpadłem kilka dni temu niepotrzebnie w amok odnośnie olimpijskich szans miksta Świątek – Hurkacz. One oczywiście dalej, ze względu na potencjał obojga, są. Wczorajsza porażka ich w żaden sposób nie przekreśla. Natomiast uzmysławia niewątpliwie, że ewentualny medal olimpijski w mikście, to splot wielu nakładających się wydarzeń. Nie wiemy jaki będzie olimpijski kalendarz singli i mikstów. To raz. Nie wiemy w jakiej kondycji fizycznej i psychicznej do każdego ze swoich mikstowych spotkań przystąpi i jedno, i drugie. Nie wiemy, czy w którymś z rozgrywanych spotkań nie trafią na mającą dzień konia, tak jak wczoraj Siegemund, rywalkę czy rywala. Wielu rzeczy nie wiemy.
Iga wczoraj znów nie wytrzymała i się rozbeczała. Na pewno do siebie pretensji mieć nie może. Jest jak Jordan czy Bryant. Jak przegra to ryczy. Tyle, że ona do ręcznika, a oni, jak pamiętam, jak ranne lwy. Ja ją rozumiem. Zwycięzca jest jeden. I żadne tytuły MVP, nawet te jak najbardziej zasłużone, tego nie zrównoważą.
Szkoda. Była ogromna szansa to wygrać. Niestety. W cudowny sposób nas to ominęło.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport