Oglądałem mecz od stanu 4;2 w pierwszym secie. Cóż. Szału na pewno nie było. Za to znów był duży przestój, kiedy to od przewagi z przełamaniem 4:2 i 40:0 w drugim secie nagle zrobiło się 4:4, a potem 5:5 i 0:30. Na szczęście Iga pożar ugasiła i jutro zagra w półfinale z Bencic.
Szwajcarska Słowaczka wygrała dzisiaj z Andriejewą, o co nie mam zresztą do niej specjalnych pretensji. Myślę, że jutro łatwiej będzie wygrać z nią niż gdyby naprzeciw Igi stanęła Rosjanka. Choć i w tym drugim przypadku byłbym optymistą. Mimo tych dwóch ostatnich porażek z małolatą, która na tegorocznej trawie wygląda i wypada nieco gorzej niż wcześniej.
Iga rozegrała dotąd ze Szwajcarką cztery mecze. Byłoby pięć, ale do ćwierćfinałowego spotkania w Dosze w roku 2023 nie doszło, bo Bencić oddała mecz walkowerem. Z tych czterech meczów NDN wygrało trzy. W dwóch najważniejszych, rozegranych podczas Wielkich Szlemów, jest jednak po jeden. W Nowym Jorku zwyciężyła rywalka, dwa lata temu w Anglii Iga. Przy czym to zwycięstwo to, może nie tyle szczęśliwe, co wywalczone „siłom i godnościom osobistom” bardziej było niż stricte tenisowymi umiejętnościami. Było w każdym razie tak daleko, że Szwajcarka miała piłki meczowe. Dwie konkretnie. Ale przegrała. Przegrała też z Igą ich jedyny dotąd finał. Ponad cztery lata temu już, w Adelajdzie. Będąc jeszcze wtedy (styczeń 2021) wyżej od Polki i w rankingu, i rozstawioną. Ten finał, notabene ich pierwszy wspólny mecz, to było zdecydowanie najmniej wyrównane spotkanie. We wszystkich pozostałych przynajmniej jeden z setów kończył się tie-breakiem.
Nie wiem jak będzie jutro, ale Bencić na pewno nie odpuści. Zadzior i ambicję ma wypisaną na twarzy. Iga na pewno jest faworytką, ale też na pewno nie może rywalki lekceważyć. Przy czym akurat tego, że żadnego lekceważenia nie będzie, można być pewnym. Bardziej bałbym się, że będzie, nieodłączna w tym roku, również w większości meczów w Londynie, spina.
Jeśli Iga wygra, wyrówna wimbledoński rekord Polski Agnieszki. W sumie rekord, formalnie rzecz biorąc, należy również do pani Jadwigi Jędrzejowskiej, ale wyników z międzywojnia, czy generalnie sprzed Open Ery, przy całym szacunku dla dokonań ówczesnych tenisistów, nie można jednak porównywać z tymi z czasów obecnych.
Oczywiście jeśli Światek pokona Szwajcarkę, to stanie przed szansą pobicia trawiastego rekordu Polski Radwańskiej. Całkiem realną. Ale o tym to może w następnym odcinku miniserialu o tegorocznym Wimbledonie.
PS
Tymczasem Djoko też w półfinale. I tak jak Iga. Dwa mecze od celu. Co by nie napisać, jeszcze znaczniejszego.
Życzę mu prawie jak Idze. A co?
Niech im Bóg da zdrowie. A o resztę niech walczą. Jak lwy.
Inne tematy w dziale Sport