HareM HareM
55
BLOG

O rowerach i bajglach Igi Świątek (2)

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 0
Rower rowerowi nierówny

Drugi odcinek miniserialu dotyczy, jak zapowiadałem, „plusów dodatnich” przedmiotowego obszaru badań. Ale tematu jednak nie zamyka, o czym na koniec.

Zacznijmy od rowerów. Raz, że ich znacznie mniej, a dwa, że jednak dużo bardziej spektakularne. Przy czym podzieliłbym te rowery na dwa etapy. Etap pierwszy, który możemy uznać za zakończony, nazwijmy go, ze względu na to, kiedy miał miejsce, etapem ITF. Zamknął się, konkretnie, trzema rowerami. Wszystkie miały miejsce w początkach jej zawodowej kariery i tuż obok siebie, bo w kwietniu 2018 roku. Wszystkie zostały odniesione w USA podczas cyklu-węża ITF/USTA. Wszystkie te mecze Iga rozgrywała plasując się wtedy pod sam koniec siódmej setki rankingu, nie w turniejach głównych, ale kwalifikacjach. I na koniec. Wszystkie trzy zagrała z dziewczynami jeszcze niżej sytuowanymi w rankingu WTA lub nie klasyfikowanymi w nim w ogóle, choć wszystkie trzy były od niej starsze. Pierwszy rower w karierze zafundowała Polka Brazylijce Tomie w Jackson. Zaraz w następnym meczu powtórzyła numer z Amerykanką Crump. A za kilka czy kilkanaście dni dołożyła w ten sam sposób Meksykance Villareal.

Tak BTW, to w pierwszym z tych turniejów Świątek doszła do finału, a drugi nawet wygrała. Oczywiście obie wygrane nie wchodzą do statystyk WTA, jako że nie były rozgrywane pod jej egidą. I to rozumiem. Ale, żeby było śmieszniej, same mecze to już WTA do statystyk liczy. Włącznie z tymi z kwalifikacji. Co do jednego. Że niby dawały punkty. No to jak dawały punkty, to dlaczego traktujemy po macoszemu zwycięstwa? Trochę niespójne, jak dla mnie.

Po tych trzech rowerach Iga zapadła w, można to chyba tak ująć zważywszy na niespotykaną jak dla niej przerwę w przedmiotowym obszarze, rowerowy zimowy sen. Trwał pełne trzy lata, bo do połowy maja roku pańskiego 2021.

 Wtedy to Świątek zapoczątkowała drugi etap lub, jak kto woli, zaprezentowała nową generację swoich, serwowanych rywalkom, rowerów. Rowerów rozdawanych z pełną świadomością, bo przez osobę już pełnoletnią. Zrobiła to w sposób spektakularny wygrywając w ten sposób finał w Rzymie z, uwaga, Karoliną Pliskovą, która rok wcześniej była tam w finale, a dwa lata wcześniej cały turniej wygrała. Piąty rower Iga podarowała w roku 2022 w Radomiu, podczas rozgrywania BJK Cup, Rumunce Prisacariu. Kolejnymi czterema obdarowywała już tylko w turniejach najwyższej rangi. I zawsze nie byle komu. Szósty rower otrzymała od Igi, w Rzymie 2023, Rosjanka Pawluczenkowa. Siódmy, dwa tygodnie później podczas RG, Chinka Łang Ksiniu. Na ósmy trzeba było czekać okrągły rok, a szczęśliwym odbiorcą prezentu okazała się, też w Paryżu, Rosjanka Potapowa, nieco wcześniej obnosząca się i pozująca do zdjęć w koszulce ulubionego klubu Putina. No to na zdrowie. Ostatni rower przebił jednak wszystko. Czegoś takiego tenisowy świat kobiet w Erze Open jeszcze nie widział. W finale Wielkiego Szlema owszem. Ale nigdy w Londynie, w najważniejszym turnieju na świecie. Padło na Amerykankę Anisimową. Ma pecha. Pierwszy wielkoszlemowy finał i taki wynik. Po naprawdę fantastycznym całym turnieju. No ale przypadku akurat w tym finałowym wyniku nie było.

Mamy więc do tej pory 9 takich spotkań, w których rywalki Igi nie ugrały nawet gema. Na pewno mogło ich być więcej. Było, pamiętam, sporo takich meczów, gdzie Polka wygrywała 6:0, 6:1. W kilku przypadkach naprawdę tylko brak koncentracji albo ewidentny brak chęci zatopienia przeciwniczki powodował, że nie było roweru.

To są oczywiście wszystko tylko statystyki. W tenisie nie ma znaczenia czy mecz kończy się rowerem czy podwójnym albo potrójnym tie-breakiem. Ważne, że wygrałeś i że grasz dalej albo, w wypadku wygranego finału, podnosisz do góry nie tylko rakietę, ale i puchar. Dlatego nie powiem, że z wywieszonym językiem czekam na jubileuszowy, 10., rower NDN-u. W żadnym razie. Nie czekam. Ale jak będzie, niekoniecznie z Sabalenką, to się na Igę nie obrażę.

c.d.n.

PS

Miniserial miał być dwuodcinkowy ale, ze względu na obfitość tekstu, postanowiłem „plusy dodatnie” rozbić na dwie części. Dziś były opisane wygrane rowery, następnym razem będzie, jeszcze nie wiem jak szczegółowo, o zwycięskich bajglach.


HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Sport