HareM HareM
170
BLOG

Wielka gwiazda tenisa definitywnie zakończyła karierę

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 14
35-letnia Petra Kvitova powiedziała wczoraj „pas”.

Nie wiem dlaczego, ale zawsze darzyłem ją wyjątkowo dużą sympatią. Tak jak nie przepadam specjalnie za Czechami (znam ich trochę, bo mieszkam przy granicy), tak ona zawsze powodowała u mnie same pozytywne skojarzenia. Może dlatego, że podoba mi się ten typ urody. Może dlatego, że lubiłem jej styl gry. Może dlatego, że nie robiła wokół siebie więcej szumu niż była warta. Może. W każdym razie, oprócz Polek, kibicuję niewielkiej liczbie tenisistek. Petra Kvitova jest, a raczej była, wśród nich kto wie czy nie na pierwszym miejscu.

Wygrała w swoim zawodowym życiu aż 31 turniejów rozgrywanych pod egidą WTA. Na 42 finały, w których brała udział. Współczynnik zwycięstw na poziomie 73,81%, tj. piąty najlepszy w historii, jeśli wziąć pod uwagę tenisistki, które rozegrały do tej pory 15 lub więcej finałów. Przed nią tylko, w tej kolejności, Court, Świątek, Graf i młodsza Williams.

Jest dwukrotną zwyciężczynią turniejów Wielkiego Szlema (oba tytuły w Londynie) i finalistką jednego w Melbourne. Dwukrotnie była też w półfinale French Open. W roku 2011 została w Stambule mistrzynią świata, a cztery lata później, w Singapurze, grała w nich w finale (pamiętna porażka z Radwańską). Pięciokrotnie wygrywała najważniejsze, należące do tzw. Premier Mandatory, tysięczniki: 3 razy Madryt i po razie Pekin oraz Miami. W roku 2011 została uznana za tenisistkę roku, a w Czechach wybrano ją sportowcem roku. W tym samym sezonie, wraz z drużyną Czech, zdobyła Puchar Federacji (obecnie BJK Cup). Na szczycie rankingu WTA nigdy się nie znalazła, ale na miejscu drugim już tak. Nawet kilkakrotnie, a w roku 2011 również na koniec sezonu, co ma podobno największą wartość. Z czym można polemizować lub nie. W każdym razie od roku 2011 do 2020 włącznie, z krótką przerwą w roku 2017, Kvitova była praktycznie cały czas w czołowej 10-tce zestawienia. Później było różnie, ale dwa lata temu też zdarzało jej się o tę czołową 10-tkę zahaczać.

Dwa razy była zmuszona przerwać karierę. W roku 2016, tuż przed Świętami, jakiś zwyrodniały kretyn, dla kilku tysięcy koron, zaatakował ją nożem i zranił w rękę. Pełnej sprawności dłoni nie odzyskała do tej pory. Na nieszczęście była to ręka lewa. Mimo to, po pół roku przerwy, mogła wrócić do tenisa. I wróciła. Z dobrym skutkiem, bo od tego czasu w jej gablocie przybyło 12 pucharów za wygrany turniej i cztery patery za finał. Ostatni turniejowy triumf Czeszki miał miejsce dwa lata temu na trawie w Berlinie, kiedy to, w dwóch setach, pokonała Chorwatkę Vekic. Niecałe trzy miesiące wcześniej w piękny sposób, też w dwóch setach, uporała się w Miami z faworyzowaną Rybakiną która, po wygranej chwilę przedtem w Indian Wells, sposobiła się do sięgnięcia po Sunshine Double.

W październiku 2023 Kvitova ogłosiła, że jest w ciąży i zawiesza karierę. Rok 2024 wiązał się z macierzyństwem. Drugi raz do tenisa wróciła tej zimy. I to już nie był dobry powrót. Choćby na miarę Osaki. Dziewięć startów, z tego osiem razy odpadła w pierwszej rundzie, raz w drugiej. A rywalki, w zdecydowanej większości, najwyższych lotów nie były.

Na szczęście Petra Kvitova to nie Venus Williams i wie kiedy ze sceny zejść. W zasadzie powiedziała o tym już po Wimbledonie, ale wczoraj, po odpadnięciu z będącą aktualnie poza pierwszą setką rankingu, Francuzką Parry, Czeszka ogłosiła to oficjalnie. Od dzisiaj mamy w tenisowym cyrku jedną wielką postać mniej.

Nie wiem jak Wy, ale ja będę tęsknił. Za jej serwisem, za jej fantastycznym płaskim forhendem, za jej długimi nogami, za jej dziwacznym, przynajmniej z polskiego punktu widzenia, imieniem oraz za „Poć” po każdej ważnej i zakończonej sukcesem akcji.

Ahoj, Petra!


HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Sport