Ci, którzy uważają, że szklanka jest do połowy pełna, cieszą się z tego, że jest lepiej niż rok temu. Może i jest. W pierwszych czterech konkursach zeszłorocznej rywalizacji Polacy wyskakali, cuzamen do kupy, 128 pucharowych punktów. Teraz mają ich łącznie o prawie 60 więcej. Mamy dwóch zawodników, którzy każdorazowo (Stoch) lub z jednym wyjątkiem, ale w tym czwartym konkursie też były pewne punkty (Tomasiak), kończyli zawody w drugiej 10-tce. No i z ich dyspozycji, szczególnie jak chodzi o debiutanta, na pewno można być zadowolonym. Natomiast reszta skacze źle lub beznadziejnie. Wąsek jest cieniem samego siebie sprzed roku. Zniszczoł należy do najsłabszych w stawce. W dwóch przypadkach na cztery nie wszedł nawet do konkursów, w trzecim zajął w konkursie ostatnie miejsce. Przegrywa już nawet z Kazachami. Brakuje, żeby wygrywali z nim Rumuni. Kubacki ustabilizował się na przełomie trzeciej i czwartej 10-tki i wygląda, że to wszystko, na co będzie go stać tej zimy. Z Żyłą nigdy nic nie wiadomo, więc tutaj wyrokować niebezpiecznie, ale słabiutka obecna dyspozycja, doświadczenia zeszłego sezonu i mocno zaawansowany, żeby nie rzec sędziwy, wiek, każą być bardzo ostrożnym w zapowiadaniu, czy tylko spodziewaniu się, jego jakichkolwiek sukcesów.
Trener Maciusiak, tłumacząc się ze składu na Rukę, który jest (sic!) dokładnie taki sam jak na Lille i Falun, zasłania się względami logistycznymi. To ma być, jak rozumiem, główny powód, że Zniszczoł będzie dalej nie tyle kaleczył, bo kaleczą to Wąsek, Kubacki i Żyła, co pornografił. Moim zdaniem powód jest inny. Mogłoby się okazać, że dowołany zmiennik będzie skakał od Zniszczoła dużo lepiej. A tego, jak się można domyślać, sztab by nie chciał, no bo co by se ludzie o personalnych wyborach sztabu pomyśleli.
Wracając do tych lepszych. Ja oczywiście też bym chciał, żeby Kamil wrócił do ścisłej czołówki. I z całego serca mu tego życzę. Rozum podpowiada jednak, że to, co prezentuje obecnie, to może być jego sufit. Trzy lata temu ocierał się o podium i, finalnie, nie wychodziło. Dzisiaj ociera się o 10-tkę. Też nie wychodzi. Wierzę, że zacznie wychodzić. Ale coś więcej? Myślę, że chwilowo wątpię.
Kacper Tomasiak zebrał przez cztery konkursy 60 oczek. Jak na debiutanta, debiutanta z Polski zwłaszcza, wspaniały rezultat. Z ciekawością czekam na kolejne starty tego skoczka. Uważam jednocześnie, że nie ma się co, na razie przynajmniej, nadmiernie ekscytować. Zachowajmy dystans. Bicie piany na pewno mu nie pomoże. Natomiast chłodne podejście do sprawy (tak kibiców, jak i przede wszystkim, jego samego) nie pozwoli na mentalne przegrzanie się chłopaka. Czego mu oczywiście należy cały czas życzyć. Ta chłodna głowa może być, w jego przypadku, gwarantem utrzymania się wśród szeroko rozumianej czołówki przez cały sezon. A to byłby jego naprawdę duży sukces.
Rywale? Norwegowie, po tym jak są pod szczególnym nadzorem, chyba już nie oszukują. Na to przynajmniej wskazują ich wyniki. Szczególnie szalejącego zeszłej zimy Forfanga, choć Granerud jest w tej chwili jeszcze słabszy.
Austriacy, korzystając z tego, że dalej, tak jak przez ostatnich kilka lat, rywalizację kontrolują ich rodacy, dalej oszukują na potęgę. Stąd, moim zdaniem, takie wyniki. Zdarzają się, z racji niedopracowania jakiejś „nowinki”, wypadki przy pracy, tak jak w środę Kraftowi, no ale tam gdzie drwa rąbią, wióry muszą lecieć. U Niemców zmiana warty. Dotychczasowi liderzy, czytaj oszuści lepszego sortu, zostali zastąpieni przez tych, którzy dotąd mieli w tej materii dużo mniejsze możliwości. Mimo niekoniecznie mniejszych zdolności do skakania. Geiger nie skacze już, jak to mówi Błachut, w worku na ziemniaki i efekty widać. Zamiast medali skakanie na poziomie przełomu trzeciej i czwartej 10-tki. Horngacher chyba wyczuł, że skończyło się Eldorado i dlatego żegna się z funkcją.
Zyskali niewątpliwie Japończycy. Wychodzi, że z czołówki chyba najmniej oszukiwali. Szkoda, że to lobby austriackie jest takie mocne, bo mogłoby w tym sezonie dojść, po raz pierwszy od paru lat, do sytuacji, że znów wygrywaliby rzeczywiście najlepsi. A tak mamy powrót do czasów Schlierenzauera i Morgensterna. Tyle, że na dwa razy większą skalę.
Ciekawostka. Okazuje się, że w Szwajcarii skoki uprawia więcej niż 4 skoczków. Za to w Czechach skacze już chyba tylko relikt w postaci Koudelki. Za chwilę w PŚ będzie więcej Słowaków i Chińczyków niż Czechów.
I jeszcze komentarz do tego, co wyprawia TVN. Kiedyś było tak: równolegle szły transmisje w TVP i Eurosporcie. Uznałeś, że słaby dzień ma Szaranowicz, przełączałeś na Błachuta. I odwrotnie. Była konkurencja. W studio wkurzył Cię Kurzajewski, przełączałeś na Korościela. I odwrotnie. Teraz, kiedy polskich widzów pozbawiono możliwości oglądania skoków w TVP (pomijam nawet fakt, jak ogromna to, kilkumilionowa, rzesza), konkurencja jest żadna. I dlatego Szczęsny z tym drugim mogą rżnąć głupa (niektórzy twierdzą, że wcale nie rżną, tylko tacy, po prostu, są), studio jest żałosne, a nieliczna widownia, po zakończeniu pracy przez komentatorów (Błachut i Korościel obecnie) czym prędzej zmienia kanał w telewizorze. Ja ze dwa razy nie zmieniłem i moje, różnego autoramentu zresztą, straty z tego tytułu są, jak twierdzi moja koleżanka małżonka, widoczne do chwili obecnej.
Sukcesów w Ruce naszym życzę. Zniszczołowi też, skoro już skacze.
PS
Aha. Trzy rekordy warto odnotować. Dwa pobił Kraft. Rekordy świata. Wyprzedził prowadzącego dotąd w klasyfikacjach punktowych, zarówno tej zwykłej, jak i klasycznej, Ahonena. W pierwszej na razie o 54 oczka. Austriak wywalczył w swojej dotychczasowej karierze 15840 pucharowych punktów. Licznik Ahonena stanął na 15786. Natomiast w klasyfikacji tzw. Klasycznej, czyli liczonej tak jak liczono punkty w pierwszych edycjach, kiedy to przyznawano je tylko czołowej 15-ce każdego konkursu, skoczek z Austrii dobił w środę (Ahonena prześcignął już we wtorek) do 3695 oczek. Fin przez całą karierę zebrał o 22 punkty mniej.
Drugi rekord skromniejszy. Za to związany z nami. Mimo, że nie jest nawet rekordem kraju. Rekord życiowy. Otóż. Kamil Stoch, już w Lillehammer zresztą i jako czwarty w historii, przekroczył barierę 3000 klasycznych punktów. Po Falun ma ich łącznie 3004. Do rekordu kraju i Adama Małysza brakuje mu ich 26. Wychodzi, że wystarczy jedna wygrana i jedno 15. miejsce i mamy nowego rekordzistę kraju:)
Inne tematy w dziale Sport