Wielka plama na honorze hiszpańskiego futbolu klubowego zmazana. Zeszłoroczna klęska Barcelony w dwumeczu z Bayernem pomszczona. Z nawiązką, rzekłbym.
Oczywiście w realu nikt nie myśli dziś pewnie tymi kategoriami. Jak już, to bardziej się cieszą, że dowalili Guardioli. Ale suche fakty są takie, że rok temu Barcelona grała, przynajmniej w jednym meczu, bez Messiego a tej edycji Bayern skrewił w najsilniejszym składzie.
Jaki był mecz, każdy widział. Niemcy nie zostawią pewnie na Pepie suchej nitki. Oni tak zawsze. Gdyby w meczu w Madrycie Bayern prowadził Heynckess to pewnie nikt by na grę Bawarczyków słowa nie napisał. Ponieważ na ławce siedział Pep to od razu larum. A Bayern w Madrycie grał naprawdę dobrze. Wczoraj grał źle i dziennikarze z Niemiec będą mieli dopiero używanie. Jak to się mówi? Pojadą po Pepie jak po burej suce. Trza też uczciwie przyznać, że tą razą trochę racji będą mieli.
Nie zgadzam się z opinią, że Lewandowski źle wybrał. To właśnie takiego napastnika potrzebuje Bayern. Takie walenie w mur z Mandjukicem , czy jak on się tam pisze, to daje właśnie tyle, co dało wczoraj. A Lewy , jeśli partnerzy nie okażą się takimi egoistami jak Reus czy Mikitarjan, ze swoim zmysłem kombinacyjnym, ma szansę zrobić tam żywcem furorę. Ale to tak na marginesie.
Real zrobił swoje. Teraz pora na Atletico…
Inne tematy w dziale Rozmaitości