HareM HareM
231
BLOG

Brazylia z Meksykiem w różnych stali domach. Z Chile też?

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 13

Wg sędziów, rzecz jasna, bo tak w ogóle to obydwa zespoły są już, jak wiemy, w 1/8 finału MŚ. Przy czym Meksyk, któremu zacne grono arbitrów utrudniało życie jak mogło, trafi na zwycięzcę grupy B – Holandię, a Brazylia, której każdy z rozstrzygających jej spotkania panów chciał zrobić dobrze, na Chile, które wczoraj z rzeczoną Holandią, wtopiło.
Nie wiem czy faktycznie lepiej grać w fazie pucharowej z Pomarańczowymi czy z Chile. To się dopiero okaże. Tak koło niedzieli dokładnie. Na razie wychodzi na to, że lepiej z Chile, no bo w bezpośrednim pojedynku z Oranjes przegrało. Można nawet przyjąć, że dość zasłużenie.
Piłkarska temida (jakkolwiek by to wyrażenie groteskowo nie brzmiało, to formalnie ta grupa reprezentantów FIFA ma do takiej nazwy prawo) od początku i bez specjalnych krępacji pilnuje interesu gospodarzy mistrzostw. Główną ofiarą tej polityki stał się, na razie, Meksyk. Żeby nie być gołosłownym i w bawełnę długo nie owijać od razu fakty. Proszę bardzo:
1. mecz Brazylia – Chorwacja
Karny za nic w sytuacji, kiedy było 1:1, Brazylii nic się nie kleiło, a Chorwaci zyskiwali pole
2. mecz Meksyk  - Kamerun
Dwa nieuznane, EWIDENTNIE prawidłowo zdobyte, gole dla Meksyku
3. mecz Brazylia – Kamerun
Uznanie gola dla Brazylii (przy stanie 2:1), gdzie napastnik gospodarzy był na prawie metrowym, widocznym dla każdego oprócz arbitrów, spalonym
4. mecz Meksyk – Chorwacja
a. nie przyznanie meksykanom EWIDENTNEGO karnego
b. nie odgwizdanie EWIDENTNEJ ręki Chorwata, co w konsekwencji dało kontrę, która o mały włos nie dała Europejczykom gola, za to Marquezowi przyniosła dodatkowo nerwy i żółtko

Efekt tych wszystkich „posunięć” panów z gwizdkiem? Piękny, szczególnie z punktu widzenia gospodarzy i FIF-y. Brazylia wychodzi  z pierwszego miejsca w grupie i nie trafia na uważaną za wyjątkowo trudnego rywala i urastającą do miana głównego faworyta górnej połówki drabinki, Holandię. W przeciwieństwie do Meksyku, który trafia. Nie wiem tylko czy Brazylijczycy tak łatwo poradzą sobie z Chilijczykami. Ale musi tak, bo mają sporo atutów. Głównie tych pozasportowych, ale co to ma za znaczenie. Nie samym sportem żyje człowiek.
Tak w ogóle to byłyby nieziemskie jaja jakby tak, gdzieś koło półfinału, spotkały się Meksyk z Chile. Ale do tego, przynajmniej na razie, daleko. Tym bardziej, że FIFA i jej agendy nigdy z raz obranego kursu nie schodzą. Chyba, że je kto zmusi, ale się nie zanosi. Więc żeby ktoś zagrodził Brazylii drogę do półfinału trzeba będzie zrządzenia niebios. Cudu, znaczy. ORMO, pardon: FIFA czuwa i od przyjętych wytycznych odwieść się nie da.
Przed meczem Chile-Brazylia proponuję nadać temu wszystkiemu oficjalną formę i zewrzeć szeregi całej, bez wyjątku, piłkarskiej mafii. Pod wspólnym, jakże nośnym, hasłem: CHILIJCZYKOM –NIE, WYPACZENIOM – TAK! Przy czym w życie wprowadziłbym to hasło dopiero w drugiej połowie i to tylko wtedy jak Neymar nie będzie w stanie nic strzelić do przerwy. Natomiast jeśli strzeli, a szczególnie gdy przewaga będzie większa niż jeden gol, to wdrożenie proponowanych działań przesunąłbym na ćwierćfinał. Oczywiście hasło się zaktualizuje, bo kto wtedy będzie myślał o jakimś Chile?
Tak poważniej. Te mistrzostwa są naprawdę, oczywiście poza tym sędziowym „rzeźbieniem na zamówienie”, piękne i wspaniałe. Pada mnóstwo bramek, mecze są pełne emocji, poziom większości spotkań jest rzeczywiście, jak przystało zresztą na rangę imprezy, wyjątkowo wysoki.
Ja rozumiem, że trzeba Brazylii wynagrodzić wydrenowanie jej z niebotycznej kasy, którą wtopiła w organizację mistrzostw, a którą w dużej części „zagospodarowała” lub jeszcze „zagospodaruje” FIFA. Tylko czy trzeba to robić kosztem innych uczestników Mundialu?
Pytanie jest oczywiście retoryczne, bo odpowiedź wydaje się, przynajmniej na pierwszy rzut oka, jednoznaczna. Rodzi się jednak od razu druga, jak to pięknie określają Czesi, otazka (tak BTW: język czeski powinien zostać uznany za oficjalny i jedyny możliwy do stosowania przez wszystkie kabarety na świecie): Czy gdyby nie było możliwości robienia różnych dealów (deali?) przy okazji organizowania wielkich imprez o europejskim czy światowym zasięgu, to takie grupy przestępcze jak, przykładowo, FIFA, UEFA, ONZ, że o tych znaczniejszych przez grzeczność nie wspomnę, chciałyby się w ogóle rodzić i potem funkcjonować?
Wracając do wątku stricte sportowego. Należy życzyć sędziemu sobotniego spotkania Brazylii z Chile, żeby budząc się w niedzielę rano i myjąc w łazience zęby, nie miał kłopotów ze śmiałym i prostym spojrzeniem w lustro. Ale nie na zasadzie jakisik Blatterow czy im podobnych, którzy nigdy nie mają sobie nic do zarzucenia bez względu na okoliczności. Żeby popatrzył w nie i mógł z czystym sumieniem powiedzieć: „Zdałeś egzamin bracie. Wyjątkowo trudny egzamin”.
Życzę tego nie tylko jemu. Również wszystkim nam, Kibicom.

 

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Rozmaitości