Musiało ich nieźle ruszyć po tym moim ostatnim, bo się bractwo sprężyło i wygrało z Belgią być może bardziej przekonywująco niż Helmuty z Francją. Ciekawe kto im to na hiszpański tłumaczył?:)
No, ale jak ja bym przeczytał, że nie mam bramkarza, obrony, pomocy i mam szczątkowy atak to też by mnie ruszyło. Więc im się specjalnie nie dziwię.:)
Dobra. Dokonałem, przynajmniej nominalnie, samokrytyki. Minę po obu wczorajszych meczach mam totalnie średnią, bo może Argentyna dalej nie gra rewelacyjnie, ale Holandia zatraciła zupełnie skuteczność. I polot jakby też.
Mimo to dalej obstawiam europejski finał. Jaki ten di Maryśka był, taki był, ale to jest jednak niemała strata. O drugim półfinale nie ma co pisać. Niemcy, sądząc po meczu z Francją, przeszli na „ergonomię”, a Brazylijczycy są po prostu słabi. Więc zapowiadają się szachy zakończone zgodnie ze scenariuszem Linekera.
Argentyńczycy odbiją sobie w meczu o pietruszkę. Sorry, o trzecie miejsce. Jak im sędzia pozwoli, bo przecież gospodarzom nie tylko ściany pomagają.
Inne tematy w dziale Rozmaitości