HareM HareM
830
BLOG

Brazylijczycy tam, gdzie ich miejsce

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 16

 

Trudno posądzać Holendrów o to, że byli przed meczem wyjątkowo zmobilizowani. Przeciwnie. Można, z dużą dożą pewności zresztą, domniemywać że, po takiej a nie innej, porażce z Argentyną wyszli na ten mecz beż motywacji. Być może nawet, wierząc wcześniejszym słowom |Van Gaala, bez jakiejkolwiek.

Ale od czego są na tym Mundialu słabe drużyny? Taka Brazylia na ten przykład. Zrobili w piętnaście minut to, czego trener Holendrów nie potrafił, a może i nie chciało mu się, zrobić przez trzy dni. Zwyczajnie zmotywowali Pomarańczowych. Holandii było wszystko jedno, kto w tym meczu o pietruszkę zwycięży, ale skoro się Brazylia ewidentnie napraszała, żeby spotkanie przegrać, to się Holendrzy chętnie do jej wniosku przyłączyli. Widać mają na tyle kultury, żeby wiedzieć, że gospodarzowi się nie odmawia.

Napisałem to już po meczu Canarinhos z Niemcami, ale teraz zdecydowanie wypada powtórzyć. Wtorkowe i sobotnie zawody wykazały dobitnie co potrafi, jako zespół, obecna reprezentacja Brazylii. Otóż potrafi bardzo niewiele. Mimo, że ma w swoich szeregach wiele ważnych dla współczesnego futbolu nazwisk, które w swoich, nierzadko naprawdę wielkich, klubach pełnią bądź kluczowe, bądź istotne role.

O czym to świadczy? O trzech rzeczach. W pierwszym rzędzie z pewnością o słabości i licznych błędach zespołu szkoleniowego, który reprezentację gospodarzy do turnieju przygotowywał. I nie myślę tylko o Scolarim, choć na pewno odegrał w tym ”dziele” niebagatelną rolę. Druga rzecz jest pochodną pierwszej. Brak formy i jakiejkolwiek myśli taktycznej. I sprawa trzecia. Zerowa odporność psychiczna.

Brazylię dzieli w tej chwili od najlepszych w świecie przepaść. Wszyscy wiemy (no może poza blogerem o ksywie @liverpool, ale to szczególna postać) że wywalczone przez Canarinhos w Mundialu czwarte miejsce, to wcale nie efekt ich piłkarskich umiejętności tylko pochodna pozaboiskowych gierek FIF-y i, desygnowanych przez nią do sędziowania meczów gospodarzy, arbitrów.

Brazylia, w żadnym wypadku, nie powinna wyjść z grupy na pierwszym miejscu. Jeśli w ogóle powinna wyjść, bo przecież w spotkaniu z Chorwacją, do chwili rozpoczęcia przez japońskiego sędziego gry w bambuko, długo był remis, a przewaga zespołu z Europy stawała się dla każdego coraz bardziej widoczna wyraźna. Za wyjątkiem przywołanego wcześniej blogera, rzecz jasna. Ale nawet jeśli damy spokój Chorwatom, to:

1.             Meksykowi nie uznano w meczu z Kamerunem dwóch prawidłowo zdobytych bramek

2.             Brazylia w meczu z tymże Kamerunem strzeliła bramkę z metrowego spalonego

 

Gdyby nie te dwa fakty pierwsze miejsce w grupie zająłby Meksyk, a gospodarze mistrzostw w 1/8 wpadliby na Holandię i po meczu, zamiast się dalej męczyć na zgrupowaniu, rozeszli by się do swoich rodzin i domów, gdzie na ekranach telewizorów mogliby w końcu oglądać dobry futbol.

Jak ktoś lubi się znęcać nad leżącym i go kopać to dorzuci jeszcze mecz 1/8 z Chile, gdzie każdy, nawet średnio inteligentny, szympans dostrzegłby, że drużyną której należało się w tym spotkaniu zwycięstwo, są Chilijczycy. Ja się nad Brazylią znęcać nie zamierzam, więc pisał nie będę:).

Bogiem a prawdą, jak się literalnie wziąć za tytuł niniejszego tekstu, to powinien mieć on na końcu odnośnik, w którym powinno się znaleźć wyjaśnienie, że rzecz dotyczy miejsca wśród drużyn, które pozostały w mistrzostwach w ich ostatniej fazie. Półfinalistów znaczy. Bo rzeczywiste miejsce Brazylii w piłkarskim peletonie jest znacznie niżej. No więc, jakby co, proszę traktować niniejszy akapit jako taki właśnie odnośnik.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Rozmaitości