HareM HareM
204
BLOG

Moja Ciocia

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 5

W poniedziałek odeszła z tego świata moja ciotka, najstarsza siostra Ojca. Seniorka rodu.

Za miesiąc miałaby 90 lat, więc powinienem być na to w każdej chwili przygotowany. Tym bardziej, że przez kilka pierwszych miesięcy tego roku słabła w oczach. I niby byłem. A jednak…

Była żoną przedwojennego arystokraty, przy czym nic z tego nie wynikało. Władza ludowa zrobiła z wujka, z tego co wiem, bo się mówiło w domu, gołodupca. Żyli z, jego nauczycielskiej i jej bankowej, lichych pensji.

Mimo to całe życie komuś pomagała. Ile mogła. Dobry człowiek z niej po prostu był. Znajomym, przyjaciołom, czasem ludziom na ulicy, licznemu rodzeństwu oczywiście najwięcej. Dzięki jej pomocy, nie tylko finansowej, mojemu ojcu dużo łatwiej było skończyć studia. Do pewnego momentu starała się zastąpić mu wcześnie utraconą matkę.

Ja z dzieciństwa zapamiętałem, że kiedy na świat miał przyjść mój osiem lat młodszy brat, to wujostwo zabrali mnie na wczasy i spędziłem z nimi wspaniałe dwa tygodnie w Iwoniczu. Wspaniałe, mimo że kilka razy musiałem taplać się w jakichś borowinach. Podobno dla zdrowia.

Niewielu za komuny lubiło pobyt w wojsku. Ja na pewno nie. Mimo, że moje „wojsko” to była tylko bażanciarnia. Na szkółce byłem w Pile, a mieszkam przy czeskiej granicy. Więc na PJ-tki jeździłem gdzie? Oczywiście do Cioci do Poznania. Niby tylko 48 godzin przerwy w tym wojskowym kieracie, ale to naprawdę było, w porównaniu z jednostką, 2 dni rajskiego życia.

W szkole średniej i na studiach uwielbiałem jeździć do wujostwa na wakacje. Kilka tygodni w Poznaniu świetnie mi robiło. Raz, że Poznań wyjątkowo w moim typie, dwa z powodu jeziora Kierskiego, na którym nauczyłem się porządnie wiosłować (wuj był członkiem przedwojennego towarzystwa wioślarskiego), no i trzy z powodu wujostwa. Uwielbiałem słuchać opowieści historycznych wuja, starego przedwojennego ND-ka, który będąc w poglądach bardzo stanowczym potrafił, mimo tej stanowczości, słuchacza do tych poglądów nie zrażać. Więcej. Umiał zarażać. Do dzisiaj mam w bibliotece sporo książek Dmowskiego. Ciocia, córka śląskiego powstańca i witosowskiego PSL-owca, próbowała łączyć te dwie opcje. I chyba jej to wychodziło:). 

Do Poznania jeździłem albo sam, albo z bratem. Ale, pamiętam, zawiozłem tam też, jeszcze przed ślubem i przed przedstawieniem jej rodzicom, moją przyszłą żonę. Wuj na jej widok walnął, jak to miał w zwyczaju, z grubej rury: „Ładna, owszem, jest. Zobaczymy czy mądra”. Kiedyśmy po tygodniu odjeżdżali, Ciocia podeszła do żony i powiedziała; „Jolu! Mąż chciałby coś głośno powiedzieć. Proszę, Jul” (tak mówiła do wujka, który miał na imię Juliusz). No i wujcio, skruszony, wydukał, że jak chodzi o głowę, to u żony tez jest raczej w porządku:).

Po śmierci sporo starszego męża Ciocia wróciła na Śląsk. Zamieszkała z bratem, moim Stryjem. Notabene tez wspaniałym człowiekiem. I tak sobie przez piętnaście lat skromnie żyli. Nie wadząc nikomu, a jeśli się tylko dało, to gdzie i na ile można, coś dobrego dla innych robiąc. Potem pomagali już tylko sobie. Najpierw, kiedy miała wylew, Stryj Cioci, a potem, kiedy coraz bardziej dokuczała mu miażdżyca, ona jemu.

Sześć lat temu Stryj przegrał z chorobą. Miesiąc później Ciocia złamała biodro. Mając 84 lata potrafiła walczyć o powrót do zdrowia i tę walkę po 3 miesiącach wygrała. Nie na tyle, by być w pełni sprawna, ale na tyle by bardzo dobrze funkcjonować w domu spokojnej starości. Odwiedzałem ją tam przez te 6 lat, nie ja jeden zresztą, bardzo regularnie. Praktycznie co tydzień. Długo rozmawialiśmy. Jej organizm słabł z roku na rok, ale stan umysłu wciąż budził respekt.

Ostatnie kilka tygodni znacznie ją ożywiło. Zwycięstwo Andrzeja Dudy przyjęła z ogromnym entuzjazmem. Ta mądra staruszka była jednocześnie świadoma tego, że to dopiero początek i że wybory jesienne będą jeszcze ważniejsze. Zaczęła więcej jeść. Nabierała sił, chodziła, wsparta o chodzik, więcej po korytarzu.

W poniedziałek w południe też, razem z koleżankami z ośrodka. Potem udała się na obiad do swojego pokoju. Obiadu już nie zjadła. 

Miałem kilkanaście wujków i cioci. Wszyscy, jak jeden, byli bardzo w porządku. Ale niewątpliwie ją zapamiętam najlepiej.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości