HareM HareM
1474
BLOG

Majka prawie jak Froome!

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 17

Tak sobie w tytule zażartowałem, ale kto się interesuje kolarstwem to wie, że to żart był.

To znaczy tak. Sukces to jest wielki i niewątpliwy. Kto to poddaje w wątpliwość to głupi zwyczajnie jest. Niewielu kolarzy w peletonie potrafiłoby zrobić to, co zrobił Rafał. Natomiast istnieje jeszcze coś takiego jak okoliczności zwycięstwa.

Polak przed dzisiejszym etapem tracił do lidera ponad 50 minut i zajmował sto któreś miejsce w klasyfikacji. Froome przed wczorajszą próbą liderował. Inaczej reaguje cała stawka na ucieczkę kogoś kto jest setny w peletonie, a inaczej na akcję lidera. Rzecz jest po prostu nieporównywalna. To raz. Dwa, że Sky’owi pasowało to, że z przodu jedzie kolarz, który nikomu nie zagraża, a oni mogą spokojnie kontrolować tempo najgroźniejszych rywali. Tym z kolei pasowało to że, po wczorajszych harcach, Froome i spółka, uspokojeni tym, że z przodu nie ma nikogo, kto im może w czymkolwiek zagrozić, nie szaleją również dzisiaj i pozwalają przeciwnikom po wczorajszych szaleństwach względnie odpocząć.

Oczywiście racje zapisane w poprzednim akapicie w żaden, ale to żaden, sposób nie umniejszają sukcesu naszego reprezentanta. Wykorzystał wspomnianą sytuację. Raz. Na oczach całego świata dołożył wszystkim najlepszym kolarzom na świecie jak małym dzieciom. Dwa. Zwyciężył na jednej z najtrudniejszych w historii całego Touru tras, po widowiskowej, samotnej ucieczce. Trzy. Po raz drugi z rzędu wjechał pierwszy na najsłynniejszy i najbardziej prestiżowy w Pirenejach szczyt. Cztery. Dołożył 5 minut liderowi swojej grupy. Pięć. I tak można do jutra rana.

Dla mnie osobiście dzisiejszy etap przyniósł jedno ze sobą jedno przesłanie. Takie mianowicie, że najważniejsze jest jednak pierwsze wrażenie. Wczoraj, bezpośrednio po etapie napisałem tekst, w którym podzieliłem się opinią, że Majka na 10 km przed metą celowo odpuścił, bo uważał, że dalej Contador już sobie bez niego poradzi i że można się oszczędzać na kolejne etapy. W komentarzach, pod wpływem opinii kilku innych osób wycofałem się z tego z lekka, skłaniając się do ich zdania, że był to jednak efekt wyraźnej starty sił przez polaka, a nie taktyki. I co? I trzeba było się swojego trzymać do końca. Majka nie dość, że był dzisiaj silny jak nikt, to jeszcze niektórych rywali przed etapem uśpił.

Oczywiście Rafała Majki z powodu dzisiejszego zwycięstwa, ani nawet z powodu ewentualnego kolejnego czy nawet, jak chcą Jaroński z Wyrzykowskim, kolejnych dwóch wygranych etapów w tegorocznej Pętli, dalej na pewno nie będzie w czołówce TdF AD 2015. Ale Rafał Majka pokazuje wszystkim, nie tylko panu Tinkowowi, że warto na niego stawiać. I potwierdza to, że status wolnego strzelca, jeśli już nie może być liderem grupy, pasuje mu znacznie bardziej niż status jakiegoś drużynowego roznosiciela napojów. A jak rosyjski właściciel Saxo Banku ma z tym kłopoty, to niech po prostu Majkę sprzeda. Znajdzie się pewnie sporo zespołów, które na to tylko czekają. Po dzisiejszym etapie szczególnie.

 

PS

Jeszcze w nawiązaniu do pierwszego zdania. Nie bez przyczyny użyłem w tytule akurat słowa „prawie”. Jak uczą bowiem reklamy, „prawie” robi różnicę. Zdecydowaną. W różnych kontekstach, nie tylko w tym przywołanym wyżej. I niech Froome myśli co mam na mysli:)

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Rozmaitości