Szymek miał ledwie sześć lat…
Miał też wspaniałą, modelową wręcz, rodzinę.
Prężnych, pełnych życia, energii, pomysłów, mądrości i miłości rodziców. Cudownego młodszego braciszka. Wspaniałych dziadków, u których, na posesji pod lasem, spędzał praktycznie każdy weekend. Prawie, bo raz na kilka tygodni jeździł z rodzicami do drugiego dziadka. Kilkadziesiąt kilometrów dalej, ale też pod las.
Wczoraj, w jednej chwili, zawaliło się wszystko. Podczas obiadu Szymkowi pękł tętniak, którego istnienia nikt nie miał prawa się domyślać. Mimo natychmiastowej reakcji rodziców, pogotowia i lekarzy, mimo stosunkowo szybkiego zdiagnozowania zaskakującej przyczyny zapaści chłopca, mimo przeprowadzenia, przez przygotowanych do tego od A do Z specjalistów, skomplikowanego zabiegu, Szymka już nie ma. O tym, że nie przeżył operacji poinformowała nas z żoną nad ranem odchodząca od zmysłów jego babcia.
BOŻE, NASZ BOŻE. CZEMUŚ NAS OPUŚCIŁ?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo