marek.w marek.w
2445
BLOG

Przebudzenie Narodu

marek.w marek.w Białoruś Obserwuj temat Obserwuj notkę 126

Przyznaję, że gdy 6 lat temu pisałem tekst https://www.salon24.pl/u/marek-w/608043,pole-bitwy-bialorus, wykazałem się sporym optymizmem, przynajmniej względem terminu zasadniczych zmian na Wschodzie, szczególnie Białorusi. Niemniej nie był to czas zmarnowany, zresztą jak  całe 30-lecie w miarę samodzielnego i niezależnego państwa.

Bo mimo wszystkich błędów i zaniechań  Łukaszenki, "ostatniego dyktatora w Europie", Białorusini uczyli się żyć we własnym państwie. Trzeba pamiętać, że nagła Niepodległość, która im spadła na głowy w 1991 r. zastała ich całkowicie nieprzygotowanych do jej podźwignięcia. Pierwszym pytaniem już "wolnych" Białorusinów, a w gruncie rzeczy "tutejszych", jak się sami nazywali było - a KTO nam będzie płacił emerytury ?!  Przecież przez całość swoich dziejów Białorusini nigdy nie mieli własnego państwa,  a nieliczne elity zostały w XX w. unicestwione, gdy "Hitler i Stalin zrobili co swoje ". Dlatego te 3 dekady względnego zastoju, gdy Polska i inne dawne Demoludy wprost galopowały, korzystając z powrotu do Europy, jednak nie były zmarnowane, czego dowód oglądamy  w TV i internecie.

Oczywiście nie wiem, czy nadszedł koniec Łukaszenki, czy też jeszcze się utrzyma jakiś czas pacyfikując swój naród, który zresztą pomógł stworzyć,  ale to jest ewidentny koniec jego projektu "wielkiego socjalistycznego kołchozu ".  Przy czym nawet nie chodzi o skalę społecznego oporu i ulicznych protestów. Do utrzymywania "kołchozowej " gospodarki na powierzchni stałe potrzeba zewnętrznych dotacji w wysokości 8-10 mld $ rocznie, inaczej cały biznes runie, jak domek z kart. Po odmowie Baćki stworzenia wspólnej  z Rosją Federacji ( ZBIR -u ), czyli faktycznej aneksji Białorusi zimą zeszłego roku  rozwścieczony Putin zablokował dalsze dotacje, chcąc zmusić Łukaszenkę do kapitulacji.  Obecnie, w obliczu wielkiego społecznego buntu Baćka nie ma pieniędzy na przekupienie społeczeństwa i znalazł się pod ścianą, ponieważ bankructwo białoruskiej gospodarki jest kwestią krótkiego czasu. A wtedy zabraknie środków nawet na opłacenie "siłowników".

Dla Putina sytuacja strategiczna również jest fatalna. Dla utrzymania Łukaszenki u władzy musi znów dopłacać do interesu, nawet więcej, niż dotąd. Co prawda może go w ten sposób osłabić i zmusić do wielu ustępstw, ale w ten sposób coraz bardziej zradykalizuje dotąd przychylne czy obojętne wobec Rosji społeczeństwo.  Zastąpienie Baćki własnym "nadzorcą" mimo taktycznego sukcesu oznacza tylko powiększenie kłopotów i oporu, czyli zwiększenie kosztów faktycznej okupacji.  Na najbardziej radykalny krok, czyli aneksję do odtwarzanego bez sukcesów Imperium może się zdecydować tylko w ostateczności, ponieważ sankcje za kolejną , największą agresję wobec sąsiadów musiałyby być o wiele większe, dla Europy i Zachodu byłby to gromki dzwon alarmowy. W końcu rosyjska armia wyszła by oficjalnie na linię Bugu !

Z drugiej strony Kreml mając u siebie w kraju ogniska protestów w rodzaju Chabarowska  nie może dopuścić do przechwycenia przez Zachód wejścia do Bramy Smoleńskiej, czyli strategicznego szlaku, którym zawsze szły ofensywy w kierunku Moskwy, zaczynając od Polaków poprzez Napoleona na  Hitlerze kończąc. Takiego "dowcipu" Sovki, żelazny elektorat Carka by nie pojęli ! w końcu i tu Rosja cofnęła by się do sytuacji strategicznej  z XVI w. Tymczasem stan rosyjskiej gospodarki dramatycznie się pogarsza ( jak to w końcu po latach wykrakałem ). Eksport ropy i gazu spadł do 1/3 poprzednich wolumenów po znacznie gorszych cenach, korupcja i bałagan tylko rosną i na gwałtowne zwiększenie wydatków w związku z dowolną formą aneksji Białorusi Kremla zwyczajnie nie stać. Tym bardziej, iż faktyczna ilość dewiz w osławionym Funduszu Dobrobytu, czyli ostatniej zaporze przed bankructwem całej gospodarki jest starannie utajniona, czyli na pewno o wiele mniejsza od deklarowanej. Ile już wykradziono z tych sum, nikt poza Kremlem nie wie.

W tej sytuacji aż się prosi o prawdziwą aktywność naszych władz,  zaczynając od nieuznania ordynarnie sfałszowanych wyborów poprzez energiczne działania na forum Unii w celu stworzenia Grupy Państw zainteresowanych w pomocy Narodowi Białoruskiemu w drodze do Naszej Europejskiej Cywilizacji aż po bezpośrednią pomoc Opozycji w jej walce o życie w demokratycznym, swobodnym kraju. Czyli dokładnie to samo, co zrobiliśmy 6 lat temu dla Ukrainy.  Niestety, jestem przekonany, że poza puste deklaracje oficjeli nasze władze nie zrobią nic.  Nie chodzi tu nawet o jakąś niechęć do energicznych działań,  tylko brak narzędzi. Właśnie procentuje permanentna walka z władzami Unii i jej czołowych państw, co pozbawiło obecną polską dyplomację możliwości negocjacji i nacisku na Europę, a już nad kwalifikacjami naszych dyplomatów spuszczę zasłonę miłosierdzia...wyobrażacie sobie min. Czaputowicza jadącego do Mińska na czele delegacji europejskiej? ja w każdym razie nie mam aż tak spaczonego umysłu :-)

Trump oczywiście palcem w bucie nie kiwnie, aby nie obrazić swojego przyjaciela Putina, dlatego przewiduję, że w sumie Białorusini pozostaną sami, bardziej niż My w czasach Solidarności. Pozostaje mieć nadzieję na łut szczęścia, w końcu tyle razy nam się przydał. Niestety, nawet po ewentualnym zwycięstwie opozycji i utworzeniu prozachodniego rządu ( jak na razie mało prawdopodobny scenariusz ) prawdziwe schody zaczną się później.  Białoruś będzie musiała powtórzyć dokładnie naszą  drogę Na Zachód, drogę, gdzie nasza pomoc będzie warunkiem powodzenia.  No, ale to inna historia na kolejny tekst...

marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka