marek.w marek.w
312
BLOG

Ciężki kryzys Amerykańskich Elit

marek.w marek.w Polityka Obserwuj notkę 19

Aktualnie mamy nieprzyjemność być świadkami  poważnego kryzysu  politycznego, personalnego i  mentalnego amerykańskiego społeczeństwa, za który odpowiadają jego Elity. To jeszcze by było pół biedy, w końcu kryzysy to jakby specjalność współczesnych społeczeństw, gdyby nie wtrąciło się niezawodne prawo Murphiego, dorzucając jednocześnie bardzo poważne zewnętrzne  zagrożenia. Ale po kolei...

Na początek muszę się przyznać do wpadki, mój optymizm dotyczący sukcesów tandemu DeSantis-Musk okazał się ciut przedwczesny. DeSantis wpadł na średnio genialny pomysł, aby konkurować z Trumpem w jego targecie, czyli łowić w jego osobistym stawie, a ponieważ w  populizmie mu do pięt nie sięga,  gładko przegrał w pierwszej rundzie.  Natomiast Musk jak zwykle jest zawalony szeregiem bardzo pilnych spraw (Starship, rozwój SI, X.com) i nie zdążył przygotować się do kampanii politycznej (a wszystko przez złośliwą dobę, która nie chce liczyć 36 godzin :-)). Zresztą dokładniej Nim się zajmę w kolejnym tekście.

Ameryce, a właściwie całemu Zachodowi przytrafił się paskudny przypadek, zwany Donaldem Trumpem, przy czym trzeba przyznać, że  Elity starannie na niego zapracowały.  Od dawna wiadomo, że stan społeczeństwa zależy od jakości jego Elit - politycznych, gospodarczych, naukowo-edukacyjnych, a nawet celebrytów. W końcu w zamian za swoje położenie i otrzymywane frukta mają podstawowy obowiązek rozwiązywać nadchodzące kryzysy oraz dbać nie tylko o stan materialny, ale i  wychowanie reszty społeczeństwa, a głównie nie wpadać w samozachwyt i nie alienować się od "maluczkich". Inaczej mamy, to co mamy...

Trump jest wybitnie uzdolnionym demagogiem i populistą, gotowym kłamać jak natchniony i obiecywać każdemu wszystko, no ale to nie wszystko. Podstawą jego sukcesu jest trafienie do szerokich rzesz tzw. "prostaczków", którymi Elity nigdy się nie przejmowały, bo i po co?  Tymczasem Trump przekonał ich, że są "solą" Ziemi Amerykańskiej i  uczynił ich swoim Ludem, bezwzględnie mu oddanym, niezależnie od wszystkiego (swoją drogą, czy komuś czegoś to nie przypomina? :-))Dało mu to potężną siłę polityczną, dlatego duża część Republikanów przyłączyła się do niego, a reszta jest zwyczajnie bezradna. Niestety Trump jest też patologicznie egoistycznym politykiem, zapatrzonym wyłącznie w siebie i swoją władzę, a reszta świata zwyczajnie go nie obchodzi. Dlatego nie rozumie pojęcia sojuszy, tworzenia koalicji, dbania o wspólne interesy, nigdy się tego nie nauczył w swoim życiu drapieżnego menedżera. Jest też w stanie dla własnej korzyści bez wahania zdradzić każdego,  jak już zdradził Kurdów, najbliższych sojuszników Ameryki wśród Muzułmanów.

Niestety te cechy  czynią go bardzo podatnym na szantaż,  co prawdopodobnie wykorzystuje Putin, który wykorzystuje zebrany przez KGB kompromat, bo inaczej trudno zrozumieć taką potulność Trumpa wobec "przyjaciela", a co jest szalenie niebezpieczne dla Ameryki i jej Sojuszników ( w tym oczywiście Nas).  Mieliśmy okazję oglądać go w akcji, gdy o mało co nie rozwalił NATO i wyprowadził wszystkie wojska z Europy, co by otworzyło Putinowi drogę na Zachód.  Na szczęście ? nadeszła pandemia, a potem przegrał wybory.

Przy tym Trump nie byłby tak niebezpieczny, gdyby nie fatalny stan jego przeciwników, szczególnie Demokratów. Skandalem jest, że stary człowiek, z coraz gorszym stanem zdrowia i umysłu wczepił się w fotel Prezydenta, choć od dawna powinien odpoczywać na zasłużonej emeryturze! Wszystkie rankingi wskazują, że duża część społeczeństwa przeciwna Trumpowi jednocześnie NIE CHCE głosować na schorowanego starca, co jest zupełnie normalne, w końcu dlaczego Ameryka ma naśladować późny ZSRR z jego Gensekami, raźno zmierzającymi do mogiły? Tymczasem Elity Demokratów nie tylko nie potrafią przemówić Bidenowi do rozumu, ale nie mają sensownego jego następcy!  Kompletna posucha....

Kolejnym nieszczęściem Demokratów jest ich Progresywna Frakcja, którą ja nazywam Oszalałymi Lewakami. Z takim zapałem zajmują się sprawami Transgender, Feminizmem, wszelakimi uciśnionymi mniejszościami czy pomocą nielegalnym emigrantom, że nie mają czasu zająć się sprawami Ameryki. Nic dziwnego, że  zniechęcają wielkie rzesze  normalnie pracujących i żyjących Amerykanów, spragnionych zwykłego, spokojnego kraju. Niestety, nie można im niczego wytłumaczyć, jak wszystkim fanatykom niezależnie od ich idei.

Duża część Państwowych Elit zaczyna sie obawiać utraty Hegemonii, jeśli Trump pozrywa przymierza z Sojusznikami,  skapituluje w wojnie z Rosją toczoną na Ukrainie i rozpędzi z zemsty kadry specjalistów pracujące dla potęgi Ameryki. A przecież w kolejce problemów stoi nadchodzący ciężki kryzys gospodarczy, jeśli zachwieje się chińska gospodarka, coraz większa awantura na B.W., coraz silniejszy nacisk emigrantów uciekających z Południa do ostatnich enklaw dobrobytu. W tej sytuacji coraz głośniej dochodzą wezwania, aby zwrócić się do ostatniej deski ratunku i  poprosić Michelle Obamę,  aby wzięła udział w prawyborach Demokratów , pokonała dziadka Bidena i stanęła naprzeciw Trumpa. W domyśle zaproszenie dotyczy Tandemu Obamów....

Z jednej strony jest to bardzo atrakcyjna idea, wystarczy wyobrazić sobie na jednym ringu dwie tak kompletnie różne postacie, przy czym jedna wspierana przez geniusza w uwodzeniu tłumów, z drugiej strony czy Amerykanie dojrzeli do pomysłu  Prezydenta Kobiety  i to tak niezwykłej kobiety chyba we wszystkich aspektach?  Problem w tym, że Ameryka najwyraźniej nie ma nikogo innego, kto by miał dużą szansę na pokonanie Trumpa i uratowanie jej wielkości.




marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka