Z góry przepraszam, że znów o Prezesie, ale to tylko we wstępie, obiecuję :
J.K wpadł w dość paskudną pułapkę; od miesiecy jest najjasniejszą gwiazdą w Najjasniejszej Rzeczpospolitej i jej mediach, ostatnio jednak zderzył się z koszmarem, świetnie znanym twórcom, szczegółnie reżyserom, ,który nazywa sie "przekleństwem rutyny", a polega na koniecznośći eskalacji swojego przekazu, aby publika sie zwyczajnie nie znudziła już obejrzanym. Dla przykładu - obecnie jesteśmy na etapie Kondominium i dymisji władz wszelkich. Problem w tym, ze w nastepnym wystąpieniu będzie musiał wzmocnić przekaz, aby nie być posądzonym o zanudzanie już powiedzianymi słowami, aż strach sie bać, co musi nowego wymysleć! Przy tej eskalacji powstaje poważna obawa, że sprytniejsi lub bardziej myślący zwolennicy po kolejnym dzikim ( z musu) występie nagle ockną sie z błogiego snu i zaczną sie rozgladać po rzeczywistości.
Dla tych własnie zabłąkanych dusz chciałbym zwrócić sie z ofertą pomocy na wzór Wergiliusza , tylko u mnie wisi inny napis - wchodzacy tutaj nabierzcie nadziei! Zaznaczam, że nie dotyczy to ludzi, którzy już zwiazali swoje kariery z Prezesem, np. czy mozliwe jest, aby tak inteligentni ludzie ,jak Poncyliusz lub Kluzik-Rostkowska nie widzieli, nie rozumieli, co się dzieje? Mieli jednak paskudnego pecha i trwaja teraz nadal, może tylko z coraz bardziej zaciśnietymi zębami i bardziej wykrzywionymi w martwym uśmiechu twarzami.
Innym pragnę pokazać, że SAMODZIELNE MYŚLENIE bez autorytetów "z góry" po pierwszym szoku wcale nie sprawia tyle bólu, a daję słowo, znam nawet takich, którzy je polubili! Na słuszna uwagę, że oto znów pokazał się taki, co wszystkie rozumy zjadł, mogę tylko wyrazić nadzieje, ze jestem wystarczajaco wrednym sceptykiem, aby samemu sie ustrzec przed "wciskaniem kiltu" i innym podpowiedzieć sposoby ochrony ( w miare mozliwości, oczywiście)
Inne tematy w dziale Polityka
