Obiecuję uroczyście, że to juz moja ostatnia notka na temat KATASTROFY! Musiałem jednak napisac parę zdań na sprawy w sumie proste, ale niemiłosiernie przekrecane przez blogerów:
Rosyjscy kontrolerzy -
-Proponuję choc raz postawić sie w skórze tych kontrolerów, gdy zobaczyli, iz ich Ił-76 o mały włos grobnął się przy próbie lądowania, a z drugiej strony wiedzieli, jak wielką kompromitacją dla Rosjan byłoby zabronienie Prezydentowi Kaczyńskiemu lądowania, aby mógł sie udac na groby oficerów zamordowanych przez NKWD! Jasne jest, że w zaistniałej sytuacji NIKT nie chciał wziąźć na siebie odpowiedzialnoiści za to, w końcu każdemu miła własna kariera, stąd te rozpaczliwe telefony do centrali w Moskwie, która też wymigiwała sie od odpowiedzialności. W końcu spanikowany szef kontrolerów dał zgode na ZBADANIE WARUNKÓW do wys. 100 m, a nie na lądowanie! Co z tym zrobiła nasza załoga, to osobna historia...
Tak samo naprowadzanie, jakoś nikt nie zauważa, że na tym poradzieckim złomie,, udającym nowoczesny radar, jaki mieli na lotnisku, nie mozna było osiągnąć lepszej dokładności! Dobrze, że choc do 100 m jakoś radar działał, dalej już nie widzieli nic! To jak mieli naprowadzać, ewentualnie "naprowadzać na śmierć"? Nie mieli do tego narzędzia!
Następna sprawa, czyli naciski na załogę, jakie miał czynic gen. Błasik lub ktos inny:
W gruncie rzeczy sprawa jest dość prosta, Prezydent MUSIAŁ zdążyć na uroczystości Katyńskie, w końcu opóźnił swój start i jego nieobecność przy faktycznej wrogości wielu mediów byłaby ogromna wpadką. Mam nadzieję, że to łatwo zrozumieć...Stąd ten nacisk na załogę, która w normalnych okolicznościach za Chiny Ludowe by nie ryzykowała swojego i cudzego życia. Forma nacisku jest raczej trudna do ustalenia, b. mozliwe, że wystarczała świadomość KONIECZNOŚCI szybkiego lądowania, aby załoga poszła na ryzyko. A wystarczyło wylecieć tę godzinę wczesniej....
Wszyscy na pokładzie widzieli tylko mozliwą kompromitację prezydenta lub własną, nikt zaś jakos nie wziął pod uwagę mozliwej katastrofy, w końcu kiedy to w Europie rozbił sie samolot z szefem państwa na pokładzie! Takie rzeczy przecież sie nie zdarzają!! B. podobnie mysleli chyba tez kontrolerzy, tym bardziej jak obejrzeli klasę ladowania Jaka w równie trudnych warunkach.
Za to teraz, gdy wszyscy sa tak madrzy po wielu miesiącach, dziwnie łatwo łatwo oburzać sie na błędy i głupoty uczestników katastrofy, przy czym mówie tu o normalnych blogerach, a nie zwolennikach porwania na Okęciu i t.p.
Inne tematy w dziale Polityka