Od rana zaczęła sie wielka awantura o obiad w Smoleńsku. Oczywiste jest, że jak zwykle, bez sensu. Obiad nie ma żadnego znaczenia, w przeciwieństwie do innych wydarzeń z nim związanych. Otóż ten obiad jadło 100 posłów PIS-u wraz z SZEFEM Służb Kancelarii Prezydenta, którzy zaraz po nim UCIEKLI Z MIEJSCA KATASTROFY.
Bloger Wojtek twierdzi, że słyszał , jak Macierewicz w Radiu Maryja tłumaczył, że wszyscy bali sie o swoje życie i stad ta ucieczka. Być może jest to prawda, w końcu starannie hodowana paranoja może dawac takie efekty. Ja jednak myśle, że wieksze znaczenie miała staranna tresura klubu PIS-u przez swojego Prezesa w kierunku - nie mysleć, czekac na wytyczne, NIC SAMEMU NIE ROBIĆ! Kto był oporny, wylatywał, zaczynając od Sikorskiego, kończąc ostatnio na Ziobrze. 100!!! posłów Rzeczpospolitej Polskiej dało sie zapędzic posłusznie do wagonów jednemu Macierewiczowi, nawet nie próbując pomysleć, że przeciez ich masowa obecnośc na lotnisku miałaby ogromne znaczenie. Przeciez to nie byli zwykli cywile, tylko same VIP-y! Z wielkimi uprawnieniami i mozliwościami. Co ciekawe i ważne, gdyby zostali, ich sama obecność ogromnie by pomogła delegacji, która niedługo potem zjawiła sie na lotnisku pod przywóctwem Jarosława Kaczyńskiego. Prosze sobie wyobrazic, jaką pomoc moralną i wsparcie by mogli udzielic swojemu Prezesowi samą swoją obecnością!
Wszelkie tłumaczenia, że im kazano, nie dano wyboru najlepiej świadcza o dobrym wytresowaniu. To co? Pociag by sobie pojechał bez nich? Kierowcy autokarów by zastrajkowali? Obiad jedli w Smoleńsku, tam na lotnisko było juz blisko, czy naprawdę nie znalazł sie jeden odważny, który by zawołał, że to jakos nie wypada tak uciekać?!
Osobny temat to Szef Służb, którego PODSTAWOWYM OBOWIĄZKIEM było jak najszybciej jechać na miejsce wypadku szefa! przeciez był NAJBARDZIEJ ZAUFANYM człowiekiem Prezydenta! W końcu tylko komus takiemu daje sie tak newralgiczne stanowisko. Biedny Prezydent, ciekawe co pomyslał TAM, widząc ucieczke swojego "zaufanego"...
Inne tematy w dziale Polityka